Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Era Nowe Horyzonty 2010: Dokumenty z emocjami

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Z jednego seansu wyszłam zachwycona. Kolejny mnie rozczarował.

Tak było w przypadku dwóch zupełnie różnych dokumentów. Mowa o "Basquiacie, promiennym dziecku" i "Pieskim życiu".

Pierwszy uważam za jeden z najlepszych filmów dokumentalnych, jeśli nie najlepszy, jaki widziałam w życiu. Obrazy drugiego napawały mnie obrzydzeniem. Kilka razy myślałam, że wyjdę. Nie zrobiłam tego, bo wyznaję zasadę: Z seansu się nie wychodzi, bo nawet jeśli film jest nieciekawy bądź zły, to warto mieć wyobrażenie o całości.

Basquiat, promienne dziecko

Film Tamry Davis robi wrażenie. Przyjaciółka artysty postanowiła nakręcić o nim film i pokazać jego życie od strony tzw. "insidera", co jej się udało. Obserwujemy bowiem wszystko, do czego dostępu nie mieliby nawet dziennikarze, którzy opisywali jego życie i skandale w gazetach. Śledzimy jego pracę jako malarza. Widzimy dokładnie, jak nakłada farby. Ale to nie wszystko. Najlepsze sceny z filmu zostają nam przedstawione już na samym początku, kiedy Tamra przeprowadza wywiad (nigdy wcześniej nie został on ujawniony) z Basquiatem.

Jean-Michel Basquiat zrobił zawrotną karierę. Z 17-letniego grafficiarza o pseudonimie Samo, który w celu przeżycia zbierał monety w jednym z barów Nowego Jorku stał się jednym z najbardziej docenianych artystów, którego prace wystawiano w galeriach na całym świecie.

Słodki obrazek, jak z bajki, ale to nie bajka, tylko życie. A w życiu - jak na szkle - nie może zabraknąć rys. I tak jest też w przypadku tego filmu. Nie chciałabym zdradzać jednak wszystkiego, tym bardziej że może nie wszyscy znają biografię Basquiata. Film jednak jest rewelacyjny. Trzeba koniecznie obejrzeć.

Film jest jednym z faworytów w Międzynarodowym Konkursie Filmów o Sztuce.

Pieskie życie

Oryginalny tytuł brzmi "Mondo Cane". Ten film to klasyka kina, a to znaczy, że trzeba obejrzeć. Niestety, "Pieskie życie" nie jest dla wszystkich.  Dlaczego? Bo szokuje do granic ludzkiej wytrzymałości. Ale takie mają być właśnie filmy z gatunku mondo, a Paolo Cavara i Gualtiero Jacopetti w 1962 (wtedy "Pieskie życie" weszło na ekrany) go zapoczątkował. Takie filmy mają pokazywać widzowi kontrastujące ze sobą obrazy. Reżyser serwuje słodkie, wzruszające sceny, by zaraz potem zaprezentować nam coś, co spowoduje nasze rozgoryczenie.

Potem pojawiły się kolejne produkcje z serii mondo: "Faces of Death" i "Lucky People Center International". Każda cieszyła się ogromną popularnością.

Taka rozrywka nie jest dla wszystkich. Jeśli nie chcecie oglądać, jak wężom żywcem zdzierają skórę, ludzie sami się okaleczają z pobudek religijnych, dzieci na życzenie mnichów czyszczą czaszki, a żółwie morskie przeżywają agonię na piaskach jednej z wysp z powodu skażenia atomowego, to ten film Wam odradzam.

Z "mocnych" scen nie zszokowała mnie tylko corrida, ale tylko dlatego, że miałam okazję uczestniczyć w takim widowisku, będąc w Hiszpanii. I było to najgorsze doświadczenie z tego kraju.

Całość mogłaby stać się naprawdę rewelacyjnym filmem etnograficznym. Poznawaliśmy bowiem również życie Trobriandczyków i obyczaje Japończyków. Niestety, mondo nie jest dla wszystkich. Dla mnie na pewno nie. Dla mnie "Pieskie życie" to raczej zbiór obrazków pokazujących albo okrucieństwo ( w szczególności znęcanie się nad zwierzętami), albo głupotę ludzi.

Era Nowe Horyzonty 2010 [serwis specjalny]


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto