Autobus został wyprodukowany w fabryce Jelcza. Jego nazwa wzięła się stąd, że trasę rozpoczynał od pomnika Aleksandry Fredry we Wrocławiu. Fredruś charakteryzuje się tym, że nie ma dachu i co ciekawe, jest jednym z najstarszych tego rodzaju pojazdów w Polsce. Dzisiaj stoi w zajezdni Borek i nikt, poza mieszkańcami Wrocławia, się nim nie interesuje. Nie ma pieniędzy na naprawę, więc pojazd od czterech lat stoi i niszczeje.
- W 2009 roku ogłoszony był konkurs na ratowanie zabytków. Chcieliśmy wówczas zająć się Fredrusiem, ale okazało się, że konserwator zabytków nie może nam przyznać dofinansowania ze względów prawnych - tłumaczy Anna Nawara z Towarzystwa Miłośników Wrocławia. - Nie jesteśmy właścicielem Fredrusia, a jedynie jego użytkownikiem, a o środki finansowe może ubiegać się tylko właściciel pojazdu - dodaje.
Fredruś tak, ale za kilka lat
Jako użytkownik pojazdu Towarzystwo Miłośników Wrocławia było zobowiązane do organizowania kursów turystycznych tymże autobusem.
- Poza tym jednym konkursem TMW nie robiło żadnych starań o przejęcie Fredrusia - mówi Wojciech Gryczyński, zastępca dyrektora Wydziału Inżynierii Miejskiej w Urzędzie Miasta i jednocześnie prezes TMW. - Teraz też nie prowadzimy żadnych konkretnych rozmów, ale też planu odnowienia i przejęcia Fredrusia całkowicie nie zarzucamy. Po prostu nie jest to jedno z naszych priorytetowych zadań. Teraz zajmujemy się przede wszystkim prowadzeniem zabytkowej linii tramwajowej.
Naprawa Fredrusia może kosztować nawet 90 tys. złotych. Pojazd potrzebuje gruntownego remontu.
- Konieczna jest blacharka, trzeba odnowić wnętrze i wmontować nowy silnik. Ze starego Fredrusia została tylko rama - twierdzi Anna Nawara z TMW. - Sprawa jest skomplikowana. Dofinansowanie można uzyskać tylko z konkursu, ale co z tego, skoro i tak nie możemy brać w nim udziału? Wyrejestrowaliśmy więc Fredrusia, bo i tak nikt z niego nie korzysta.
Bez garażu ani rusz
Janusz Krzeszowski deklaruje, że MPK jest w stanie pomóc w użyczeniu potrzebnych narzędzi, a także części.
- Teraz w zajezdni Borek Fredrusia trzymamy całkiem za darmo. Chcemy pomóc, ale przekazanie pojazdu TMW przez miasto nie leży w naszej gestii - mówi Krzeszowski.
Największy problem związany jest niestety z garażowaniem pojazdu. Prezes TMW wyklucza, by po remoncie mógł on dalej stać na otwartej przestrzeni.
Fredruś powróci za cztery lata?
Za Fredrusiem najbardziej tęsknią mieszkańcy. Dla turystów stanowił niebywałą atrakcję, a i sami wrocławianie czasami lubili się nim przejechać.
- To dobra inicjatywa, żeby od czasu do czasu zabytkowe autobusy i tramwaje jeździły po mieście. Powinno się to moim zdaniem odbywać w dni wolne od pracy, aby można było korzystać z samej przejażdżki, a nie np. stać w korku - uważa Radosław Iwaszyn. - Myślę, że wiele osób chętnie przynajmniej raz na jakiś czas korzysta z już istniejących tras zabytkowych tramwajów, a ponieważ autobus nie jest ograniczony torami, to mógłby jeździć w wiele ciekawych miejsc.
Są plany, by przywrócić Fredrusia do życia. Nie dojdzie do tego jednak w ciągu tego ani przyszłego roku.
- Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby te nasze plany udało się urealnić w perspektywie najbliższych trzech czy czterech lat - zapowiada Gryczyński.
Akcja MM: Stwórzmy Muzeum Wrocławskich Tramwajów |
Czytaj też:
- Fryderyk w barwach Wrocławia na ulicach miasta
- Tramwaj Jaś i Małgosia wciąż czeka na remont
- Czy Wrocław będzie miał Muzeum Techniki?
Zmień swoje drogowe miasto | Jean Michel Jarre we Wrocławiu |
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław | Twórz z nami MMWrocław |
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?