Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wmówili starszemu kierowcy, że stłuczka to jego wina

Obserwatorka
Dzisiejszego ranka, na świeżo wyremontowanej ul. Czajkowskiego miało miejsce ciekawe zdarzenie drogowe. Zupełnie niegroźne w skutkach, ale nie o takich skutkach chcę napisać...

Ok. godziny 7.30 stałam koło okna w swoim pokoju. Na wprost mnie w połowie na poboczu starszy pan Fiatem Seicento stał na awaryjnych-powód mało znany i mało istotny. Stał tam dłuższą chwilę-ciężko było wjechać bardziej na pobocze skoro stały tam zaparkowane busy. Stoję i patrzę sama nie wiedząc po co. Nagle słyszę ostre hamowanie, Peugeot 206 na podwrocławskich rejestracjach rozpędzony ile wlezie zaczyna hamować, po czym przestaje i próbuje wyminąć Fiata. Niestety pech chiał, że z naprzeciwka jechało równie rozpędzone auto i pani(kierowca Peugeota) chiała jak najszybciej wyminąć dziadziusia-niestety nie zdążyła i urwała w Fiacie cały przedni zderzak.

Stoję i patrzę na rozwój sytuacji. Pani z DenWeR wysiada ze swojego autka i naskakuje na dziadziusia, że co on narobił. Stoi i drze się jak opętana. Po czym wykonuje telefon (z dalszego rozwoju sytuacji wynika, że do męża) i słychać słowa "Weź jakąś kartkę i długopis, bo kretyn stał na środku drogi i w niego wjechałam, trzeba spisać oświadczenie". 10 min później przyjeżdża ten oto mężczyzna. Teraz już we dwoje naskakują na wystraszonego starszego pana. Że jak to można tak stawać, że nie myśli itp... Dalej sytuacja rozwija się dziwnie - mężczyzna który przyjechał z kartkami zaczyna spisywać oświadczenie. Wychodzę na balkon i słucham. Dalej wmawiają panu z Fiata, że to jego wina. Szczerze zrobiło mi się go żal. Zeszłam na dół i mówię do starszego Pana, że wszytko widziałam, żeby nie podpisywał oświadczenia, bo to ani trochę nie była jego wina.

Dla pewności zapytałam szwagra, który pracował w drogówce. Powiedział, że mam rację i starszy pan nie jest tu winny. Niestety, czasem lepiej się nie odzywać. Bo kiedy tylko odezwałam się słowem, to rozkrzyczana kobieta z Peugeota naskoczyła tym razem na mnie, że co ja się wtrącam, że jak ja mogłam cokolwiek widzieć, że się nie znam na przepisach. Więc stwierdziłam, że nie będę się wdawać z nią w rozmowy. Dałam starszemu panu moje dane i numer telefonu i podpowiedziałam, żeby zadzwonił na policję. Wróciłam do domu i dalej to już wszytko widziałam z balkonu. Trzeba było siedzieć cicho, bo dziadziusiowi jeszcze bardziej się oberwało. Mi zresztą też. Kobieta zaczęła krzyczeć:" Schodzi jakaś idiotka i mówi, że nie Pana wina. Ja mogę wezwać policję ale Pan mandat jeszcze dostanie, a ja swoje odszkodowanie i tak będę miała.". Później jeszcze wtrącił się ten facet który przyjechał i tak dziadziusiowi namieszali w głowie, że podpisał oświadczenie, że to jego wina...

Jest mi żal starszego pana i mam szczerą nadzieję, że kiedyś trafię na tą kobietę na ulicy i będę miała okazje jej udowodnić kto się nie zna na przepisach... A poza tym. Wydaje mi się, że nawet jeśli dochodzi do kolizji, to miejmy jakieś resztki kultury i nie ubliżajmy ludziom, tym bardziej starszym.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto