Zjawy straszyły w filmach pod różnymi postaciami. Od "Pogromców Duchów", którzy wielkimi "odkurzaczami" rozprawiali się z uciążliwymi kawałkami plazmy, po "Innych", gdzie ludziom zarówno na ekranie, jak i przed nim straszno, a ducha nie widać. - Pokazać to, czego nie widać, to wielka sztuka - mówi Gutek. - Azjaci szczególnie dobrze potrafią budować atmosferę w swoich produkcjach. W polskim kinie udało się to na przykład Romanowi Polańskiemu. W jednym z jego filmów człowiek przechadza się na balu wzdłuż luster, w których widać tylko jego, a reszty balowiczów już nie.
**Co grają wrocławskie kina w Halloween?
ZOBACZ REPERTUARY**
Jako przykład na kunszt Azjatów Gutek przytacza koreański film "Akacja". Tam głównym obiektem strachu są wychodzące na jaw prawdziwe oblicza, jak najbardziej ludzkich, bohaterów. I drzewo, które nagle wstaje z martwych. Ciekawe ujęcie ducha możemy też znaleźć w, tym razem duńskim, "Królestwie" w reżyserii Larsa von Trier'a. Obecność duchów zaznaczona jest głównie przez wpływ, jaki mają tam na szpitalne życie. - Bardzo lubimy racjonalizować - zauważa Gutek. - A przecież niedopowiedzenia są o wiele ciekawsze.
W końcu to, że zjawa nie zostanie pokazana dosłownie, uruchomi wyobraźnię widza. - Nie istnieje jeden dobry sposób na ujęcie postaci ducha w filmie - twierdzi Michał Chaciński, krytyk filmowy i dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. - Od aktora grającego zjawę, po ducha złożonego z efektów specjalnych - zawsze znajdzie się coś ciekawego.
W "Szóstym zmyśle" nie zostały użyte praktycznie żadne efekty specjalne, a trzyma w napięciu. Natomiast w "Przera-żaczach" większość scen aktorzy musieli odgrywać w połowie w wyobraźni, ponieważ wszelkie upiory zostały nałożone komputerowo dopiero po nakręceniu produkcji.
- Ważne jest to, żeby strachy wynikały nie z hektolitrów krwi wylanej na ekran, bo dobry horror nie wyrasta tylko z tego, co pozornie jest straszne - tłumaczy Chaciński. - Horror przeraża, gdy wynika z ludzkiego dramatu.
Duchy mogą być symbolem dziesiątek spraw. Od utraconego dziecka, przez niespełnioną miłość, po poczucie winy. Na dodatek reżyser musi sprawić byśmy uwierzyli w coś, co dla racjonalisty nie ma prawa bytu. - Ciekawie ujmuje ducha w swoich filmach David Lynch. Tam zjawa jest projekcją ciemnej strony duszy, którą musimy nie tyle zwalczyć, co raczej się z nią pogodzić. Zdać sobie sprawę, że jest naszą częścią - mówi Chaciński.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?