Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liban i Dzień, w którym Bóg odszedł [recenzja]

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Tym razem na Erze Nowe Horyzonty przenosimy się poza granice naszego kontynentu. Filmy "Liban" i "Dzień, w którym Bóg odszedł" robią wrażenie.

Jeszcze tylko przez trzy dni miłośnicy kina będą mogli nasycić się filmami Ery Nowe Horyzonty.

Jeśli nie udało Wam się obejrzeć tych, na których Wam zależało, to mamy dla Was dobrą wiadomość: na pewno nie wszystkie, ale przynajmniej niewielką część znajdziecie w wypożyczalniach.

Poza tym Roman Gutek już zapowiada wydanie pakietu DVD najlepszych filmów ze wszystkich edycji festiwalu Era Nowe Horyzonty.

"Liban" i "Dzień, w którym Bóg odszedł" to nie są filmy, obok których można przejść obojętnie. Przedstawiają bowiem dramaty ludzi. Niestety, te historie wydarzyły się naprawdę.

Najgorsze jest jednak to, że w obu przypadkach doprowadziło do nich ludzkie okrucieństwo.

liban

Kadr z filmu "Liban"

Liban
Już wkrótce (17 września) na DVD ukaże się film pt. "Liban", jedno z największych odkryć kina. Reżyserował go Samuel Maoz, dla którego jest to fabularny debiut. Wcześniej Maoz realizował programy telewizyjne i pracował w teatrze.

Film opowiada historię kilku żołnierzy, którzy walczą podczas wojny libańskiej. Akcję śledzimy jakby przez wizjer w czołgu. Dla każdego z żołnierzy wojna oznacza konflikt z moralnością. Początkowa i końcowa scena stanowią klamrę spinającą całość fabuły.

Trzeba obejrzeć!

Dzień, w którym Bóg odszedł

Konflikt Hutu i Tutsi pochłonął według różnych szacunków od 800 tys. do ponad miliona ofiar. Ta rzeź spowodowała, że wielu Tutsi nie tylko straciło swoich bliskich, lecz także wiarę w Boga i sens istnienia.

Główna bohaterka filmu Van Leeuwa, Jacqueline, przeżywa największy dramat, jaki może spotkać matkę. "Dzień, w którym Bóg odszedł" pokazuje dwie skontrastowane ze sobą postaci - obydwie z plemienia Tutsi. Jedna traci chęć do życia, druga stopniowo ją odzyskuje.

W pierwszej chwili po scenie kończącej film możemy czuć się rozczarowani, bo nie takiego zakończenia oczekiwaliśmy. Ale właśnie fakt, że nie jest to zakończenie ani szczęśliwe, ani nieszczęśliwe, powoduje, że w "Dniu, w którym Bóg odszedł" nie możemy niczego przewidzieć.

W przeciwieństwie do "Hotelu Rwanda" tutaj obserwujemy dramat jednej osoby, nie zaś całej społeczności, która jednak pozostaje w tle.

Warto zobaczyć!

Era Nowe Horyzonty 2010 [serwis specjalny]


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto