To niejedyne przewinienia wrocławskich pieszych. - Największy problem to nagłe wchodzenie na pasy albo na jezdnię w innych miejscach. Mimo że na zebrze mają pierwszeństwo, to zapominają o swoim bezpieczeństwie i że mogą być zaskoczeniem dla kierowców - mówi podinsp. Marzena Graczyk z dolnośląskiej policji. Zanim wejdziemy na pasy, dobrze jest się rozejrzeć. Tak jak uczono nas w podstawówce: w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo. Za pośpiech, czyli nagłe wtargnięcie, zapłacimy 50 zł. A poza pasami - 100 zł. We Wrocławiu w zeszłym roku zginęło 20 pieszych.
Chętnie skracamy sobie drogę, gdy do przejścia jest daleko. Odbija się to przede wszystkim na zdrowiu psychicznym kierowców. - Jechałem Branibo-rską w sporym korku. Nagle przed maską auta przeszedł mężczyzna z dzieckiem, w zupełnie niedozwolonym miejscu - relacjonuje Grzegorz Stań-czak, wrocławski kierowca. Pieszy nie zauważył nawet, że niewiele brakowało do nieszczęścia. Pan Grzegorz szybko zareagował, zatrzymując auto. Na pożegnanie rodzic kopnął jego wóz i rzucił parę obelg.
Kiedy piesi mogą, zgodnie z prawem, przejść przez jezdnię na odcinku, gdzie nie ma pasów? - Gdy do najbliższej zebry jest dalej niż 100 metrów. I w drugiej sytuacji: na skrzyżowaniu, na którym nie ma pasów. W obu tych przypadkach pieszy musi jednak ustąpić pierwszeństwa innym uczestnikom ruchu - tłumaczy podinsp. Graczyk.
Kierowcy muszą szczególnie uważać na ulicach: Stawowej, Małachowskiego czy Szczytnickiej. Piesi często ignorują tam zakaz przejścia i decydują się na spacer po pasie dla aut. Zmotoryzowani narzekają głównie na wiadukt na ul. Stawowej koło Dworca Głównego PKP.
Czytaj także: Strajk zakończony. Czy będzie kolejny?
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?