Od twórców otrzymujemy niezbyt wyszukaną i mało zaskakującą fabułę. O ile "Kac Vegas" przyniósł nieoczekiwane zyski, zdumienie i uznanie na rozdaniu Złotych Globów, tak teraz jestem przekonana, że "Kac Vegas w Bangkoku" zachwyciła znacznie mniejszą część publiczności.
Wataha wróciła w tym samym składzie: doktor Stu, lowelas Phil, stonowany Doug i infantylny Alan. Przygody rozgrywają się w malowniczym Bangkoku za sprawą Stu, który żeni się z nieziemsko piękną Tajką. Chcąc uniknąć powtórki z Las Vegas, która jak twierdzi śni mu się nocami w najgorszych koszmarach, rezygnuje z wieczoru kawalerskiego dla idealnego i wyszukanego ślubu w Tajlandii. Szybko jednak historia zatacza koła i wataha zostaje wessana przez Bangkok.
Bez rewelacji
Przez 107 minut trwania filmu miałam wrażenie, że gdzieś już to widziałam. Alan stracił włosy, na twarzy Stu pojawił się tatuaż, a wszyscy mieli ogromnego kaca. Ślub stanął pod znakiem zapytania i oczywiście nikt nie pamiętał, co działo się poprzedniej nocy. Jeden z imprezowiczów zaginął i przyjaciele robili wszystko, by go odnaleźć. Jest jednak pewna istotna różnica: zamiast USA dostajemy przesiąknięty złem Bangkok, w którym bohaterowie przypominają sobie całą kawalerską noc. I to jest plus - każda scena na sali kinowej wywołuje fale śmiechu. Reakcje były natychmiastowe, więc rzec można, że amerykański humor trafił do Polaków.
Ale należy też wprost stwierdzić: małpa paląca fajki i uprawiająca seks oralny z butelką, urwany palec czy też prostytutki z męskimi przyrodzeniami nie są zbyt górnolotne. Powtórzenie sukcesu komediowego pierwszej części było nie lada wyzwaniem, któremu twórcy filmu nie sprostali. Minusem były również dialogi - zbyt często o niczym, opóźniały jedynie akcję filmu.
Muzyka ratunkiem
Christophe Beck i jego pomysł na muzykę, zdecydowanie uratował cały film. Znane, dynamiczne i proste, melodyjnie kawałki dodały lekkości. Sprawiły, że film lepiej się oglądało i było po prostu jakoś tak przyjemniej. I tu nie przesadzę, jeśli napiszę, że to jedyna dobra strona drugiej części tej amerykańskiej produkcji.
Polecam dla odreagowania ciężkiego tygodnia. Rozrywka niezobowiązująca, a jednak było zabawnie.
Czytaj też:
Regiopedia - twój region w sieci | Święto Wrocławia 2011 | Wrocław: Koncerty i festiwale 2011 |
Nowe Horyzonty 2011 | Rozkład jazdy MPK Wrocław | Kąpieliska i baseny we Wrocławiu |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?