MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kto się boi zeznań w sprawie nielegalnych transakcji KGHM?

Grzegorz Żurawiński
(WROCŁAW) Dziś we wrocławskiej prokuraturze pojawić się ma Piotr W., bliski współpracownik i doradca aresztowanego byłego wiceprezesa KGHM Marka S., dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

(WROCŁAW) Dziś we wrocławskiej prokuraturze pojawić się ma Piotr W., bliski współpracownik i doradca aresztowanego byłego wiceprezesa KGHM Marka S., dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Rzecz w tym, że - według naszych informacji - zbiegły w obawie przed aresztowaniem do Izraela Piotr W. zgłosi się do prokuratury dobrowolnie. To zaskakujące, bowiem podejrzany poszukiwany był międzynarodowym listem gończym...

Zaskoczenie jest tym większe, że Piotr W. deklaruje gotowość złożenia wyjaśnień, pomimo że nie otrzymał sądowej gwarancji w postaci listu żelaznego, o co bezskutecznie zabiegał ponad trzy miesiące.
- Dla dobra śledztwa powstrzymujemy się od komentowania tych informacji - usłyszeliśmy wczoraj od rzecznika wrocławskiej prokuratury Leszka Karpiny, gdy poprosiliśmy o potwierdzenie doniesień o wycofaniu prokuratorskiego listu gończego, co miało skłonić podejrzanego do powrotu do Polski. Milczeniem skwitowane zostały też nasze informacje o mającym nastąpić dzisiaj przesłuchaniu podejrzanego.
- Komentarz będzie możliwy, ale dopiero za kilka dni - dodał tajemniczo rzecznik prokuratury.

Żelazny, już zbędny

Bezsporne jest natomiast, że legnicki Sąd Okręgowy już 28 września rozpoznał złożony zaledwie dzień wcześniej wniosek obrońcy Piotra W. o... umorzenie postępowania w sprawie przyznania podejrzanemu tzw. listu żelaznego, dzięki któremu miał uniknąć aresztowania po powrocie z Izraela.
„Obecnie jego rozpoznanie straciło znaczenie” - napisał w uzasadnieniu adwokat Piotra W. Obrońca nie omieszkał zauważyć, że wcześniej, na rozpatrzenie wniosku o wydanie listu żelaznego, czekał bezskutecznie prawie trzy miesiące...
- Sąd nie mógł rozpatrzeć wniosku o list żelazny bowiem Prokuratura Okręgowa nie przesłała nam akt sprawy, w której jako podejrzany występował Piotr W. - wyjaśniał nam przed miesiącem rzecznik legnickiego sądu Jerzy Kula.

Układ z prokuratorem?

Czy wszystko to razem świadczy o układzie jaki zawarł pełnomocnik podejrzanego z prowadzącym śledztwo prokuratorem? Trudno sądzić inaczej, skoro nie zdementowano informacji o wycofaniu listu gończego, a sam podejrzany przestał obawiać się natychmiastowego aresztowania.
Przypomnijmy, że Piotr W., podobnie jak były wiceprezes Polskiej Miedzi Marek S., podejrzany jest o nielegalne prowadzenie prywatnych operacji finansowych wykorzystujących majątkowe poręczenia KGHM. Od samego początku Piotr Wasserman (pełne nazwisko podejrzanego ujawniła publicznie 22 września w telewizyjnym programie „Tylko u nas” przedstawicielka ministerstwa sprawiedliwości prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa) twierdzi, że transakcje walutowe, które prowadził na rynku angielskim (jako prezes spółki Ferguson United zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych) to były wyłącznie operacje „KGHM i dla KGHM”.

Czyje zyski?

- Wszystkie dokumenty, które są w tej sprawie, świadczą o tym. Cała ta sprawa została sprytnie spreparowana. Marek S. siedzi za to, że głośno mówił o tym, co naprawdę dzieje się w KGHM - mówił we wrześniu (telefonicznie z Izraela) Piotr W. - Nie ma strat, są zyski w wysokości 540 tys. dolarów, a człowiek siedzi w więzieniu - dodawał.
Fakt, że w wyniku poufnych (a zdaniem prokuratury - nielegalnych) operacji walutowych KGHM nie stracił ani centa potwierdził już w czerwcu zarząd tej firmy. W specjalnym oświadczeniu podkreślił jednak, że transakcji dokonywano bez jego wiedzy i zgody. W tym sensie - według prokuratury - zyski firmy Ferguson United to utracone dochody KGHM osiągnięte w wyniku bezprawnego wykorzystania majątku tej spółki.
Ponoć to jest powód, dla którego KGHM do dziś nie zaksięgował zysków z tych operacji i przetrzymuje je na wydzielonym koncie. Wbrew słowom Piotra W. w KGHM twierdzą bowiem, że nigdy nie istniała żadna umowa zlecająca firmie Ferguson United prowadzenie operacji walutowych. Mimo, że umowa o usługi doradcze z samym Piotrem W. była jak najbardziej oficjalna i została zarejestrowana w KGHM (dysponujemy dokumentem, że co najmniej dwukrotnie, w kwietniu i październiku 2000 roku).


Nie sypie, bo siedzi

W tej sprawie wszystko jest pełne niedomówień. Podejrzane transakcje prowadzono ponoć wyłącznie w pierwszym kwartale 2000 roku. Tymczasem, mimo kontroli, którą jeszcze w tym samym roku (po pojawieniu się pierwszych doniesień, że KGHM spekuluje walutą) przeprowadziła rada nadzorcza spółki, do dziś jej zarząd utrzymuje, że nic o nich nie wiedział. Doniesienie do UOP prezes Polskiej Miedzi złożył dopiero w maju 2001 (wtedy Marek S. nie był już wiceprezesem KGHM i „grał” już w innej frakcji podzielonej AWS niż prezes Marian Krzemiński).
Nie ma wątpliwości, że Marek S. został zatrzymany przez policję dopiero wtedy, gdy zaczął rozmawiać z dziennikarzami. Czy mógł powiedzieć zbyt dużo?
- W ciągu trzech miesięcy złożyłem pełne, wyczerpujące zeznania, swoich zeznań nie zmienię, a w tej sprawie nie mam nic do dodania - oświadczył w połowie września Marek S. przed sądem. Ten zadecydował jednak o przedłużeniu aresztu na kolejne 3 miesiące. Uzasadnieniem była możliwość utrudniania śledztwa poprzez matactwo. Były wiceprezes ponownie zmuszony został do milczenia.
- Dla niektórych czytelników informacja, że Marek S. nie ma możliwości rozmawiać z panem jest bardzo... uspokajająca - powiedział wczoraj obrońca Marka S. mecenas Wojciech Krzysztoporski. Też zagadkowo.
Czy od dziś przestanie mówić także podejrzany Piotr W., dotąd nie unikający kontaktów z mediami?

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto