Z kratką nie wyjadą

(DOLNY ŚLĄSK) - Jak można tak postępować! Ktoś tu chyba spadł z księżyca - oburzali się kierowcy, którym funkcjonariusze straży granicznej uniemożliwiali wyjazd z Polski do Czech. Z dnia na dzień bowiem uszczelniono polską granicę. W rezultacie wszyscy kierowcy samochodów zarejestrowanych na firmy (z metalową kratką oddzielającą tylną kanapę od bagażnika) mogą przekraczać granicę tylko w kilku punktach, a nie - jak dotychczas - na każdym przejściu drogowym.

Zaostrzenie przepisów weszło w życie nagle, bez wcześniejszego powiadomienia zainteresowanych - czyli samych kierowców.
- Biuro Prawne Komendy Głównej Straży Granicznej wydało wiążącą dla nas opinię, w której stwierdza się, że w drogowych przejściach granicznych, w których nie przewiduje się ruchu samochodów ciężarowych, granicy państwowej nie mogą przekraczać pojazdy samochodowe, które w dowodach rejestracyjnych określone są jako ciężarowo-osobowe oraz jako ciężarowo-uniwersalne - tłumaczy starszy szeregowy Magdalena Knuta, rzecznik prasowy komendanta Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej w Kłodzku. - Do tej pory jednak rzeczywiście funkcjonariusze straży granicznej interpretowali te przepisy z korzyścią dla podróżnych, tzn. zezwalając na przekraczanie granicy.
Opinia biura prawnego KG SG zaowocowała jeszcze jednym absurdem: przejście drogowe w Golińsku (powiat wałbrzyski), wyposażone w nowoczesny terminal do odprawy osób i towarów, przez które do tej pory bez problemu przejeżdżały samochody ciężarowe o masie do 3,5 tony, z dnia na dzień stało się dla tych samochodów niedostępne.
- Przejście przekraczać można wyłącznie pieszo, rowerem, samochodem osobowym, minibusem oraz autobusem - mówi krótko major Stanisław Żabicki, p.o. komendanta Granicznej Placówki Kontrolnej Straży Granicznej w Golińsku. - Innych pojazdów nie odprawiamy.
Co to oznacza dla posiadaczy samochodów osobowych, które jednak w dowodzie rejestracyjnym mają wbite określenie: ciężarowo-osobowy lub ciężarowo-uniwersalny (takie pojazdy kupowane lub brane w leasing są przede wszystkim przez właścicieli firm, które w ten sposób unikają płacenia podatku VAT)? Będą oni musieli jechać na przejście, gdzie dozwolony jest ruch towarowy i czekać na odprawę celną (często w długiej kolejce wraz z TIR-ami).
- Najdziwniejsze jest to, że o zmianie interpretacji przepisów nikogo nie poinformowano - oburza się Marcel Chećko, radny ziemskiego powiatu wałbrzyskiego, który sam był zmuszony do nadkładania drogi. - W praktyce było to tak, że rano przejechałem samochodem bez problemów przez przejście w Golińsku, a z powrotem już mnie tu nie przepuszczono przez granicę i musiałem jechać do Lubawki. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przecież mówiło się o utowarowieniu przejścia w Golińsku i dopuszczeniu do odprawy pojazdów do 6 ton!
- Wiem, że dotychczasowa, przychylna kierowcom interpretacja przepisów wynikła z dobrej woli straży granicznej - mówi Jerzy Fedoruk, burmistrz Mieroszowa. - Teraz się to zmieniło. Nie oznacza to jednak końca batalii o utowarowienie przejścia. Cały czas prowadzimy rozmowy na ten temat, mamy poparcie urzędu wojewódzkiego i marszałkowskiego w tej sprawie. Dlatego uważam, że w październiku powinno się nam udać dopuścić do odpraw w Golińsku samochody ciężarowe do 6 ton.
Wczoraj, kiedy pojechaliśmy do Golińska, okazało się, że wielu kierowców samochodów dostawczych czy osobowych „z kratką” nic nie wie o zmianie interpretacji przepisów.
- Stoimy tu już prawie godzinę i mamy nadzieję, że uda się nam przekroczyć granicę. Aby wyjechać do Czech, specjalnie kupiliśmy nawet zieloną kartę (ubezpieczenie komunikacyjne ważne za granicą - przyp. red.) - mówili nam Dariusz Woźniak i Stefan Kułak z Roztoki (powiat Świdnica). - Nic nie wiemy o zmianie przepisów.
Kilkanaście minut później obaj panowie zostali cofnięci z granicy. Dlaczego? Bo mieli auto „z kratką”.