Wirusa świńskiej grypy u mężczyzny wykryto 14 listopada, od tego czasu jego stan był bardzo ciężki. Jak poinformowali nas lekarze, oddychał za pomocą respiratora. Oprócz grypy mężczyzna cierpiał na zapalenie płuc.
Przypomnijmy: 26 listopada, nieprzytomny wrocławski kardiochirurg, zarażony wirusem świńskiej grypy, był przewożony ze szpitala w Kępnie do Wrocławia. Na pokonanie 80 km karetka potrzebowała aż dziewięciu godzin. Powód? Szwankowały baterie w urządzeniach podtrzymujących życie pacjenta.
Sanitariusze zatrzymywali się po drodze na trzech stacjach benzynowych, żeby doładować baterie do tzw. sztucznego płuco-serca. Baterie miały działać dwie godziny, ale po 30 minutach się wyczerpały. Nie wiadomo, dlaczego.
We Wrocławiu sanitariusze wezwali na pomoc strażaków, którzy doholowali karetkę do szpitala przy ul. Chałubińskiego. Lekarze zapewniali, że dramatycznie przebieg transportu nie przyczynił się do pogorszenia stanu chorego.
Czytaj też:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?