Kilkaset osób przejechało w rekreacyjnym peletonie ulicami Starego Miasta i Śródmieścia. To druga, po zeszłorocznej, taka impreza we Wrocławiu. O godz. 11 zaczęli zbierać się na pl. Solnym. Z powodu zamkniętej Fanstrefy kibiców piłkarskich mieli do dyspozycji tylko część Solnego i musieli zająć kawałek pl. Gołębiego w Rynku.
- Władze nie chcą się przyznawać, że Wrocław ma kłopoty z transportem, a w rzeczywistości jest jednym z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce. Po to to robimy, żeby się to zmieniło - mówi Cezary Grochowski z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. - Miasto nie daje pieniędzy na imprezy takie jak nasza, bo mówimy o tym głośno. Nie możemy robić ścieżek rowerowych, bo trzeba zabrać miejsce samochodom, a kierowcy się wkurzą. Trzeba im tłumaczyć, że dla nich to też jest korzyść, że w pewnych strefach miasta nie będzie możliwości wjazdu. Im więcej ludzi się przesiądzie na rowery tym będą mniejsze korki - wyjaśnia.
Do udziału w paradzie rowerowej zaproszeni zostali urzędnicy miejscy, ale pojawił się jedynie oficer rowerowy. Uczestników jednak nie zabrakło i tak jak w zeszłym roku z uśmiechem stawili się na Solnym.
- Przyjechałem tu, bo inicjatywa jest słuszna i należało się w nią włączyć dla dobra ogółu - mówi Klaudiusz z Wrocławia. - Jeżdżę na rowerze codziennie, ale po pracy, bo tam nie ma takich zapięć, gdzie mógłbym go bezpiecznie zostawić. Nie zostawię roweru, który ma wartość porównywalną do ceny samochodu - dodaje.
Wielka parada rowerowa jest główną atrakcją święta. Cykliści nie ukrywają, że to dobra okazja, by zaznaczyć swoja obecność w mieście.
- Trzeba pokazać się na mieście - mówi Artur Gołdyn. - Polityka pro-samochodowa jest niestety głównym problemem Wrocławia. Kiedyś bałem się jeździć po mieście, ale przyzwyczaiłem się. Najgorsza jest jazda zbyt blisko krawężnika, co robią niedoświadczeni rowerzyści. Jest zagrożenie z tyłu i z boku. Ale na ścieżkach jest niebezpieczniej niż na szosie. Przejazdy dla rowerów są koszmarne. Nasze genialne państwo ratyfikowało już w 1968 roku konwencję wiedeńską o ruchu drogowym, która gwarantuje w tym miejscu pierwszeństwo dla rowerzystów. A u nas trzeba tam być czujnym bardziej niż na drodze - wyjaśnia.
 |  |
Miłośnicy dwóch kółek eskortowani przez policję przejechali trasą: pl. Solny - Kazimierza Wielkiego - Skargi - Kołłątaja - Piłsudskiego - Podwale - Jagiełły - Dubois - Pomorska - Słowiańska - Nowowiejska - Sienkiewicza - Bujwida - pl. Grunwaldzki - Oławska - Kazimierza Wielkiego - Grodzka - Piaskowa - Purkyniego - Garncarska - Bulwar Dunikowskiego.
Peleton zadziwiał niektórych przechodniów.
- A co tu się dzieje? - zastanawia się Marek Szczygłowski. - Nie wygląda na wyścig. To chyba taki masowy przejazd - dodaje wrocławianin.
Na bulwarze niedaleko ASP chętni mogli wziąć udział w Bajk-pikniku. Gdzie zorganizowano im wiele atrakcji. Oprócz konkursów na najlepsze przebranie i najciekawszy rower mogli porozmawiać z oficerem rowerowym, bezpłatnie oznakować rower czy obejrzeć prezentacje sprzętu i wyposażenia rowerowego.
Impreza przypadająca w pierwszy (wolny od innych zdarzeń) weekend czerwca jest obchodzona z okazji Światowego Dnia Ochrony Środowiska. Została zorganizowana przez Wrocławska Inicjatywę Rowerową.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty stało się w tym roku częścią ogólnopolskiej
akcji pod hasłem Święto Cykliczne, które tego samego dnia organizowane jest przez lokalne organizacje sieci Miasta dla Rowerów w Krakowie, Brzegu, Łodzi, Olsztynie, Toruniu i Szczecinie.
Czytaj również:
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
