Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekspert o raporcie MAK: Rosjanie uciekli się do insynuacji

Arek Gołka
Arek Gołka
Tym raportem polski rząd dostał w pysk - komentuje Jan Filip Staniłko z Instytutu Sobieskiego.

12 stycznia, Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK wydał końcowy raport, będący efektem ponad półrocznego śledztwa, mającego wyjaśnić okoliczności wypadku lotniczego pod Smoleńskiem (czytaj: MAK opublikował raport w sprawie katastrofy smoleńskiej).

Raport wywołał olbrzymie kontrowersje, a szczególnie sensacyjna wiadomość, że gen. Andrzej Błasik, dowódca sił powietrznych, w chwili katastrofy miał 0,6 promila alkoholu we krwi. Według ustaleń MAK oprócz niego w kabinie pilotów miała znajdować się jeszcze jedna dodatkowa osoba. Co więcej, śledczy stwierdzili, że Błasik został poddany silnej presji psychicznej ze strony szefa protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazana, by za wszelką cenę lądować w Smoleńsku (Zobacz: Rozmowa ze specjalistą ds. wojskowości i lotnictwa o prawdopodobnych przyczynach wypadku Tu-154)


Pobierz raport w języku angielskim


O sprawozdaniu z prac MAK i konsekwencjach jego opublikowania rozmawiamy z Janem Filipem Staniłko, ekspertem od spraw międzynarodowych i członkiem zarządu Instytutu Sobieskiego.

Czy pańskim zdaniem raport w takim kształcie jest wiarygodny?

Raport nie jest w najmniejszym stopniu wiarygodny. Stwierdzi to każdy, kto od początku przygląda się rosyjskiemu dochodzeniu w tej sprawie. Na początku miała powstać państwowa komisja pod przewodnictwem samego premiera Putina. Potem usłyszeliśmy, że śledztwem zajmie się jakiś bliżej nieznany Polakom MAK. Ten komitet nie jest instytucją rządową, lecz prywatną "firmą" jej szefowej Tatiany Anodiny. Następnie prokuratura wymusiła na kontrolerach lotu zmianę wcześniejszych zeznań, co - tak jak sprawa biznesmena Chodorkowskiego - dowodzi, że w Rosji wymiar sprawiedliwości jest tylko zbrojnym ramieniem władzy wykonawczej. Z kolei, w przekazanych nam kopiach nagrań rozmów pilotów z czarnej skrzynki brakuje kilku sekund, nie wiadomo dlaczego.

Ostatecznie, wraz z raportem, eksperci komitetu uciekli się do insynuacji o pijanym dowódcy lotu czy presji psychicznej, bez żadnych dowodów. Jest to prostacka interpretacja, od razu przypomina mi się skandaliczna sprawa z wyjaśnianiem okoliczności zatonięcia Kurska.

Czy zgodzi się pan z najbardziej krytycznymi komentarzami, że Rosjanie forsują na siłę polską odpowiedzialność za katastrofę, wybielając w ten sposób samych siebie?

To dla mnie oczywiste, że Rosjanie chcą ukryć swoje ewentualne błędy, mogące wpłynąć na fatalny finał lotu smoleńskiego. Obsługa wizyty była skandalicznie, nieprofesjonalna zarówno po stronie rosyjskiem, jak i polskiej. Trzeba też pamiętać, że nasi wschodni sąsiedzi są przekonani o swojej potędze i nie pozwolą na powstanie jakiejkolwiek rysy na swoim mocarstwowym wizerunku, nawet w imię prawdy o przyczynach wypadku. Bardziej są więc zainteresowani obroną dobrego imienia swoich kontrolerów lotniska niż wyjaśnieniem prawdziwych okoliczności. Bez wahania poświęcają też polski rząd.

Dlaczego mówi pan o poświęcaniu rządu?

Ponieważ od czasu katastrofy premier Donald Tusk wykonał wiele prorosyjskich gestów. Oddał im prowadzenie śledztwa, nie proponując nawet powołania komisji międzynarodowej. Postawił wszystko na rosyjską kartę i grał według rosyjskich reguł gry, zapewniając o wzorowej współpracy. To też jest efekt oczekiwań Zachodu, który od dawna wymaga od Polski unormowania stosunków z Kremlem. W opinii Paryża czy Berlina powinniśmy siedzieć cicho i nie przeszkadzać we wzajemnych interesach mocarstw. Myślę, że ma to tutaj kluczowe znaczenie. Teraz jest pytanie, czy premier będzie grał dalej według scenariusza polskiego, czy tego rozpisanego przez zachodnioeuropejskie stolice. To jest bardzo ciekawe, czy jest on politykiem poważnym, czy tylko miękkim potakiwaczem.

Czy w wyniku tak kontrowersyjnych treści raportu pogorszą się teraz relacje polsko-rosyjskie?

Wszystko zależy od rządu, ponieważ to jest tak, że Rosjanie cenią silnych, a nie znoszą słabeuszy. Powiem dosadnie, tym raportem rząd dostał w pysk. Premier Tusk, tak otwarcie wierzący w dobre chęci i deklaracje Rosjan, został wręcz poniżony. Największy problem ma więc teraz rząd, jak się zachować.

Ale przy okazji niedawnej publikacji wstępnego raportu premier Tusk stwierdził, że raport jest "bezdyskusyjnie nie do przyjęcia".

Rzeczywiście, lecz proszę zwrócić uwagę na błyskawiczną reakcję Kremla. Prezydent Dymitr Miedwiediew natychmiast podsumował wypowiedź premiera Tuska, że polscy politycy powinni rozsądnie powstrzymać się od niepotrzebnych komentarzy.

Katyń 1940 - Katyń 2010miejsce katastrofy Tu-154

Po prawej miejsce wypadku Tupolewa pod Smoleńskiem, po lewej żałoba we Wrocławiu



Jeśli rząd powinien zaprotestować przeciwko treści raportu, to jak miałoby to wyglądać?

Teraz jest już na to za późno. Możemy co najwyżej napisać sobie swój własny raport, dla lepszego samopoczucia. MAK miał już okazję uwzględnić polskie uwagi do sprawozdania, w których chcieliśmy odsunąć odpowiedzialność z siebie według posiadanej przez nas wiedzy. Jak widzimy, nasze wnioski zostały praktycznie zignorowane. Tatiana Anodina kategorycznie zapowiedziała, że to już koniec śledztwa.


Instytut Sobieskiego jest multidyscyplinarnym ośrodkiem analitycznym; fundacją zajmującą się tematyką bieżącej polityki państwa oraz kwestiami istotnymi dla rozwoju społeczno-gospodarczego kraju. Jako niezależna, pozarządowa organizacja bada różne aspekty życia publicznego w Polsce, także w kontekście stosunków zagranicznych. Instytut wydaje własny magazyn pt. "Międzynarodowy Przegląd Polityczny".

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto