Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afrykamera 2010: Pumzi [recenzja]

Zielkq
Zielkq
Są takie filmy, które teoretycznie nie mają prawa zaskakiwać, a jednak to robią.
Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto" dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze! Głosujcie na najlepszych!

Jednym z nich jest bez wątpienia krótkometrażowy, bo trwający zaledwie 21 minut (co w kontraście do innych produkcji rodem z Hollywood już samo w sobie tworzy odmienny świat) film produkcji kenijskiej. Już na wstępie przyznam, że idąc do kina na projekcję nie spodziewałem się niczego ciekawego – cóż bowiem można pokazać w 21 minut? Istnieją co prawda wspaniałe filmy krótkometrażowe, jednak policzyć można je na palcach jednej ręki, gdyż zazwyczaj jest to tylko i wyłącznie namiastka filmu. W tym przypadku jest zupełnie inaczej!

W "Pumzi" dostajemy wspaniałą opowieść o próbie odnalezienia własnej i prawdziwej rzeczywistości ograniczanej z każdej strony przez obowiązujący system. System, który może być metaforą niemalże każdego systemu politycznego, w którym teoretycznie najważniejszy jest obywatel, a tak naprawdę liczy się tylko jego wykorzystanie przez osoby stojące ponad nim. Jeżeli dodamy do tego scenerię i klimat świata po III wojnie światowej (tutaj zwanej Wojną o Wodę), gdzie społeczeństwo pomimo ogromnego rozwoju technologicznego ma problem z zaspokajaniem podstawowych potrzeb życiowych – ot, właśnie problemy z wodą, która jest tutaj motywem przewodnim i odpowiada za organizację całej fabuły.

O czym jest jednak sam film? Jak prezentuje się jego treść? Główną, a zarazem jedyną bohaterką godną uwagi jest Asha, opiekunka muzeum historii naturalnej w enklawie, gdzie przyszło mieszkać ludziom po III wojnie. Na co dzień zajmuje się badaniem otrzymanych próbek gleby pod kątem zawartości wody, jak również jej przydatności pod względem uprawy roślin. Jej życie odmienia się po tym, jak na swoim biurku znajduje próbkę nowej gleby bez nazwiska nadawcy… Czy to możliwe, żeby 35 lat po wojnie, która według władzy spustoszyła planetę, a zarazem zepchnęła ludzi do schronów, na zewnątrz istniało jakiś życie? Na to pytanie odpowiedź znajdziemy już na końcu seansu, który z całego serca polecam.

Pozwolę sobie jeszcze w tym miejscu napisać kilka słów o samym kinie, w którym miała miejsca projekcja – wrocławskiej Lalce. Otóż film, który zaliczymy do gatunku science-fiction prezentowany był w kinie, które samo w sobie stanowiło swoisty kontrast. Kinie, które pamiętało jeszcze „pierwsze” lata kinematografii, a któremu daleko od znanych wszystkim kinowych multipleksów. I to też budowało nastój i klimat "Pumzi". Filmu, któremu daleko od masowej kultury nastawionej na szeroką widownię, a zamiast tego zostawiającego miejsce na własne przemyślenia nie tylko o życiu jednostki, ale także o życiu w społeczeństwie i relacjach, które w nim występują…

Kino we Wrocławiu: repertuar, recenzje, premiery [serwis]


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto