Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beata Tyszkiewicz, wielka dama kina, kończy 80 lat [DUŻO ZDJĘĆ]

Robert Migdał
03.12.2007 warszawa nz beata tyszkiewicz aktorka , wnetrze dom mieszkanie stol nakrycie stolu orzechy dziadek do orzechow fot. andrzej wiktor / polskapresse
03.12.2007 warszawa nz beata tyszkiewicz aktorka , wnetrze dom mieszkanie stol nakrycie stolu orzechy dziadek do orzechow fot. andrzej wiktor / polskapresse Fot: Andrzej Wiktor / Polskapresse
Ikona polskiego kina, Beata Tyszkiewicz, za kilka dni skończy 80 lat (na świat przyszła 14 sierpnia 1938 roku w Wilanowie).

Uwielbiam Panią Beatę. Po pierwsze – za jej spokój. Za każdym razem, kiedy telefonowałem do jej warszawskiego mieszkania, słyszałem w słuchawce: „Oczywiście, że z panem porozmawiam, ale spokojnie, najpierw muszę usiąść, zapalić papierosa i teraz słucham...” Spokój. Wyważone słowa, nic w pośpiechu. No, jak prawdziwa dama.

Tak samo wyglądały spotkania z Nią. Nic w biegu. Kiedy na jedną z rozmów przyszedłem do pani Beaty z córką, sprawy wywiadu zeszły na dalszy plan. Wzięła ją na bok, wypytała o to, czym się moja latorośl interesuje, a potem rzekła: „Niech twój tato zatka uszy, bo muszę ci dać parę rad. Kobieta powinna mieć zawsze mocny uścisk dłoni na powitanie i zawsze powinna być wyprostowana. Nigdy nie może się spieszyć. Ale przede wszystkim... powinna umieć pić, palić i przeklinać. Tata nie słyszał, prawda?”.
Beata Tyszkiewicz, prywatnie, to dla mnie osoba pełna ciepła i tryskająca optymizmem. „Życie daje mi energię, dzieci mi ją dają – moje córki. One bardzo mnie nakręcają, choć już nie są dziećmi, ale dla matki zawsze dziećmi pozostaną. No i wnuki” – opowiadała mi. „Moi przyjaciele twierdzą, że powinnam dawać sesje terapeutyczne: napromieniowywałabym ludzi pozytywną energią, szczęściem...”.

Pani Beata jest przeciwieństwem Polaka-malkontenta, któremu nić się nie podoba, który widzi szklankę do połowy pustą, który każdego dnia narzeka od rana do wieczora.
„Życie składa się z miliona małych rzeczy i – jeżeli w tym milionie małych rzeczy odnajdujemy swoją radość, przyjemność, i kiedy możemy sprawić komuś przyjemność – to jest szczęście – tłumaczyła mi przed laty.
Beata Tyszkiewicz imponuje mi nie tylko jako człowiek, kobieta-dama, ale też aktorka. Jest gwiazdą kina i TV. Niekwestionowaną.
Zagrała w dziesiątkach
filmów (wiele z nich powstało we Wrocławiu – jak choćby „Lalka” Wojciecha Jerzego Hasa). Aktorka nie ma jednak swojej ulubionej roli.

„Nie mam takiej. Czasami to są fragmenty filmów, które mi się podobają, odpowiadają mi, ale tych scen jest malutko
– wszystko to zmieściłoby się w 15 minutach” – mówi.
Grała w filmach kręconych we Wrocławiu, ale mało kto wie, że dzieciństwo mała Beatka spędziła na Dolnym Śląsku.
„Często wspominam swoje dzieciństwo, bo mimo powojennej biedy było wspaniałe. Choć w roku 1946 Bierutowice, gdzie mieszkaliśmy z mamą, to był dziki, niebezpieczny zachód. Grasowały bandy, szabrownicy. No i nie było co jeść. Niemka, która się nami opiekowała, chodziła z nami do lasu i zbieraliśmy razem poziomki, jagody i grzyby. Potem szliśmy z tym do aptekarza, bo nad aptekarzem mieszkał profesor, wielki fizyk, i on miał kury. I myśmy te owoce lasu zamieniali na trzy lub cztery jajka. To Niemki mnie nauczyły tej gospodarności”.

Zaradność
– cudowna cecha.
W najbliższy wtorek pani Beata zdmuchnie na torcie 80 świeczek. Czego jej życzyć? Spokoju? Raczej nie. Aktor chyba lubi, gdy wokół niego coś się dzieje. Kolejnych wspaniałych aktorskich kreacji? To chyba życzenia bardziej dla nas, widzów, fanów jej talentu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto