Motywem przewodnim Krajowej Konferencji Przeciwdziałania Improwizowanym Urządzeniom Wybuchowym z 10 maja 2010 roku było przeciwdziałanie amatorskim ładunkom wybuchowym nie tylko w kontekście misji prowadzonych poza granicami kraju, ale również w związku z planowanymi w Polsce mistrzostwami EURO 2012.
- Konferencja jest punktem wyjścia do budowy spójnego systemu reagowania całego państwa tak, aby działały w nim nie tylko wojsko i służby mundurowe, ale również inne instytucje niezwiązane bezpośrednio z wojskiem - wyjaśnia generał Paweł Lamla. - Podczas dzisiejszego spotkania zajmujemy się przeciwdziałaniem improwizowanym ładunkom wybuchowym, z którymi spotykamy się na misjach poza granicami kraju. Niewykluczone jednak, że takie urządzenia mogą zostać użyte w czasie pokoju, tak jak to miało miejsce w Rosji - dodaje.
Równolegle z konferencją odbywał się pokaz sprzętu będącego na wyposażeniu patroli saperskich, działających w rejonach misji zagranicznych, jak i w samym Wrocławiu. W prezentacji wykrywania przedmiotów wybuchowych brała również udział sekcja psów przewodników.
- Stolica Dolnego Śląska niezwykle często wymaga interwencji saperów. Jest to związane z wielką liczbą niewybuchów jeszcze z czasów działań wojennych - tłumaczy kpt. Piotr Szczepański. - Podczas pokazu można zobaczyć, w jaki sposób pracują i na co narażeni są żołnierze pełniący tę służbę.
Porucznik Krzysztof Szymczak przyznaje, że w zawodzie sapera najważniejsze jest ludzkie życie, w związku z czym we wszystkich możliwych przypadkach używane są maszyny.
- W bezpośredni kontakt z ładunkiem wybuchowym żołnierz wchodzi w ostateczności. Zazwyczaj wiąże się to z fizycznymi ograniczeniami robotów saperskich, które wykorzystywane są po zlokalizowaniu materiału wybuchowego - tłumaczy.
Aparatura wymaga od operatora robota ostrożności i niezwykłej precyzji, które pozwalają dostać się do zaminowanego pomieszczenia, zidentyfikować ładunek i niejednokrotnie go usunąć.
- Podczas pokazu wykorzystany został samochód, w którym umieszczono paczkę. Naszym zadaniem było zlokalizowanie jej i usunięcie - mówi Szymczak. - Robot poradził sobie z drzwiami samochodu bez większych problemów, jednak długość jego ramienia nie pozwoliła już na wydobycie ładunku z wnętrza pojazdu.
W takiej sytuacji do akcji musi wkroczyć odpowiednio przeszkolony człowiek w ciężkim kombinezonie przeciwodłamkowym, chroniącym go nie tylko przed odpryskami, ale również falą uderzeniową i zmianą ciśnienia. Do wydobycia ładunku z samochodu oficer używa specjalnego wysięgnika, za pomocą którego maksymalnie zwiększa dystans do materiału wybuchowego.
- W takich sytuacjach liczy się każde pół metra, bo przecież nigdy nie wiadomo na co trafiliśmy - tłumaczą saperzy. - To trochę jak z otwieraniem pudełka z niespodzianką.
Akcja uważana jest za zakończoną dopiero po wywiezieniu zabezpieczonego ładunku i zdetonowaniu go.
Czytaj też:
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?