Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lao Che: "Jedyne co ważne, to czyny odważne"

Łukasz Błaszczyk
Łukasz Błaszczyk
Wczoraj we wrocławskim klubie Alibi odbył się koncert Lao Che, będący częścią trasy promującej najnowszy album grupy, "Gospel". Była to znakomita okazja, by porozmawiać z wokalistą zespołu, Hubertem "Spiętym" Dobaczewskim.

Łukasz Błaszczyk: Na pierwszej płycie mierzyliście się ze średniowiecznymi słowiańskimi legendami, na drugiej z Powstaniem Warszawskim, a na trzeciej z Bogiem. O czym będzie czwarta płyta? Macie już jakiś pomysł?

Hubert „Spięty” Dobaczewski: Nie, nie mamy. Nie mieliśmy jakiegoś konkretnego pomysłu na trzecią płytę, jeśli chodzi o muzykę i tekst i teraz też podchodzimy do tego spontanicznie. Jeśli chodzi o trzecią płytę, to od początku założeniem podstawowym było to, żeby robić płytę wolną od jakichkolwiek założeń, tekstowo i dźwiękowo. Czyli spontaniczna sprawa. Teraz byśmy chcieli takim torem podążać. Zmęczyliśmy się trochę tym, że od dwóch, trzech płyt robiliśmy albumy tematyczne, koncepty. Chcieliśmy od tego uciec. Trochę nam się nie udało, jeśli chodzi o teksty na płycie "Gospel". Ale to było takie zupełnie bezzałożeniowe podejście i spontanicznie płyta zrobiła się lekko konceptualna. Tego trzymamy się teraz przy czwartej płycie.

ŁB: Zaczęliście już nagrywać?

Spięty: Nie, nie. W ogóle nie mamy żadnego słowa, żadnego dźwięku. Na razie gramy, promujemy "Gospel". Płyta ukazała się dobre pół roku temu, więc to jest jeszcze ciągle frajda, żeby to grać, żeby to odtwarzać na żywo, żeby ludziom nieść ten dźwięk i słowo. Jeszcze za wcześnie na następną.

ŁB: W niektórych wypowiedziach podkreślaliście, że zamierzacie nagrać płytę taneczną. Co w ogóle rozumiecie przez pojęcie muzyki tanecznej?

Spięty: Chodzi przede wszystkim o taki aranż. Jak robiliśmy te wcześniejsze płyty to to było typowe podejście rockowe. Czyli zwrotka, refren, aranż podporządkowany pod rockowe granie. A taneczna muzyka w tym sensie, że się rozwija pewien rodzaj takiego transu, który ma jakąś kulminację. I dlatego nam się to kojarzy z muzyką taneczną, w dobrym tego słowa znaczeniu. No i ta nowa płyta będzie musiała być inna, podporządkowana pod narastające napięcie. Choć nie wiem jak, bo nic nie zostało napisane, ani skomponowane.

ŁB: O "Gusłach" powiedzieliście, że to płyta, która powinna zainteresować słuchaczy szukających w muzyce czegoś więcej niż rytmu i melodii, a o "Gospelu", że to radość z dźwięku, radość z rytmu, radość z brzmienia. Skąd ta wolta?

Spięty: Na pierwszych dwóch płytach mieliśmy temat, który narzucał nam pewną hegemonię nad całą muzyką. A w przypadku "Gospela" było tak, że zrobiliśmy muzykę, która miała brzmieć trochę weselej niż te dwa poprzednie wydawnictwa, która byłaby taka bardziej krzepiąca. Pogodniejsze melodie. To miała być taka radość z grania, sama muzyka, bez tekstu, bez wokali. To miało fajnie pompować i o to chodziło.

ŁB: W wywiadach podkreślacie, że nie czujecie się zawodowcami...

Spięty: My się czujemy muzykami, tylko po prostu nie robimy tego profesjonalnie, w tym sensie, że nie żyjemy z grania. Teraz jest tak, że część z nas rzuciła pracę, w tym ja, no i funkcjonujemy jako muzykanci.

ŁB: Da się z tego wyżyć?

Spięty: Taak, daje radę.

ŁB: Głównie z koncertów?

Spięty: Mhm. W Polsce się nie żyje z płyt. Są jakieś tam kwestie ZAIKSowe i to jest odrębna sprawa.

ŁB: A czym zajmowaliście się dotychczas zawodowo?

Spięty: Każdy miał swój zawód. Ja byłem kierowcą, Rysiek, basista, był elektrykiem, Denat nauczycielem angielskiego, jeszcze trochę wykonuje zawód, Dimon, perkusista, jest ratownikiem medycznym, ale nie pracował nigdy w zawodzie, Wieża, klawiszowiec, rzucił robotę, a był realizatorem dźwięku. Udźwiękawiał jakieś filmy, seriale, tego typu rzeczy.

ŁB: W Polsce w ten sposób funkcjonuje sporo zespołów.

Spięty: No tak. Dużo młodych zespołów szczególnie. Przy okazji trzeciej płyty przyszedł taki moment, że stanęło przed nami wielkie pytanie: czy chcemy to robić zawodowo i lepiej funkcjonować na scenie? My jesteśmy zespołem typowo koncertowym, lubimy nagrania studyjne, kiedy trzeba realizować, nagrać płytę, ale energię czerpiemy przede wszystkim na koncertach. I tego szukaliśmy. A z uwagi na to, ze wykonywaliśmy te swoje zawody, to trzeba było tę liczbę koncertów ograniczyć i kontakt z publicznością i bycie na scenie. A teraz nie ma tego problemu. Mamy konkretną ilość propozycji koncertowych i na nie z reguły przystajemy. Więc tych koncertów, jeśli chodzi o październik, listopad to było około piętnastu. I to jest dużo jak na warunki polskie. Więc jest dużo grania, jest trochę grosza i jest kupa frajdy. Jest fajnie, no zobaczymy co się będzie działo dalej.

ŁB: Nie było żadnych wątpliwości odnośnie przejścia na zawodowstwo?

Spięty: Nie, no wiesz, my nie mamy dwudziestu lat. Ja zaraz będę miał 34. Więc też mam jakąś swoją przeszłość. Przez kilkanaście lat pracowałem jako kierowca i nie lubiłem tego zawodu. Wykonywałem go, bo miałem możliwość wyrwać się na koncerty. I robota była tylko po to, żeby zapłacić sobie ZUS i żeby mieć na utrzymanie i muzyka była dla frajdy. A że zacząłem lepiej zarabiać na koncertach, to pomyślałem, że na coś się muszę zdecydować. Nie ryzykuję wiele, nigdy nie lubiłem zawodu, który wykonywałem i tyle. Jako zespół mamy jeszcze coś do powiedzenia, więc nie mam zbyt wiele do stracenia.

ŁB: A oprócz tego, że gracie, to w ogóle interesujecie się muzyką, słuchacie czegoś?

Spięty: Na pewno każdy czegoś tam słucha, mniej lub bardziej, ja na pewno mniej.

ŁB: To dość nietypowa sytuacja, że grasz muzykę, ale jej nie słuchasz...

Spięty: Muzyka jest moją pasją, tyle że ja mam problem z tym, żeby się skoncentrować, żeby czegoś szukać. Ja nie jestem odkrywcą, ja jestem naśladowcą, na tej zasadzie, że ktoś mi coś poleci i ja się do tego powoli przekonuję.

ŁB: Co na przykład?

Spięty: To nie chodzi o konkretne rzeczy. Ostatnio nic mi do ucha nie wpadło. Mam takie swoje koniki, ale to nie o to chodzi. To jest tak, że my nie od wczoraj robimy dźwięki, poświęcając mnóstwo czasu i energii. Na przykład ja zajmuję się muzyką od 20 lat. Więc to mnie satysfakcjonuje i nie muszę szukać muzyki, muzyka sama do mnie trafia.

ŁB: Czy w takim razie nie było dla was zaskoczeniem, że przy tym hobbystycznym podejściu do muzyki, zgarnęliście taką masę nagród i dorobiliście się takiej popularności?

Spięty: Nie, bo my zawsze podchodziliśmy do tego, co robimy z sercem. Faktycznie byliśmy zespołem hobbystycznym, bo tak sobie założyliśmy i żyliśmy z tego, ale podchodziliśmy do tego poważnie i z zaangażowaniem i sądzę, że ludzie to dostrzegli. Nie jesteśmy zespołem, który koncentruje się na tym, żeby zapełniać sale, żeby być na listach przebojów, tylko takim, który stara się zrobić dobre płyty. No i jakoś się to tam karmicznie ułożyło potem, że zaangażowanie się opłaciło po prostu.

ŁB: No i do tej pory raczej niewielu porywało się na takie świętości narodowe, jak Powstanie Warszawskie czy Bóg...

Spięty: No tak, to są rzeczy, które są nam bardzo bliskie, jeśli mówimy o naszej narodowości. Można mieć do tego ambiwalentny stosunek, bo choć w szkole uczą, żeby mieć do tych rzeczy szacunek, to gdzieś tam przemykają wątpliwości i wtedy polemizuje się z takimi ikonami.

ŁB: Nie przemknęło wam przez myśl, że oscylujecie na granicy profanacji?

Spięty: Nie, wiesz, to tak jak w życiu, jak nie ryzykujesz, to... Jedyne co ważne, to czyny odważne, trzeba zaryzykować. Jak widzisz fajną dziewczynę, która ci się podoba i się wycofasz, to się nie dowiesz. Musisz podejść, zapytać się i kto wie, może to będzie miłość twojego życia. Trzeba próbować. Co z tego wyjdzie to już nie od nas zależy.

ŁB: A co sądzicie o organizowaniu koncertów, które uświetniają obchody rocznicy Powstania?

Spięty: No tak, z tego się zrobiła cykliczna impreza. W zeszłym roku była chyba Apocalyptica i Armia. Organizatorzy wyszli z założenia, żeby nie łączyć Powstania z jakimś patetycznym świętem, żeby ludzie się nie dołowali, bo przecież Powstanie się nie udało i było tyle cierpienia, tyle ofiar. Chodziło o wprowadzenie nowego ducha, więc zaczęli robić koncerty i wydaje mi się, że to jest fajna rzecz.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto