Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko dla koni Tara potrzebuje pomocy

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Po ostatnich burzach właścicielom schroniska dla koni Tara w Piskorzycach, odległych o 50 km od Wrocławia, trudno uporać się ze zniszczeniami. Nawałnice zerwały dach stodoły i ogrodzenie.

W schronisku znajduje się w tej chwili sto koni, które były przeznaczone na rzeź i zostały uratowane. Oprócz tego Scarlett Szyłogalis, szefowa fundacji Tara, opiekuje się innymi zwierzętami. W schronisku znajdują się też m.in. krowy, świnie i króliki.

Akurat nadchodzi pora, kiedy powinno się już dowozić siano. Niestety, na razie nie ma go gdzie składować ze względu na zniszczenia po burzach.

- Stodoła nie ma dachu. Konie żywią się więc trawą na pastwiskach, ale gdy tej zabraknie, będą zmuszone wyjść poza nie. A wtedy my będziemy musieli zapłacić rolnikom za zdeptane zboże. Tutaj w Piskorzynie podczas nawałnicy leciały drzewa i konary. To cud, że przeżyły wszystkie zwierzęta. Na szczęście, mamy pomoc ze strony naszych przyjaciół, m.in. Fundacji Nowy Świat - mówi Scarlett Szyłogalis.

Z miłości do koni

Schronisko Tara powstało czternaście lat temu z inicjatywy Scarlett Szyłogalis, która przeznaczyła na nie pieniądze z otrzymanego spadku. 

- Nie żałuję tych pieniędzy. My jesteśmy trochę pomyleni na punkcie koni. Kochamy je. W sumie udało nam się odratować trzysta koni, które miały iść na rzeź. Niektóre są z nami do dzisiaj - opowiada Szyłogalis. - Moja miłość do koni zakwitła, kiedy byłam małym pacholęciem. Zaczęłam wtedy jeździć konno. Potem, kiedy pracowałam jako weterynarz, zobaczyłam drugą stronę medalu, a więc złe warunki, w jakich żyją niektóre konie. I tak to się zaczęło - dodaje.

Tara odratowała już 300 koni

Tara odratowała już 300 koni


Historie dręczonych koni bywają przerażające. Jeden z nich, którego Scarlett ściągnęła z Mazur, miał łańcuch wrośnięty w kark. Na szczęście, nie wbił się w kręgosłup i konia udało się odratować.

- Podawanie do sądu ludzi, którzy tak znęcają się nad zwierzętami, czasami nie ma sensu. Otrzymują oni niewielkie, mało odczuwalne kary finansowe w wysokości kilkuset złotych i dalej zajmują się hodowlą. Czasami lepiej od razu postawić na wykupienie koni z rąk takich ludzi - twierdzi Scarlett Szyłogalis.

Do schroniska konie trafiają już na całe życie. Jego właściciele nie zarabiają na ich sprzedaży, ale aż do śmierci zwierząt dbają o ich utrzymanie.

Bo dziadek był ułanem

Scarlett od 28 lat jest wegetarianką. Nie rozumie tych, którzy kupują koninę.

- Ludzie na ulicy mówią, że w życiu nie spróbowaliby koniny. Podają argumenty typu: dziadek był ułanem itp. Ale w sklepach cały czas jest popyt na tego rodzaju mięso - mówi. - Kiełbasa końska kosztuje około 30 złotych. Polska jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o masową hodowlę koni na rzeź.

Wkrótce schronisko Tara pójdzie w ślady Monty'ego Robertsa, który stworzył własną metodę porozumiewania się ludzi z końmi (język equus). Właściciele Tary chcą poprowadzić specjalne kursy, które pozwolą na szybkie diagnozowanie problemów koni i łatwiejszą komunikację z nimi. Będą to kursy weterynaryjne, obsługi i pierwszej pomocy.

Fundacja Tara


Pomoc dla Tary:
PKOBP S.A. Oddział 3 we Wrocławiu, nr konta:
75 1020 5242 0000 2902 0191 7236

Scarlett Szyłogalis: "My wciąż walczymy, wciąż jesteśmy na froncie. Tara potrzebuje pomocy."

Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto