Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tricky we Wrocławiu: Zabrakło mocy

grego510
grego510
To był mój trzeci koncert Tricky'ego i niestety najsłabszy.

Poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. I niestety, tym razem Książę Ciemności jej nie pokonał. Przynajmniej w mojej opinii, bo publika, która w niedzielny wieczór (7 listopada) szczelnie wypełniła wrocławski klub Kultowa przy pl. Wolności, świetnie się bawiła. No ale tak to już jest, kiedy ktoś ma wysokie (może za wysokie?) oczekiwania.

Koncert Tricky'ego
w Krakowie przed dwoma laty i także ten z Open'era w lipcu tego roku dosłownie powaliły mnie na kolana. Obydwa były znakomite, energetyczne i zupełnie różne. We Wrocławiu miałem jednak wrażenie, jakby występ urwał się w połowie. Była emocjonująca gra wstępna, a potem nagle koniec. Jakby zabrakło mocy.

Tricky pojawił się na scenie w Kultowej z półgodzinnym poślizgiem, o 20.30. Tradycyjnie, po chwili zrzucił z siebie koszulkę i obnażył muskularne, wytatuowane ciało. Artysta promował w Polsce swój najnowszy krążek "Mixed Race". Tym razem na scenie towarzyszyła mu świetna wokalistka Franky Riley. Ona zaśpiewała większość numerów, a Tricky tradycyjnie robił klimat: wciągał publikę na scenę, mruczał, szeptał, rapował, przykładał mikrofon do serca... 

Nie znam chyba innego artysty tego formatu, który miałby taką potrzebę bezpośredniego kontaktu z publiką. Pokazał to na Open'erze, pokazał też we Wrocławiu, kiedy wciągnął na scenę kilkadziesiąt osób. W tym momencie ważniejsze były uściski, robienie wspólnych zdjęć niż sama muzyka.

Koncert w Kultowej rozpoczęło klimatyczne "You Don't Wanna", później usłyszeliśmy m.in. mroczny "Murder Weapon" z płyty "Mixed Race", "Kingston Logic" z repertuaru jamajskiej wokalistki Terry Lynn, "Really Real",**"Puppy Toy", "Pumpkin" czy wreszcie "Vent" z drugiej płyty artysty i rewelacyjny "Ace of Spades" Motorhead. Szkoda, że zabrakło kultowego "Overcome**".

Niektórzy narzekali, że podczas koncertu w Kultowej za mało było trip hopu w trip hopie. Mnie osobiście takie czadowe oblicze Tricky'ego bardzo odpowiada. Problem w tym, że koncert za szybko się skończył. Po godzinie z kwadransem artysta zagrał jeszcze tylko jeden kawałek na bis - "Past Mistake", po czym znów zaprosił publikę na scenę. Oni tańczyli, a Tricky poszedł sobie pogadać z ludźmi i napić się piwa. Pozostał niedosyt. Ale to może i dobrze, bo już czekam na koleją odsłonę Tricky'ego. Mam nadzieję, że tym razem moc będzie z nami.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto