Jednak, co ciekawe, zapytane przez nas osoby w ostatnim czasie nie były ani razu kontrolowane.
- Jeżdżę tramwajami codziennie i w ciągu kilku miesięcy nie spotkałam ani jednego kontrolera. Wiem, że jest ich niewielu i dlatego nie zawsze kasuję bilet - przyznaje Natalia. To, że ich w pojazdach nie widać trochę mnie uspokaja, dlatego czasami nie boję się jechać na gapę - dodaje.
Podobnie dawno kontrolowani nie byli zapytani prze zemnie gimnazjaliści: Olaf i Szymek, którzy przyznali, że często jeżdżą bez karty i nie kasują biletów.
- Prawdopodobieństwo, że właśnie mnie złapią jest bardzo małe, dlatego nie myślę, czy mam bilet, czy nie, tylko wsiadam i jadę. Co to jest 24 kontrolerów na cały Wrocław - śmieje się Olaf.
Tymczasem przedstawiciele Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu zapewniają, że kontrolerzy są aktywni i łapią gapowiczów. Średnio jeden spisuje ok. 100 pasażerów miesięcznie. Tak przynajmniej wynika ze statystyk urzędu.
- W lutym złapanych zostało ponad 2.700 osób, którzy nie mieli ważnych biletów. W poprzednich miesiącach było podobnie. Poza tym w ciągu miesiąca 600-800 pozwów kierowanych jest do sądu grodzkiego za niepłacenie mandatu - wylicza Krzysztof Kubicki z wrocławskiego ZDiUMu. A kontrolerów mamy tylu, bo akurat tyle jest etatów na te stanowiska - dodaje.
Kara za jazdę na gapę we Wrocławiu wynosi 100zł lub 120zł plus bilet w zależności, czy się ją zapłaci w ciągu 7 dni, czy później. Pieniądze te wpływają do budżetu miasta.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?