Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Latarnie gazowe na ulicach miasta

Marcin Torz
Dzisiaj można podziwiać gazowe latarnie na Ostrowie Tumskim
Dzisiaj można podziwiać gazowe latarnie na Ostrowie Tumskim fot. Michał Pawlik
Pierwsze oświetlenie gazowe pojawiło się we Wrocławiu w restauracji Złota Gęś. Był rok 1843. Dzisiaj wrocławianie mogą poczuć magię gazowych latarni na Ostrowie Tumskim - pisze Marcin Torz

Gdy w 1843 roku pewnego wieczora stali bywalcy weszli do restauracji Złota Gęś (przy obecnej ul. Ofiar Oświęcimskich) obok domu handlowego Merkury, przecierali oczy ze zdumienia. Ale powodem ich zdziwienia nie były suto zastawione stoły czy też promocyjne ceny w jednej z najdroższych, bądź co bądź, restauracji Wrocławia. Sale rozświetlało bowiem oświetlenie gazowe.

Wtedy we Wrocławiu była to absolutna nowość. Mieszkańcy korzystali ze świec. Ale na świecie gazowe oświetlenie było już dość popularne. Gazowe latarnie zaświeciły najpierw w Londynie (1814 r.), a później w Paryżu. Zainstlowano je również w innych miastach niemieckich: Berlinie i Dreźnie. Z polskich miast pierwszy był Kraków: tam latarnie gazowe pojawiły się w trzeciej dekadzie XIX wieku.

Wrocławianie pomysłem byli zachwyceni. Złota Gęś stała się jeszcze bardziej popularna. Właściciel knajpy zacierał ręce, a miejscy rajcy zaczęli rozmyślać nad tym, aby takie oświetlenie zainstalować także w samym mieście, by na ulicach nie było mroczno.

Jednak aby gazowe latarnie we Wrocławiu świeciły, to potrzebne były zapasy cennej substancji. I dlatego w 1845 roku rozpoczęto budowę gazowni. Stanęła przy dzisiejszej ulicy Tęczowej. Po zakończeniu in-westycji - dwa lata później - rozbłysły lampy wzdłuż fosy i w innych miejscach Starego Miasta.

Latarnie przyjęły się. Powoli oświetlenie gazowe rozpoczęto montować także w gmachach publicznych. Nawet bogatsi mieszczanie instalowali je w swoich domach.
Oczywiście pojawiały się także kolejne lampy uliczne. I szybko okazało się, że możliwości produkcyjne gazowni przy Tęczowej są za małe. Dlatego też wrocławska władza postanowiła wybudować kolejną gazownię. Drugi zakład został uruchomiony w 1864 r. na obecnym pl. Powstańców Warszawy. Stał dokładnie w miejscu, gdzie teraz jest urząd wojewódzki (jego budowę rozpoczęto dopiero w latach 30. XX wieku). Oświetlenie gazowe stawało się coraz popularniejsze i zużycie gazu rosło. Dlatego w 1881 r. uruchomiono kolejny zakład: przy dzisiejszej ul. Trzebnickiej.

W drugiej połowie XIX wieku Wrocław jednak szybko się rozrastał i wciąż przybywało mieszkańców. Możliwości produkcyjne trzech zakładów były za małe, aby zaspokoić potrzeby całego miasta. Dlatego też, kolejny już raz, miejska władza postanowiła wybudować następny zakład. Planowano, że tym razem nowa gazownia będzie na tyle duża, by przez lata nie trzeba było budować nowych. Dokładnie w 1900 roku podjęto decyzję o budowie nowoczesnej wytwórni gazu. Uznano,iż nowa gazownia stanie na Tarnogaju.

Wówczas było to osiedle na obrzeżach miasta, gdzie prawie nikt nie mieszkał.
W 1906 roku zakończono budowę. Wrocławska gazownia była wtedy jedną z największych i najnowocześniejszych tego rodzaju budowli w Europie.
Zakład posiadał pełny zestaw agregatów do chłodzenia, płukania i oczyszczania gazu. Nad całym kompleksem wznosiły się dwa zbiorniki na gaz. Górowały nad całą okolicą, jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku były doskonale widoczne np. z ul. Opolskiej (później zostały zdemontowane). Każdy z silosów miał objętość 110 tys. metrów sześciennych.

Od roku 1927 już tylko wytwórnia na Tarnogaju dostarczała gaz do Wrocławia. Resztę zakładów zlikwidowano, bo nie były potrzebne.
Dyrekcja nowej gazowni postanowiła nawet wybudować specjalne osiedle dla swoich pracowników. Istnieje do dziś: mieści się wzdłuż ul. Kamienieckiej na Tarnogaju. Stoją tam unikatowe domki jednorodzinne w zabudowie szeregowej. A przy samej ulicy Gazowej (to właśnie przy niej obecnie mieszczą się siedziby spółek gazowniczych) stoją dwie okazałe kamienice. Tam mieściły się mieszkania dyrekcji zakładów - miały nawet po 250 metrów kwadratowych powierzchni.
Warto je zobaczyć, bo ich architektura jest wyjątkowa. Kompleks nazwano zresztą osiedlem gazowników i pod tą nazwą trafił do rejestru zabytków.

Gaz dostarczany z Tarnogaju nie wystarczył jednak w czasie wojny, kiedy bardzo wzrosła produkcja we wrocławskich zakładach, które dostarczały materiały na front. W latach 40., wraz z rozwojem przemysłu zbrojeniowego, doprowadzono do Wrocławia gaz koksowniczy z Wałbrzycha. W czasie walk o Festung Breslau (luty, marzec i kwiecień 1945 roku) gazownia została poważnie zniszczona. Inwentaryzacja, którą zrobili polscy już pracownicy gazowni, wykazała, że aż 60 proc. produkcyjnych urządzeń gazowniczych, 80 proc. urządzeń sieciowych i całe oświetlenie zostało kompletnie zniszczone. Mimo to, produkcja gazu na Tarnogaju rozpoczęła się jednak szybko - już 7 sierpnia 1945 roku - choć przedwojenny poziom osiągnięto dopiero w 1952 roku. Wtedy we Wrocławiu czynnych było ok. 5400 lamp ulicznych - najwięcej w całej historii miasta. W kolejnej dekadzie gazu we Wrocławiu produkowało się już znacznie mniej, bo dostarczany był spoza miasta. Gazownię na Tarnogaju zamknięto w 1990 roku.

Przy pisaniu korzystałem z www.dolnoslaskiosd.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto