Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Perfumy za darmo, czyli naciąganie we wrocławskim Rynku

Michał Potocki
Michał Potocki
Mają pachnieć jak Armani, a kosztować jak Brutal - perfumy sprzedawane w sercu Wrocławia.

Od kilku lat w najbardziej ruchliwych miejscach Wrocławia możemy tanio kupić perfumy. Niedawno w Rynku zaczepiła mnie kobieta przedstawiająca się jako Agnieszka.

- Pan z Wrocławia? - zapytała.
- Tak.
- A to pewnie wie pan, gdzie tu jest Galeria Dominikańska?
- Budynek widać stąd - odpowiedziałem.
- No właśnie - kontynuowała dziewczyna. - W Rossmannie, który jest w galerii, otwieramy niedługo stoisko z naszymi perfumami, ale już dziś mamy akcję promocyjną, bo wprowadzamy nowe zapachy na rynek...

Całego dialogu nie przytoczę. Formułki ulicznej sprzedawczyni pojawiały się monotonnie jak części samochodu na chińskiej taśmie produkcyjnej. Dowiedziałem się, że perfumy tej firmy to seria Armaniego lub Hugo Bossa i że są nawet reklamowane w telewizji.

Oczywiście wziąłem perfumy do ręki, ale nie pozwoliłem się spryskać, prosząc o próbkę do zakrętki. Udało mi się oddać pudełko kobiecie, choć długo walczyła, żeby go nie przyjąć. Uznałem, że nie jest to mój zapach, ale sprzedawczyni się nie poddawała.

- Żona w domu jest?
- Nie - uciąłem.
- Ale kobietę pan musi mieć.
- Muszę?
- No właśnie, bo dla niej byłby perfum za darmo, jakby pan kupił swoje.

Konkurs z błędną odpowiedzią

Udało mi się nawet wygrać dodatkowy rabat w konkursie z pytaniem, jak długo istnieje marka Hugo Boss. Chociaż bąknąłem: "nie pamiętam, może pięć lat", kobieta powiedziała, że 50, ale niedużo się pomyliłem i dostanę perfumy za 20 zł! (Hugo Boss istnieje od 1923 roku). Byłem bardzo opornym klientem i w końcu trybik Agnieszki się zaciął, a ja ciągle czekałem na kolejną serię argumentów.

- Yyy, yyy..., to zapraszam do naszego stoiska w Rossmannie już wkrótce - skończyła nieoczekiwanie sprzedawczyni i z przygryzionymi ustami pożegnała się ze mną.

Kłamstwo ma krótkie nogi

W Rossmannie w Galerii Dominikańskiej nie będzie jednak w najbliższym czasie żadnego stoiska z nowymi perfumami.

- Nic takiego nie jest planowane - mówi Eliza Panek-Dorosz, rzeczniczka firmy. - Niestety, zdarzają się nieuczciwi sprzedawcy, którzy się na nas powołują. Dlatego na swojej stronie internetowej umieściliśmy komunikat o tym, że sprzedajemy nasze produkty wyłącznie w sklepie i na naszej stronie internetowej, a osoby, które podają się za naszych pracowników i sprzedają na ulicach, działają niezgodnie z prawem. Mamy produkty od zaufanych dostawców, a ofertę można znaleźć na naszych stronach. Wyjątkowe okazje zawsze znajdują się w gazetkach informacyjnych - wyjaśnia rzeczniczka Rossmanna.

Za wprowadzanie do obrotu podrobionych produktów grozi kara 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli dana osoba czyni sobie z tego stałe źródło dochodu, może zostać skazana nawet na 5 lat. Natomiast w przypadku, gdy potencjalny kupujący nie ma wiedzy, że dany produkt jest podrobiony, to osoba sprzedająca taki towar może zostać ukarana karą nawet do 8 lat więzienia. Jeśli ktoś sprzedaje perfumy oryginalnej marki, to nie jest przestępcą.

Polskie dziurawe prawo

- W tym roku nie mieliśmy żadnych skarg na ludzi sprzedających perfumy przechodniom w Rynku - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy straży miejskiej we Wrocławiu. - Jeśli to nie są podróbki, tylko oryginalne produkty, to taka sprzedaż traktowana jest jako handel obnośny i jest legalna. W ubiegłym roku zatrzymaliśmy kilku obywateli Rumunii, którzy sprzedawali podróbki, ale nie Polaków - wyjaśnia.

Sprzedawczyni, która zaczepiła mnie w Rynku, przekonywała mnie, że to Armani, choć na pudełku takiego znaczka nie było. Perfumy nie są więc podrobione, ale "pachną" jak Armani. Kasy fiskalnej sprzedawczyni też nie miała, a powinna, jeśli obrót roczny firmy wynosi więcej niż 40 tys. zł. Widocznie firma sprzedająca te produkty tyle nie zarabia, choć ma osiem biur w Polsce i pięć w Czechach.
Jej właściciel był wczoraj dla nas nieuchwytny i nie skomentował sprzedaży perfum przez swoją firmę.

Na sprawę zwrócił uwagę nasz czytelnik, Jakub Kaźmierczyk, który również został zaczepiony przez sprzedawcę z perfumami.

Praca w firmie sprzedającej perfumy przechodniom

- Strona internetowa tej firmy wygląda bardzo nieprofesjonalnie, zdjęcia produktów zrobione są najzwyklejszym aparatem cyfrowym na białej kartce. Co ciekawe, firma ma w swojej ofercie perfumy i... atlas samochodowy. To mówi samo za siebie - zauważa Kaźmierczyk.

Opowiedział nam, jak wygląda rekrutacja do firmy:
- Rekrutacja jest bardzo ciekawa, wręcz niesamowita. Zazwyczaj w różnych portalach ogłoszeniowych pojawiają się oferty na całkiem inne stanowisko - sekretarki, magazyniera itd. Po telefonie lub wizycie w firmie pojawia się propozycja pracy w dziale sprzedaży i badania rynku zapewniające lepsze wynagrodzenie. Po rozmowach kwalifikacyjnych, na które przychodzi nawet kilkadziesiąt osób, zaczyna się cykl szkoleń - opowiada nasz czytelnik.

Sprzedawców perfum oferujących "Armaniego" czy "Hugo Bossa" codziennie można spotkać na ulicy w centrum Wrocławia. Kupcy się znajdują, często są to turyści albo starsi ludzie.

- Należy się tego bardzo wystrzegać, nie dać się namówić na kupno takich perfum. Chcesz kupić perfumy? Idź do sklepu - radzi Jakub.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto