Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: koncert Kronos Quartet [relacja]

rakabo
rakabo
Wczoraj, 12 listopada, zespół Kronos Quartet zafundował nam niezwykłą muzyczną podróż, która na długo zostanie w pamięci.

Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze.

To była moja druga wizyta w Sali Audytoryjnej w Regionalnym Centrum Turystyki Biznesowej. Tym razem również się nie zawiodłem. Wysoka cena biletów nie stanowiła żadnej bariery dla miłośników amerykańskiego kwartetu, którzy tłumnie zjawili się na sali. Zająłem swoją pozycję i z niecierpliwością czekałem na pierwsze dźwięki. Uwielbiam te momenty, tuż przed rozpoczęciem koncertów. Oświetlona scena, instrumenty czekające na muzyków i ten lekki dreszczyk emocji przed tym, co za chwilę się stanie.

Tak naprawdę nie wiedziałem, czego mogę spodziewać się po tym koncercie. Oczywiście poza tym, że będzie to smyczkowa jazda bez trzymanki. Muzykę Kronos Quartet znam głównie z ich współpracy z reżyserem Darrenem Aronofskym. Chyba wszyscy pamiętają wgniatający w fotel motyw muzyczny z filmu "Requiem dla snu" czy też poruszające kompozycje z filmu "Źródło". Jest jeszcze jedna sprawa, która wydaje się być niewiarygodna... Ten zespół, założony przez skrzypka Davida Harringtona, wprowadza nas w swój muzyczny świat już od ponad 30 lat!

Kronos QuartetKronos Quartet

Kwartet zaczął swój występ od utworów, które znalazły się na ich ostatnim albumie "Floodplain". To dźwięki, które zabierają nas w różne zakątki świata. Nie ruszając się z miejsca mogliśmy poczuć powiew wschodniej Europy lub przejść się brzegiem Gangesu przy dźwiękach utworu "Raga Mishra Bhairavi: Alap". Podczas tej części koncertu moje muzyczne "ja" dostało solidnego zastrzyku etnicznych melodii, które wprowadziły moje ciało w stan nirwany.

Nie zabrakło też elementów muzyki współczesnej. David Harrington i jego koledzy porzucili na kilka minut konwencjonalny sposób grania. Grupa zagrała dla nas kilkuczęściowy utwór, skomponowany przez Johna Zorna. Jeśli ktoś zna dokonania tego artysty może się tylko domyślać, jakiego typu dźwięki usłyszała wrocławska publiczność. Z etnicznej podróży wyrwały nas trzaski, zgrzyty, piski i machanie smyczkami. Utwór został przyjęty bardzo entuzjastycznie i wielokrotnie rozbawił audytorium.

W piątkowy wieczór pojawił się także polski akcent. Kronos Quartet zagrał utwór, zmarłego w dniu koncertu, wybitnego polskiego kompozytora Henryka Mikołaja Góreckiego. Usłyszeliśmy pieśń nr pięć z albumu "Pięć Pieśni Kurpiowskich op. 75".

Artyści - przemierzając muzyczne zakątki naszej planety - dotarli jeszcze do Meksyku, skąd pochodziła piosenka zespołu Cafe Tacuba. Odwiedzili też Szwecję i Nowy York. Podczas bisu, który był nieunikniony, usłyszeliśmy utwór "The Death Is The Road To Awe", pochodzący z filmu "Źródło" Darrena Aronofskyego, a także piosenkę nieżyjącej już greckiej wokalistki Mariki Papagiki.

Po tym koncercie nasuwa mi się jedna myśl - Kronos Quartet to czteroosobowa ekipa, która specjalizuje się w wyciskaniu ludzkich emocji. Było po prostu pięknie.

Sład zespołu:

David Harrington - violin
John Sherba - violin
Hank Dutt - viola
Jeffrey Zeigler - cello


Zobacz również:

Zmień swoje drogowe miasto
Jean Michel Jarre we Wrocławiu
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław
Twórz z nami MMWrocław

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto