Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny transport chorego z A/H1N1

Redakcja
Dziewięć godzin wiozła karetka nieprzytomnego lekarza, chorego na A/H1N1 z Kępna do Wrocławia, choć do pokonania było tylko 80 km. Szwankowały baterie do urządzeń ratujących życie.

Wrocławski kardiochirurg zarażony wirusem świńskiej grypy walczy o życie. 26 listopada, nieprzytomny był przewożony ze szpitala w Kępnie do Wrocławia. Jak się okazało, to był dramatyczny wyścig z czasem. 80 km karetka z ciężko chorym pacjentem pokonała w dziewięć godzin, a nie w dwie, jak planowano.

Sanitariusze zatrzymywali się po drodze na stacjach benzynowych, żeby doładować baterie do tzw. sztucznego płuco-serca, urządzenia ratującego życie. Baterie miały działać dwie godziny, ale po 30 minutach się wyczerpały. Nie wiadomo, dlaczego. 

We Wrocławiu, przy ul. Krzywoustego ratownicy wezwali na pomoc strażaków. - Nasz wóz wziął karetkę na hol - informuje Krzysztof Gielsa, rzecznik straży pożarnej.

W akcji brały udział dwa samochody osobowe straży pożarnej i jeden wóz bojowy. Ten ostatni holował karetkę, a dwa pozostałe ochraniały ją z tyłu i z przodu.

- Odpaliliśmy agregat prądotwórczy i stąd szło zasilanie do karetki o napięciu 220 V. Sama karetka nie byłaby w stanie dojechać do celu. Ostatecznie, udało nam się przybyć na Chałubińskiego - mówi Remigiusz Adamańczyk, rzecznik straży pożarnej.

Akcja trwała dziewięć godzin. - To były naprawdę heroiczne działania ze strony lekarzy. Gdyby się ich nie podjęli, kardiochirurg nie miałby szans na przeżycie. Przy transporcie helikopterem sytuacja wyglądałaby jeszcze gorzej, bo jest tam zdecydowanie mniej miejsca niż w ambulansie - twierdzi prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej.

Tak udało się dojechać do szpitala akademickiego. Pacjent nadal jest nieprzytomny, ale jego stan nie pogarsza się.

Przypomnijmy: 31-letni lekarz w sobotę 14 listopada pełnił dyżur w szpitalu w Kępnie. Nagle źle się poczuł, przeprowadzone badania wykryły u niego wirus grypy AH1N1. Stan lekarza był na tyle ciężki, że oddychał za pomocą respiratora.

Wirusem świńskiej grypy zarazili się również syn i żona mężczyzny. - Rodzina chorego została poddana tygodniowej kwarantannie - wyjaśnia Magdalena Odrowąż-Mieszkowska, rzecznik prasowy wrocławskiego Sanepidu. - Choroba u obu osób przebiegała bez większych powikłań i obecnie zarówno kobieta, jak i syn są zdrowi.


Czytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto