Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konie z Tary już bez noża na gardle

Redakcja
W schronisku dla koni "Tara"
W schronisku dla koni "Tara" arch. Tara
Schronisko "Tara" na Dolnym Śląsku walczyło o przetrwanie. 28 listopada minął termin spłaty kredytu.

Na szczęście okazało się, że 107 koni uratowanych z transportu na rzeź nadal będzie miało tam swój dom.

W 2009 roku schronisko dla koni "Tara" w Piskorzynie odniosło wiele zniszczeń podczas nawałnicy, która przeszła nad Dolnym Śląskiem. Zawalił się m.in. dach stodoły, w której znajdowały się konie (Czytaj: Schronisko dla koni Tara potrzebuje pomocy). Szefowa Fundacji "Tara" zdecydowała się zaciągnąć kredyt w wysokości 200 tys. zł na naprawę zniszczeń i remont folwarku.

- Folwark, w którym kiedyś mieścił się PGR, był w tragicznym stanie, ale widziałam w tym miejscu potencjał. Mamy tutaj 200 zwierząt, w tym 107 uratowanych koni, ale mogłoby być ich znacznie więcej - mówi Scarlett Szyłogalis, która od 16 lat prowadzi "Tarę" (pierwsza siedziba - we Wrocławiu została zniszczona podczas powodzi w 1997 r.). - Poza tym bałam się, że podczas następnej nawałnicy na nasze konie zawali się dach. Ich życie było dla mnie ważniejsze niż ryzyko związane z  kredytem.

Na ratunek dla "Tary"

Fundacja dostała kredyt w banku i musiała go spłacić do 28 listopada 2011. Pod zastaw poszła potężna, wyremontowana stodoła, która jest największym obiektem na terenie folwarku. Bez niej prowadzenie schroniska właściwie nie miałoby sensu. Fundacja zorganizowała zbiórkę pieniędzy pod hasłem "Na ratunek dla Tary".

- Po raz kolejny okazało się, że ludzie kochają konie - cieszy się Scarlett. - Z dobrowolnych wpłat udało się zebrać ponad 104 tys. zł. Czasem były to drobne sumy, czasem większe. Resztę pożyczyły nam cztery osoby, których nawet wcześniej nie znałam. Nie chcieli od nas potwierdzenia wpłaty. Po prostu nam ufają - dodaje.

Kliknij w obrazek, żeby zobaczyć całą galerię

Schronisko dla koni "Tara" jest drugim pod względem wielkości tego typu miejscem w Europie. Znajdują się tu konie uratowane z rzeźni i zwierzęta hodowlane, które były przetrzymywane w tragicznych warunkach albo właściciele chcieli się ich pozbyć. Od 1996 roku mieszka tutaj np. Tara, pierwszy młody koń uratowany z transportu na rzeź. Jest też Argus wykupiony przed wyjazdem do włoskiej rzeźni i Tornado z chorym kręgosłupem.

Arka Noego na Dolnym Śląsku

- Mamy tutaj prawdziwą Arkę Noego: konie, bydło, króliki... Są w Piskorzynie na dożywociu, na zasłużonej emeryturze - tłumaczy Scarlett. - Pracy jest bardzo dużo, np. w nocy z niedzieli na poniedziałek wichura połamała nam ogrodzenie. Nie poddajemy się jednak, a wielka pomoc, jaką dostajemy od ludzi, tylko dodaje nam skrzydeł.

Scarlett śmieje się, że w lutym mogą ją zamknąć do więzienia i w końcu sobie odpocznie. Fundacja "Tara" organizuje akcję protestacyjną "Stop - Skaryszew", gdzie odbywają się targi zwierząt.

- Konie są tam masowo sprzedawane i w tragicznych warunkach wywożone do rzeźni w Europie - mówi Scarlett. - Nie raz widziałam konie jadące na śmierć, widziałam jak płaczą, jak się trzęsą, chcemy je wyrwać z tego piekła.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto