Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burza na UWr po liście Dybczyńskiego

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
Coraz trudniej mi milczeć, bo nie mogę sobie poradzić ze świadomością tego, jak umiera we mnie miłość do mojej uczelni...

7 Nadziei Wrocławia - głosujcie na najlepszych!


To fragment listu otwartego dr Andrzeja Dybczyńskiego z UWr pt. "Jestem baronem, nie chcę dalej żyć w średniowieczu", który wywołał poruszenie na Uniwersytecie. Tekst politologa obnażył w "GW" wady największej wrocławskiej uczelni. Wśród problemów wymienia m.in.: funkcjonowanie Senatu Uniwersytetu, nieprawidłowości przy wyborach do samorządu studenckiego, kolesiostwo, feudalną strukturę uczelni, socjalistyczną biurokrację, brak oceny pracowników naukowych, milczącą zgodę na reformy minister Barbary Kudryckiej oraz brak konstruktywnej debaty na temat kondycji Alma Mater.

Dybczyński tłumaczył w swoim liście, że był m.in. zawstydzony niedawną uczelnianą debatą na temat portretu byłego rektora UWr - Leszka Pacholskiego. Kontrowersje części uniwersyteckiej społeczności wzbudziło złamanie dotychczasowej konwencji przedstawiania rektorów. Profesor nie ma na sobie togi, tylko codzienny strój.

Czy zmiana konwencji zapowiada zmiany na uczelni?

Prof. Pacholski tak skomentował sprawę swojego portretu na portalu UWr:
"Mija właśnie 200 lat od reformy Humboldtowskiej, która określiła dominujący obecnie model szkolnictwa wyższego w kontynentalnej Europie. Uważam, że już najwyższy czas na zmiany. Zdjęcie togi jest symbolicznym wyrazem tego przekonania" - zapewnia Pacholski na uni.wroc.pl

Portret prof. Leszka Pacholskiego


Zbierają podpisy na Facebooku

Na Uniwersytecie Wrocławskim wrze, Dybczyński podkreśla, że nie żałuje swojej decyzji. - Opublikowałbym swój list jeszcze raz - podkreśla.

Akcja politologa spotkała się z akceptacją części studentów, którzy zbierają podpisy poparcia na portalach społecznościowych (patrz: Popieram Andrzeja Dybczyńskiego**).

- Dostałem i ciągle dostaję mnóstwo maili, sms-ów i telefonów z głosami wsparcia i poparcia - mówi politolog. - Od kadry, studentów, ludzi niezwiązanych obecnie bądź nigdy ze środowiskiem akademickim. Od starych, utraconych kiedyś znajomych, z którymi od lat nie miałem kontaktu.

Rektor milczy

Rektor Marek Bojarski nie chce komentować listu Dybczyńskiego, ponieważ oficjalną odpowiedź umieści na łamach "Przeglądu Uniwersyteckiego".

- Debata na temat uniwersytetu jest możliwa. Wolałbym, żebyśmy dyskutowali wewnątrz uczelni. Ale nikomu nie zabraniam zabierać głosu w inny sposób - zapewnia prof. Bojarski.

"Baron" uniwersytetu oddał się do dyspozycji rektora.

- Nie dotarło do mnie pismo od Dybczyńskiego. Jestem prawnikiem i w prawie nie ma czegoś takiego jak "oddanie się do dyspozycji". Doktor jest pracownikiem uniwersytetu i cały czas jest w dyspozycji rektora - zauważa Bojarski.

Dwa uniwersytety

Głos w sprawie zabrał w mediach m.in. prof. Jerzy Marcinkowski. Jego zdaniem istnieje podział na dwa uniwersytety: ścisły i humanistyczno-społeczny. Problemy według profesora dręczą ten drugi. Jednak uczelnia oficjalnie odcina się od takich interpretacji.

- Nie ma dwóch uniwersytetów - mówi Jacek Przygodzki, rzecznik uniwersytetu. - Od ponad stu lat jesteśmy jedną uczelnią. Istotą uniwersytetu jest jedność, przejawiająca się w uprawianiu dziedzin od humanistycznych do ścisłych. Gdyby wydziały ścisłe utworzyły osobną uczelnię, stałyby się politechniką - dodaje.

Rzecznik podkreśla, że wydziały humanistyczne i społeczne nie są "garbem" uniwersytetu, jako to określił Marcinkowski.

- Każdy wydział dba o swoje dobre imię. Każdy stara się osiągać jak największe sukcesy naukowe. Opinia prof. Marcinkowskiego jest jego prywatną opinią. On widzi dwa uniwersytety. Jako rzecznik zapewniam, że jest jeden. Prof. Marcinkowski słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi - zauważa Przygodzki.

Dyskusja to argumenty, nie tytuły naukowe

W obecnej sytuacji konieczne wydaje się podjęcie dyskusji na temat problemów poruszanych przez pracowników naukowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

- By możliwa była debata, musimy wszyscy spełnić kilka warunków. Może zaczniemy od tego, by wszyscy zainteresowani debatą, od pani minister począwszy, a na najmłodszym studencie skończywszy, zaczęli się nawzajem słuchać. I nie oceniali swych wypowiedzi przez pryzmat tego, kto mówi, lecz jaki jest sens wypowiedzi - mówi Dybczyński.

Niektórzy studenci nie wierzą w sukces debaty. Po medialnej wrzawie i dyskusjach w kuluarach sytuacja na uczelni się nie zmieni - uważają.

- Doktor Dybczyński opisał kilka spraw, które są oczywiste dla wielu osób związanych ze środowiskiem akademickim - mówi Grzegorz Kowal, student V roku historii. - Problemy podjęte w liście politologa występują również na innych polskich uczelniach. Nie uważam też, żeby było u nas gorzej. Wątpię, żeby doszło do poważniejszej dyskusji na temat akurat Uniwersytetu Wrocławskiego - dodaje. - Zastanawia mnie, dlaczego akurat teraz Dybczyński zdecydował się na taki coming out.

Cudze chwalicie

Wśród opinii na temat Uniwersytetu Wrocławskiego pojawiają się też stanowiska broniące kondycji uczelni.

- List na pewno poruszył wiele ważnych problemów, które zapewne nie są bezpodstawne - mówi Tomasz Woźniakowski, student historii oraz politologii, który studiował w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. - Jednak z perspektywy studenta, osoby, która nie uczestniczyła w ciałach kolegialnych uniwersytetu, mam nieco odmienną opinię. Administracja Uniwersytetu Wrocławskiego w wielu aspektach działa lepiej niż na uczelniach zagranicznych. Dziekanaty, choć zabrzmi to pewnie niewiarygodnie, są przychylne sprawom studentów, czego sam wielokrotnie doświadczyłem - zapewnia.

Studenci chcą debaty

Środowisko studentów oczekuje konstruktywnej debaty, która wpłynie na "jakość" UWr, a nie zdyskredytuje jej autorytet.

- Nie chciałbym, żeby ta cała dyskusja odstraszyła licealistów, kandydatów na studia. Uniwersytet zapewnia rozwój młodego człowieka, dając mu wachlarz możliwości realizowania siebie. Od studenta zależy, jak je wykorzysta. Debata jest jednak potrzebna, ponieważ jeżeli są jakieś problemy, które dostrzegają pracownicy naukowi, warto o nich rozmawiać i podjąć próbę ich rozwiązania - mówi Woźniakowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto