Problemy z Urban Card

Internautka informuje: Jak się okazało, tam obsługiwani są studenci tylko kilku wrocławskich uczelni (niestety nigdzie w Internecie nie ma informacji, które to uczelnie), moją uczelnią jest nieobsługiwana Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości w Poznaniu filia we Wrocławiu - i nic nie załatwiłam.

W związku z tym udałam się do Punktu na ul. Grabiszyńskiej, ale kolejka osób oczekujących była tak duża, że zrezygnowałam. W oddziale Banku Zachodniego też się dowiedziałam, że mogę ta sprawę załatwić tylko na Grabiszyńskiej.

Czy nie można tego problemu jakoś inaczej rozwiązać? Czuję się ukarana tym, że posłuchałam rad władz miasta i wcześniej wyrobiłam Urban Card, obawiając się właśnie kolejek, a teraz rozpoczęłam studia i nie mogę zakodować biletu ulgowego. Zostałam zmuszona do zakupienia papierowej karty miesięcznej, które będą wycofane z końcem listopada. Jeśli w ciągu miesiąca cały czas będą takie kolejki na Grabiszyńskiej, to zostanę pozbawiona możliwości korzystania z miesięcznego biletu ulgowego, co mi się prawnie należy. Nie jestem też w stanie codziennie jeździć na ul. Grabiszyńską, bo mieszkam na drugim końcu Wrocławia.

Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie kodowania terminu ulgi na Urban Card, co też jest czasochłonne, gdyż z końcem każdego semestru trzeba się udać do biura obsługi. Przecież kontroler biletów zawsze może na legitymacji sprawdzić termin jej ważności. Urban Card miało być ułatwieniem na dla mieszkańców Wrocławia, a okazało się, że przysparza tylko nerwów. Nie wiem, jak takie nieprzemyślane działania zostaną odebrane przez wyborców w świetle toczącej się kampanii wyborczej do władz samorządowych. Na pewno nie przysporzą głosów kandydatom z obecnych władz. Może jeden głos się nie liczy, ale mojego nie dostaną.