Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kaletyn: Pasja nigdy się nie kończy

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Na zdjęciach z autografami ma m.in. braci Kaczyńskich, Leonarda Cohena, Dodę i Kayah bez makijażu.

Andrzej Kaletyn zbiera autografy. Jego kolekcja składa się z 4973 podpisów znanych postaci kultury i sztuki. Marzy mu się autograf Baracka Obamy. Do rekordu Guinessa brakuje mu tylko 17 podpisów.

Wszystko zaczęło się w roku 1985, kiedy Kaletyn zobaczył w jednym z programów telewizyjnych kolekcjonera autografów.**Sam też postanowił spróbować.
**Jaki jest pana ulubiony autograf?

Dla mnie wszystkie są cenne. Jednym z najbardziej wartościowych jest autograf Leonarda Cohena z dedykacją. To było czternaście godzin czekania. W 1985 roku Leonard Cohen był we Wrocławiu, mieszkał w hotelu Wrocław. Ale niestety, ja wtedy jako piętnastolatek nie miałem pieniędzy na bilet na jego koncert, więc przy kolejnej okazji pomyślałem: czemu nie spróbować teraz, w 2009 roku?

Dowiedziałem się, że Cohen zagra we Wrocławiu. Przygotowania trwały długo. Do końca nie było wiadomo, w którym zatrzyma się hotelu. Dzięki życzliwym ludziom dowiedziałem się, że w Sofitelu. Okazało się jednak, że trudno będzie się tam dostać. Pojechałem do Hali Ludowej, potem urwałem się troszkę z koncertu i przyjechałem do hotelu. Była godz. 23.30. Pomyślałem, że to jest już starszy człowiek i zaraz po imprezie pewnie wróci do hotelu. Miałem rację. Po chwili na podziemny parking wjechał samochód z Cohenem. Artysta nie fotografuje się ostatnio z fanami, nie udziela wywiadów, ale dla mnie zrobił wyjątek. Byłem dla niego człowiekiem z ulicy. W dodatku jestem tylko mechanikiem, a nie fotografem. No i udało się. Otrzymałem autograf i piękną płytę z dedykacją. Porozmawialiśmy dziesięć minut, potem Cohen mnie przeprosił, powiedział, że jest zmęczony i poszedł do hotelu. 

W kolekcji jest też autograf Cesarii Evory


Cenię też bardzo autograf i zdjęcie z Cesarią Evorą, która we Wrocławiu była chyba cztery razy. Jej koncertom towarzyszy prawdziwa magia. Był problem z językiem, bo kreolski, którym mówi pieśniarka, znała tylko pani, która jeździ z Cesarią po Polsce. Ale mimo tych trudności Evora okazała się osobą bardzo otwartą i sympatyczną. Zawsze, kiedy przyjeżdża do Wrocławia, staram się być na jej koncercie.

Ogromną wagę przywiązuję do autografów tych osób, które już od nas odeszły (np. Krystyny Feldman czy Hanki Bielickiej). Jestem szczęśliwy, że mogłem z nimi choć przez chwilę porozmawiać.

Miałem okazję poznać także Pawła Małaszyńskiego i Maćka Zakościelnego, z którymi łączy mnie dobra znajomość. Zawsze, kiedy pojawiają się we Wrocławiu, próbuję się do nich dostać. Czasami to się udaje, czasami nie. Ostatnio Maćka Zakościelnego spotkałem w Imparcie. Miał koncert jazzowy. Okazało się, że pięknie gra na skrzypcach. Byłem zaskoczony.

To znaczy, że w rozmowie z gwiazdą poznajemy ją od zupełnie innej strony? Dostrzegamy kogoś, kto znajduje się pod maską sławy?

Tak to wygląda. To osoby publiczne i poprzez media są inaczej postrzegane. Ale na co dzień ci ludzie są zupełnie inni - mają swoje problemy i troski. Dzisiaj otwieramy pierwszą lepszą gazetę i czytamy: ten aktor zrobił to i tamto, ale te doniesienia czasem mijają się z prawdą. To przykre, że media tak uderzają w gwiazdy. I przykre, że sporo ludzi żyje takimi plotkami.

Andrzej Kaletyn i Cezary Pazura


Zdarzyło się panu zmienić zdanie na temat gwiazdy po rozmowie z nią?

Wielu aktorów już dobrze znam. Jeśli zbiera się autografy dwadzieścia pięć lat, to można sobie wyrobić markę.

Ale zdarza się, że zmieniam o kimś zdanie po bliższym poznaniu. Tak było na przykład z Natalią Kukulską, która wydawała mi się chłodna. Tymczasem okazała się bardzo sympatyczną i miłą osobą. Ja sam jestem otwarty, dlatego łatwiej mi nawiązywać kontakty z ludźmi. Staram się dowiedzieć jak najwięcej o tej osobie, żeby móc potem z nią porozmawiać. Mam np. dobry kontakt ze Zbyszkiem Zamachowskim, znam Wojtka Malajkata. Kiedy są we Wrocławiu, staram się dowiedzieć, czy wkrótce będzie jakiś nowy film z ich udziałem albo spektakl?

Uczestniczę aktywnie w życiu kulturalnym miasta, śledzę wiadomości w telewizji, rzadziej w internecie. Jestem częstym gościem Przeglądu Piosenki Aktorskiej.

Lubi pan wrocławskich artystów?

Można powiedzieć, że wychowałem się na wrocławskim PPA. Dzisiaj mamy we Wrocławiu wielu wspaniałych aktorów, takich jak choćby Kinga Preis czy Robert Gonera. Z młodszych? Na przykład Bartek Porczyk, gwiazda musicali. Są też przecież: Konrad Imiela, Cezary Studniak, Sambor Dudziński. To ludzie, których kariery śledzę. Uaktualniam zdjęcia...

Mam też dobry kontakt z Robertem Gonerą. Spotykaliśmy się na różnych etapach jego życia. To wspaniały facet. W tej chwili ma syna w wieku mojego Kubusia. Mój Kubuś ma dwa i pół roku i to jest właśnie moja najcenniejsza gwiazda.

Jak znajomi i rodzina zareagowali na pomysł zbierania przez pana autografów?

Znajomi zazdroszczą mi przede wszystkim autografów Cesarii Evory i Leonarda Cohena. Niektórzy mówią: "Fajny fotomontaż". Ale jaki sens miałyby takie fotomontaże? Ja mam 4,5 tys. zdjęć z gwiazdami. Chcę pokazać, że warto mieć pasję. Jedni zbierają znaczki, inni kolekcjonują monety. Zdobywanie autografów początkowo wydaje się proste: wystarczy wziąć zeszyt i otworzyć, ale to nie jest tak do końca. Trzeba też znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.

W 2007 roku miałem np. okazję poznać Miss Świata. Moi znajomi pytali: "Jak ty, taki człowiek znikąd, znalazłeś się pośród 106 najpiękniejszych kobiet świata?"
Poznałem również Agnieszkę Dygant i Bogusława Lindę. Mam autografy  polityków, premierów, prezydentów. Rozmawiałem z Gerhardem Schroederem...

Żona nie ma nic przeciwko pana pasji?

Różnie z tym bywa. Staram się zabierać ją na spotkania. Wiem, że lubi Marka Siudyma. Zrobiłem jej niespodziankę. Poszedłem więc do pana Marka i mówię, że chciałbym w taki a taki sposób zaimponować narzeczonej (wtedy jeszcze nie była moją żoną). A on zaprosił mnie z nią na spektakl. Jego reakcja była spontaniczna.

W domu powiedziałem: "Idziemy do teatru". Narzeczona się ucieszyła, bo słyszała dobre recenzje. Zastanawiało ją jednak, dlaczego nie wchodzimy przez główne wejście, tylko gdzieś z boku. I w końcu wyszedł do nas Marek Siudym i mówi: "Dzień dobry! Ja się nazywam Marek Siudym i chciałbym panią zaprosić na przedstawienie pt. "Sługa dwóch panów".

Ale czasami też się nie zgadzamy. Ja chciałbym gdzieś pójść, a są inne obowiązki. W sytuacjach krytycznych po prostu odpuszczam.

Zdarzyło się kiedyś tak, że nie mógł pan wybrać się na koncert i żałował potem straconego autografu?

Oczywiście, zdarzało się. Ale trzeba wyjść zawsze z podniesioną głową. Nie dziś się uda, to może jutro.

A co się nie udało?

Nie udało się na przykład z Celine Dion. Żałuję, ale nie zdołałem do niej dotrzeć, jak grała w Polsce. Sporo zależy od organizatorów. Niejednokrotnie gwiazdy nie wiedzą nawet, że ktoś chciałby dostać ich autograf. Zdarzają się przepychanki z ochroną. Staram się oczywiście zachować spokój, czasami odpuszczam. Nie robię jakichś specjalnych akcji, chociaż np. w 1999 roku na PPA wszedłem przez okno w ubikacji. Wpuszczała nas Ewa Błaszczyk. Zawsze, kiedy przyjeżdża do Wrocławia, miło wspominamy tę historię.

Niestety, dzisiaj wyjścia do teatru czy opery są bardzo drogie. To kwoty rzędu co najmniej 70 złotych. Nie każdego przeciętnego zjadacza chleba na to stać.

Ta pasja jest kosztowna i czasochłonna. Jak pan to godzi z codziennymi obowiązkami?

Staram się dobrze gospodarować czasem. Jednego dnia pracuję czternaście godzin, by następnego wyjść kilka godzin wcześniej. Zawsze staram się być dobrym ojcem, mężem. Rodzina jest najważniejsza.

Najcenniejsze fotografie w albumie Andrzeja Kaletyna to te przedstawiające jego synka Kubusia


Chciałby pan, żeby syn odziedziczył pasję zbierania autografów?

Niekoniecznie autografów. Ale chciałbym, żeby miał jakąś pasję. Po czterdziestu latach życia dobrze jest wiedzieć, że coś się w życiu widziało i mamy na koncie jakieś osiągnięcia. Są ludzie, którzy żyją bez pasji. Ograniczają się do swojego świata.
Ja, dzięki mojej pasji, miałem okazję poznać osobiście wielu ludzi kultury i sztuki. Czasem spaceruję po Wrocławiu ze znajomymi i mówię: "Patrzcie, idzie Robert Gonera". A oni się dziwią, kiedy aktor podaje mi rękę i pyta, co słychać.

Spotkał pan Dodę, Gosię Andrzejewicz. Różnią się one bardzo od tego, w jaki sposób pokazują je media?

Dla jednych są to idolki, dla innych osoby, które robią show. Myślę, że one grają w życiu pewne role, udają kogoś, kim nie są. Gosi Andrzejewicz zarzucają brak talentu. Trudno mi to ocenić. Uważam, że jest dobrą piosenkarką. Tak samo jest z Dodą. Dla jednych to ona jest gwiazdą, a dla innych Grzegorz Markowski. To są różne światy.

A dla pana kto jest gwiazdą?

Dla mnie gwiazdami są: Grzegorz Markowski, Lady Pank, Republika, De Mono, Ewa Bem, Janek Borysewicz czy Paweł Kukiz.

Andrzej Kaletyn z zespołem De Mono


Jaki autograf chciałby pan jeszcze zdobyć?

Myślałem ostatnio o autografie Baracka Obamy, ale to chyba nieosiągalne. Obama raczej nie przyjedzie do Wrocławia, a ja nie pojadę do Waszyngtonu. Chociaż kto wie...

Zostało panu siedemnaście autografów do rekordu Guinessa. Co potem?

Muszę zeskanować te wszystkie zdjęcia, zgrać na płyty, wysłać do Komitetu Organizacyjnego Biura Guinessa i cierpliwie czekać. Myślę, że na czterdzieste urodziny, jeszcze w tym roku, zrobię sobie prezent i trafię do Księgi Rekordów. Nigdy nic nie wiadomo. Ale jestem dobrej myśli.

Szukam teraz młodych aktorów, którzy próbują zaistnieć na różnych scenach, w różnych filmach. Ostatnio miałem okazję poznać Julię Kamińską, serialową BrzydUlę, z którą spędziłem dwie godziny. Świetnie się z nią rozmawiało. Podziwiała moją kolekcję. Dostałem zaproszenie na premierę spektaklu, w którym gra. Dowiedziałem się, że będzie w "Tańcu z gwiazdami". Podobnie Artur Barciś, którego też znam. Kiedyś byłem na spotkaniu, a on podszedł do mnie i mówi: "O, my się znamy! To jest, proszę państwa, zawodowiec - kolekcjonuje autografy". W takich sytuacjach czuję się trochę uprzywilejowany i przestaję być tym "człowiekiem znikąd".

Zdarzają się jakieś oryginalne autografy?
Grupa Mumio wpisuje czaderskie autografy. Na przykład w postaci listu: "Gorące pozdrowienia od cioci z Włodawy przesyła wujek Henio". Piotr Rubik narysował mi np. autograf nutkami, a Witold Paszt wszystkich chłopaków z VOX-u.

Czy jakaś gwiazda odmówiła panu?

Nigdy. Czasami trzeba poczekać. Miałem taką ciekawą przygodę z Placido Domingo, który przed koncertem nigdy z nikim nie rozmawia. Próbowałem się do niego dostać, ale jak powiedzieć, że chcę autograf? Dotarłem więc do jego menadżerki, podałem jej zeszyt, miałem na kartce napisane "Dla Andrzeja" i tak zdobyłem autograf. Chociaż nie udało się porozmawiać z maestro.

Jak już ten rekord Guinessa zostanie osiągnięty, dalej pan będzie zbierał autografy?

Oczywiście, potem będę pobijać swój rekord. Pasji nie wolno przerywać. Trzeba ją rozwijać. Wiem, że we Wrocławiu jest dwóch czy trzech chłopaków (m.in. Paweł Toruń), którzy kolekcjonują autografy. Trzeba być wytrwałym. Zbieranie autografów to trochę jak polowanie bez broni, tylko z aparatem fotograficznym. Ale nie biegnę nigdy za gwiazdą. Staram się nie przekraczać pewnych granic.

Kiedyś we Wrocławiu w Rynku siedziała w restauracji Magda Cielecka. Bardzo chciałem zdobyć jej autograf. Nie byłem pewny, czy to rzeczywiście ona, ale usłyszałem, jak pani, która z nią siedziała, zwróciła się do niej po imieniu. Odczekałem, aż spokojnie zje. Zrobiłem w tym czasie trzy rundki wokół Ratusza i dopiero potem poprosiłem o autograf. Aktorka napisała mi: "Andrzejkowi spotkanemu we wrocławskim Rynku".

Co jeszcze chciałby pan osiągnąć?

Mam nadzieję, że dobiję do sześciu tysięcy autografów w swojej kolekcji. Pasja się nigdy nie kończy. Końcem może być moment, w którym stwierdzę, że już nie mam od kogo wziąć autografu. Ale wierzę, że to nigdy nie nastąpi.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Kolekcjonujesz monety? Zbierasz znaczki? A może podróżujesz? Masz pasję, którą chciałbyś podzielić się na łamach naszego portalu? Czekamy na Wasze maile! Piszcie na adres: [email protected] W tytule maila wpiszcie: "Wrocławianie z pasją", a w treści opiszcie swoją pasję. Odpowiemy na każdy mail!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto