Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grochola o Jacksonie i wódce bez soku [wideo]

Redakcja
Michael Jackson szykował "największy come back od czasów Łazarza". Kiedy dowiedziałam się o jego śmierci, pomyślałam, że to świetny trick marketingowy - mówiła Katarzyna Grochola.

Pisarka promowała we wrocławskiej Renomie swoją najnowszą, dwunastą w dorobku książkę - "Kryształowy Anioł".

- Macie tak piękne miasto! Żałuję, że tu nie mieszkam - wyznała Katarzyna Grochola.

Autrka podzieliła się z czytelnikami swoją refleksją na temat śmierci Michaela Jacksona. Nawiązała też do swojej książki i przyznała, że preferuje czystą wódkę, a sok malinowy dodaje tylko do sosu. Zagrała nawet na pianinie i opowiedziała o swoich małych nerwicach.

Katarzyna Grochola mówiła o...

... książce "Kryształowy Anioł", której osią jest praca w radiu:

Lubię radio, choć - jak przekonują niektórzy radiowcy - napisałam antyradiową książkę. To radio jest wymyślone, nie wzorowałam się na żadnej konkretnej stacji. W "Kryształowym Aniele" występuje szef radia, który klepie kobiety po tyłkach. Teraz wszyscy mi mówią, że takie rzeczy już się nie zdarzają. Może właśnie dlatego pewna rozgłośnia zrezygnowała z promowania mojej książki? (śmiech)

... o jajach i kolejnych fazach bitwy:

Ta książka kosztowała mnie dużo wysiłku. Na przykład mój bohater skacze ze spadochronem. Ja się tego boję, dlatego musiałam pojechać do swojego przyjaciela i zapytać, jak to jest. On odpowiedział mi, jak prawdziwy facet: - Pamiętam tylko, że za pierwszym razem instruktor krzyczał do mnie: "Uważaj na jaja!"

... o hamburgerach i małych nerwicach:

Musiałam też "przekopywać się" przez informacje typu: z czego składa się hamburger. W normalnym życiu też się tym przejmuję. Kiedy mój wnuczek idzie na hamburgera ze zmielonych kości, rogów i innych tego typu świństw, to mnie to martwi. Denerwuje mnie, że taki jest świat. Że mój przyjaciel z Oleśnicy wiele lat czeka na przeszczep nerki, bo jakiś pan polityk powiedział w mediach, że przeszczepy są złe. Denerwuje mnie, że pielęgniarki zarabiają w Polsce tysiąc złotych... Nie chcę się jednak stać kolejną frustratką, nie noszę w sobie urazy. No i jak wszyscy lubię happy endy.

... o tym, że mężczyźni wstydzą się czytać jej książki: Znajomy, który prowadził moje spotkanie z czytelnikami, powiedział mi, że wstydził się czytać moją książkę w autobusie. - Żeby chociaż "Grochola" było napisane mniejszymi literami - narzekał. Pomyślałam sobie wtedy, że może powinnam wydawać swoje książki w specjalnych mini egzemplarzach dla facetów (śmiech).

Chociaż Andrzej Wiśniewski, z którym napisałam kiedyś zbiór opowiadań, powiedział mi kiedyś, że moje książki to przecież "żywy podręcznik obsługi kobiet dla mężczyzn". To sprawiło mi dużą przyjemność.

... o spełnianiu marzeń, pianinie i stepowaniu:

Niedawno zorientowałam się, że już nie jestem małą dziewczynką, dlatego teraz chcę spełniać swoje marzenia. Dlatego już pół roku uczę się grać na pianinie. Chcę zagrać dla siebie z nut Adagio Albiononiego. Na razie mi nie wychodzi. Kiedy zaprezentowałam swoje umiejętności wnuczkowi, ten powiedział: "Babciu, a nie lepiej zagrać coś, co potrafisz?" Chyba nie mam do tego talentu, ale wciąż próbuję.

Uczę się też stepować, ale chyba jestem za ciężka. Ale co tam, widziałam kiedyś pewną grubą, starą stepującą murzynkę. Świetnie to robiła! Co prawda, mam nadzieję, że nie będę starą murzynką (śmiech).

... o Beethovenie, hip-hopie, ulubionej postaci w książce:

... o nowej książce, którą pisze jako mężczyzna:

Bycie mężczyzną jest kapitalną rzeczą. Kiedy piszę z takiej perspektywy, czuję się bardziej wolna. Mam na imię Jeremiasz, mam 34 lata i mogę do woli przeklinać. Potem odchodzę od komputera, zapominam się i mówię do męża: - Słuchaj, wyprowadziłem już psa...

... o tym, jak została pisarką:

Zawsze wiedziałam, że będę pisarką. Moja matka nie pozwalała nam czytać, dlatego robiliśmy to z jeszcze większą pasją. Czytałam wszystko jak leci. Patrzyłam na półkę z książkami i myślałam sobie, że ci wszyscy pisarze są po pierwsze znani, po drugie bogaci. Zanim taki jeden czy drugi strzelił sobie w łeb, to miał przynajmniej jakąś wyspę w posiadaniu. Też tak chciałam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto