Nie do zobaczenia. Do wyburzenia. Pojawiła się parodia spotu promującego Dolny Śląsk

Jego akcja na Facebooku jest odpowiedzią na spot "Dolny Śląsk. Nie do opowiedzenia. Do zobaczenia" (Zobacz: Tajemniczy Dolny Śląsk za 330 tys. zł. Zobacz film promujący nasz region). W reklamie promującej region widzimy sanktuarium w Krzeszowie, Stawy Milickie czy Ostrów Tumski. Z kolei na Facebooku umieszczone zostały popadające w ruinę zabytki Dolnego Śląska.

Na profilu Zabytki Dolnego Śląska opublikowano trzy zdjęcia z podpisem, nawiązującym do reklamówki regionu. Stronę prowadzi architekt z Gliwic - Sebastian Borecki.

- Dużo jeżdżę po Polsce i zwiedzam - mówi w rozmowie z MM Wrocław. - Najchętniej wracam na Dolny Śląsk, ponieważ tutaj jest najwięcej ciekawych zabytków. Niestety, jednocześnie można w tym regionie spotkać spektakularne przykłady dewastacji.

Fotogeniczne ruiny

Inspiracją był dla niego film Hannibala Smoke'a "Cicha apokalipsa" (wideo zamieszczone pod tekstem). Do przedstawienia parodii reklamy Sebastian Borecki wybrał popadające w ruinę pałace w Goszczu, Parchowie i Siedlikowicach. Zapewnia, że nie chce zniechęcać do przyjeżdżania na Dolny Śląsk, ale zawraca uwagę na ważny problem.

- Podoba mi się spot Dolnego Śląska, ale trzeba ratować, albo przynajmniej zabezpieczyć inne zabytki regionu. Wybrałem obiekty na tyle fotogeniczne, że nawet jako ruiny wyglądają ciekawie, a ludzie chętnie przyjadą je zobaczyć - wyjaśnia Borecki.

Według Boreckiego, ciężar odpowiedzialności za niszczejące zabytki spoczywa na barkach gmin, które nie są zainteresowane dotacjami na renowację.

Setki pałaców, jeszcze więcej ruin

Parodia spotu Dolnego Śląska wywołała dyskusję na Facebooku. Pojawiły się komentarze:

"Dolny Śląsk - setki pałaców, setki ruin. Barok na światowym poziomie niszczeje";
"Jest na świecie wiele osób, którym serce pęka na widok takich ruin. Niestety, takie miejsca są ukrywane. Nikt nie zadaje sobie trudu znalezienia inwestora, który odbudowałby historię tych miejsc. A może warto?";
"To nie jest kwestia znalezienia inwestora, ale przeżycia wszystkich kontaktów z konserwatorem zabytków. Trzeba być milionerem-fanatykiem, aby to przetrwać. Niestety, a miłośników takich obiektów z pomysłami na ich zagospodarowanie jest bardo wielu."