Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lord of the Dance: Najdłuższe nogi świata we Wrocławiu [foto]

Marek Ciechowski
Marek Ciechowski
Najsłynniejsze irlandzkie widowisko taneczne 21 marca gościło we wrocławskiej Hali Orbita. Niestety, tancerzom zabrakło precyzji.

Twórz z nami MM Wrocław: akredytacje za relacje


Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze.

Spektakl "Lord of the Dance" opowiada prostą historię walki dobra ze złem, opartą na irlandzkich podaniach ludowych. Główny bohater Lord of the Dance walczy z okrutnym i podstępnym Don Dorchem, który chce opanować Planet Ireland.

W pewnym momencie Lordowi podstępem zostaje odebrany jego słynny pas. Po interwencji Duszka, obficie rozdzielającego magiczny proszek (działający skuteczniej niż ten używany przez Dzwoneczka w "Piotrusiu Panie"), pas zostaje zwrócony właścicielowi. Jak można się spodziewać, po odtańczeniu wielu skomplikowanych układów Lord of the Dance zwycięża.

Barwne widowisko od lat zachwyca publiczność na całym świecie. Linia melodyczna większości układów budowana jest w oparciu o tradycyjną muzykę irlandzką, "podawaną" w trakcie przedstawienia w postaci lekko skomercjalizowanej.

Nierówno, z palybacku...

Podstawę wszystkich układów tanecznych stanowią tradycyjny taniec irlandzki oraz step. Największe wrażenie robią synchroniczne występy grupowe. I tu zaczyna się niestety problem tego spektaklu, ponieważ w bardzo wielu miejscach zabrakło precyzji. Część tancerzy nie nadążała za czołówką. Poza tym momentami ruch sceniczny miał się nijak do muzyki, szczególnie w kobiecych partiach solowych. Panowie wypadli znacznie lepiej.

Słabym elementem spektaklu były też występy wokalne oraz partie skrzypaczek, grających z playbacku. Siedzący z przodu mieli okazję obserwować spektakl w stylu „co innego widzisz, co innego słyszysz”. Podobnie sprawa miała się z odgłosami stepu. W kilku momentach tancerze nie rozpoczęli jeszcze układu, a już słychać było odgłosy imitujące step. Możliwe, że głównym problemem było w tym przypadku znużenie i zmęczenie tancerzy – spektakl grany jest już przecież od 15 lat.

Kobiety zrzuciły suknie

Trzeba jednak wspomnieć także o dobrych stronach "Lord of the Dance", dla których warto było przymknąć oko na niedociągnięcia. Panów zachwycił fragment, w którym dziewczyny, po zrzuceniu sukni, tańczyły w dwuczęściowych strojach. Wyjątkowy i bardzo dobrze przygotowany był również początkowy występ członków wrogich ugrupowań w strojach imitujących zbroje. Ciekawy pod względem wizualnym okazał się także taniec w neonowych kostiumach. Gorzej niestety było z dopasowaniem tego fragmentu do ciągu fabuły. No ale cóż, nie wszystko można mieć na raz.

Bardzo dobrze wypadła scena końcowa zatańczona z polotem i równo. Po zakończeniu show artyści długo oczekiwali na oklaski na stojąco. Te w końcu się pojawiły, ale nie wiem, czy takie owacje były w pełni zasłużone.

Jeżeli ktoś ma ochotę przekonać się, co gra w irlandzkich duszach, to "Lord of the Dance" można jeszcze obejrzeć we Wrocławiu we wtorek (22 marca). Biletów i wejściówek na pewno nie zabraknie. Wczoraj hala Orbity była zapełniona tylko w połowie. Przed samym spektaklem można było jeszcze nabyć u organizatorów zaproszenia w „przystępnej cenie 100 zł”.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto