Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
Przez typowe dla wrocławskich imprez obsuwy czasowe zdążyłam przyzwyczaić się, że do planowanej godziny koncertu należy dodać mniej więcej półtora godziny opóźnienia, mimo to niedzielnego wieczoru Eter postanowił nauczyć mnie punktualności. Do klubu dotarłam chwilę po godzinie 19, załapując się na koniec występu grupy Japoto. Tym samym po raz kolejny umknęła mi okazja zaznajomienia się z zespołem, który poprzednio z powodu problemów zdrowotnych nie wystąpił się na festiwalu Wrocławski Sound, który miałam przyjemność relacjonować. Mijamy się, ale czyż nie do trzech razy sztuka?
Niemniej to gwiazda wieczoru - zespół Myslovitz - był moją pierwszą fascynacją muzyczną sprzed hm... nastu lat. Wielka miłość nieznacznie osłabła, jednak z niemałym sentymentem wracam do ulubionych utworów stworzonych przez piątkę z Mysłowic, za najciekawsze uważając te najrzadziej prezentowane i niekoniecznie królujące na listach przebojów. Zresztą znając wyłącznie singlowe piosenki Myslovitz, można się zdziwić, słuchając ich na żywo. Zagrane z energią i rockowym pazurem, dają niezłego kopa, tak jak wykonane w Eterze: "Zgon" i pochodzące z "Miłości w czasach popkultury" - "Gdzieś", "Alexander" i "Zamiana", a także najczęściej wywoływana "Peggy Brown" z dodatkową zwrotką o falbankach.
Nieszczególnie lubię ckliwe piosenki o umieraniu z miłości ani setlistę, składającą się głównie z hitów, dostosowaną dla przypadkowego słuchacza i charakterystyczną dla grania na dużych imprezach plenerowych. Idealne koncerty klubowe powinny zawierać więcej muzycznych perełek i odkurzonych piosenek, o czym marzy chyba każdy fan. Tymczasem zespół zaprezentował "Dla Ciebie", "Długość dźwięku samotności" czy "Kraków" oraz dwa nowe utwory, które także należały do grupy kilku tych spokojniejszych.
Trochę zabrakło mi "Mikiego", piosenki której brak w albumach kapeli, któregoś z koncertowych pewniaków - "Myszy i ludzi" lub "Good Day My Angel", niepowtarzalnego klimatu z płyty "Skalary, mieczyki, neonki", czy też wykonywanych często na bisach piosenek "James, radiogłowi i żuk z rewolwerem jadą donikąd" i "Książka z drogą w tytule". Jednak trzeba przyznać, że koncert był zróżnicowany i zarówno wielbiciele mocniejszego grania, jak i bardziej stonowanych utworów mogli znaleźć coś dla siebie.
Od wydania ostatniej płyty Myslovitz "Happiness Is Easy" mija pięć lat i najwyższa pora, by przedstawić fanom nowy i cierpliwie wyczekany materiał. Do tak długiej przerwy pomiędzy kolejnymi albumami przyczynił się roczny urlop, na który muzycy zdecydowali się w 2008 r. Dobra wiadomość dla wszystkich miłośników zespołu – na Facebooku Myslovitz pojawiły się właśnie pierwsze konkretne informacje na temat kolejnego krążka zatytułowanego "Nieważne jak wysoko jesteśmy...".
Premiera została wyznaczona na 31 maja 2011 r., natomiast już niedługo, bo 28 marca ukaże się singiel pt. "Ukryte". Pracę nad albumem można było śledzić na bieżąco na oficjalnym blogu grupy i wśród newsów dodanych na stronie doszukać się wrocławskiego akcentu (zespół nagrywał m.in. we wrocławskim studiu Fonoplastykon).
Czytaj również:
- Myslovitz: Nie chcemy odcinać kuponów
- Fish zagra we Wrocławiu [bilety]
- Coma akustycznie w eterze [foto]
Ferie 2011 we Wrocławiu | Zmień swoje drogowe miasto | Photo Day - serwis |
Kąpieliska i baseny we Wrocławiu | Rozkład jazdy MPK Wrocław | Dzieje się we Wrocławiu |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?