Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wkraczając w pustkę: kino na kwasie [recenzja]

Redakcja
Film Gaspara Noe jest jak jazda na rollercoasterze. Jeśli macie chorobę lokomocyjną, może Was zemdlić. Mnie zemdliło.

Kiedy przed rozpoczęciem seansu dyrektorka artystyczna festiwaluEra Nowe Horyzonty, Joanna Łapińska, powiedziała, że film "Wkraczając w pustkę" to dla niej kwintesencja kina, pomyślałam: "Ocho, będzie się działo...". Roman Gutek, szef ENH, wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że Nowe Horyzonty we Wrocławiu mają być festiwalem dla wszelkiej maści odszczepieńców i wywrotowców w kinie. Film Gaspara Noe, znanego z kontrowersyjnego obrazu "Nieodwracalny", jest na to dowodem.

Reżyser bardzo sugestywnie opowiada o pustce współczesnego świata: pełnego kolorowych atrap, "plastikowych" uczuć, szybkiej, "hotelowej" miłości, wreszcie ludzi, którzy szukają ucieczki w narkotykowych odjazdach. Jakby tylko na haju dało się to wszystko znieść.

Oscar i Linda są kochającym się rodzeństwem. Kiedy byli dziećmi, w wypadku zginęli ich rodzice. Brat i siostra zostali rozdzieleni, stracili poczucie bezpieczeństwa. Zawarli wtedy związek krwi, że nigdy się nie opuszczą, nawet po śmierci.

Dorosły już Oscar mieszka w Tokio i stopniowo popada w nałóg. Woli być dealerem narkotyków, niż normalnie pracować. - Taka praca to niewolnictwo - mówi do swojego przyjaciela, który namawia go, żeby zaczął coś robić.

Świat, który oglądamy jego oczami, jest nieostry, wykoślawiony, pełen kolorowych wizji i wspomnień z dzieciństwa. Kamera cały czas za nim podąża. Kiedy chłopak ginie, staje się duchem i zgodnie z obietnicą obserwuje swoją siostrę z góry. A my razem z nim.   

Ktoś trafnie napisał, że filmy Gaspara Noe to gwałt na widzu. Zupełnie jakby reżyser testował naszą wytrzymałość. I mam tu na myśli nie tylko "narkotyczną", szaleńczą jazdę kamery. Sceny seksu z pogranicza porno, zabieg aborcji w gabinecie ginekologa, zbliżenie wydrążonego z macicy płodu, wreszcie stosunek pokazany od strony pochwy... Dla Noe kino nie ma granic. Wszystko można pokazać. Po co? Żeby nas obudzić, zaszokować, wkurzyć...

To nie jest kino dla każdego. Niepokojące, narkotyczne obrazy Noe mają dużą siłę rażenia, ale już sama historia opowiedziana w filmie jest dość banalna. Kilka razy miałam ochotę wyjść. Zostałam. I nie żałuję, bo miałam okazję zobaczyć w filmie coś nowego.


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto