Sporo jest miejsc w naszym mieście, które zasługują na napiętnowanie z powodu zaniedbań, braku środków czy też czystej głupoty zarządców. Dla mnie jednak wielką kompromitacją jest fakt zaistniały tuż po drugiej wojnie światowej.
Pamiętacie jeszcze upały sprzed paru tygodni? Niezależnie czy mamy do pracy blisko, czy daleko, czy poruszamy się tramwajami, czy też klimatyzowanymi samochodami to przy temperaturach powyżej 30 stopni każdy marzy o chwili relaksu i szklance wody.
Pomyślcie, proszę, czy nie byłoby fajnie kołysać się w łódeczce na stawie i jeszcze popijać dla ochłody i zdrowia wodę mineralną prosto ze źródła? I to wszytko tu, na miejscu, bez ruszania się "do wód". Ja bym chciała i jestem przekonana, że wiele osób również.
Historia na starych fotografiach
Kilka lat temu na jednym z portali przedstawiających fotografie z Dolnego Śląska przeglądałam zdjęcia przedwojennego Wrocławia. Szukałam znanych mi miejsc, ulic. Z ciekawością oglądałam obrazki z mojej szkoły przy ul. Kruczej i jej okolic. Na wielu z nich widniał staw z łódkami i coś na kształt pawilonu lub altany. Niemieckie podpisy głosiły, że pokazują one... źródełko wody mineralnej, które zgodnie z przedstawionym planem miasta zlokalizowane było wśród dzisiejszych ulic: Kruczej (Charlotten Str.), Stalowej (Kopisch Str.), Kwaśnej (Sauerbrunn Str.), Grochowej (Herder Str.) oraz nieistniejącej już Karasiej (Spruedel Str.).
Ulica Karasia zachowała się do dziś tylko częściowo w formie przejścia. Dawniej zaczynała się przy ul. Kruczej, prowadząc przez boisko szkolne ówczesnej Szkoły Podstawowej nr 33, przecinała ul. Grochową i biegła dalej między terenem przedszkola, a ogrodzeniem terenu V LO aż do pl. Pereca. Pierwszy odcinek jest od lat kilkunastu zamknięty i zabudowany, a drugi istnieje do dziś.
Zdziwiona niezwykle znalezionymi fotografiami postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego miejsca, które, nie wiedzieć czemu, zupełnie zmieniło swój charakter. Internet, sąsiedzi, znajomi pomogli ustalić kilka szczegółów.
Źródełko z początków XIX wieku
Otóż pierwsze informacje na temat kwaśnego źródełka (Sauerbrunnen) pochodzą z 1806 r. Pod koniec XIX wieku staw został ocembrowany, a samo źródełko przykryto pawilonem. Od tamtej pory był ulubionym miejscem wypoczynku. Można było wypożyczyć łódkę i napić się kwaśnej, lekko mineralizowanej wody prosto ze specjalnego saturatora podobnego do tych, które znamy np. z wycieczek do Parku Zdrojowego w Polanicy.
Szklanka owej wrocławskiej mineralnej ze względu na swoje walory smakowe i zdrowotne była droższa od kufla przyzwoitego piwa. I tak było aż do drugiej wojny, podczas której zniszczony został pawilon ochraniający źródło. Okoliczne kamienice również ucierpiały.
Boisko zamiast stawu
Od mojego sąsiada (inżyniera pracującego przy odbudowie Wrocławia) dowiedziałam się, że staw został wykorzystany jako zbiornik na zbyteczny i wszechobecny gruz. W tym układzie nikt też nie zamierzał sobie zawracać głowy jakąś sączącą się wodą.
Od tamtego czasu na terenie po zasypanym stawie jest boisko, które aktualnie należy do VII LO, a w miejscu gdzie stał pawilon chroniący źródło kilkanaście lat temu postawiono salę gimnastyczną.
Żałuję, że już nie ma wrocławskiego kwaśnego źródła. Może moglibyśmy pretendować do zaszczytnej nazwy Wrocław Zdrój? Oczywiście z tym uzdrowiskiem żartuję, ale uważam, że obciachem było dopuszczenie do unicestwienia takiego miejsca.
Czytaj również:
- Mock prześladuje Szewską 49
- O Walonach, Festung Breslau i palcu Fredry słów kilka
- Historia Wrocławia: Brochówi i jego labirynt
- Wrocławska wojna piwna
Koszykarski Puchar Śląska Wrocław | Avant Art Festiwal po raz trzeci [program, bilety] |
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław | Photo Day 10.0 w Protramie - głosowanie na galerie |
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?