W obecnym sezonie nie wiedzie się piłkarzom z Oporowskiej. W siedmiu spotkaniach z rzędu nie odnieśli zwycięstwa. Udało się wreszcie przełamać złą passe na własnym boisku. Rywal, choć zajmuje dalekie miejsce w tabeli piłkarskiej Ekstraklasy, prowadzony jest od pewnego czasu przez Franciszka Smudę i radzi sobie coraz lepiej.
Wrocławianie walczyli o każdą piłkę
Mecz nie był bardzo widowiskowy, ale nie brakowało w nim walki. Wrocławianie byli bardzo zdeterminowani. Wrocławianie otrzymali aż cztery żółte kartki i grali dość agresywnie. Dzięki temu udało im się kilka razy przechwycić piłkę i wyjść z kontrą. Kibice mocno ich dopingowali, wierząc, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wreszcie wygrają. I nie zawiedli się.
Obroncy wojskowych bili na miejscu
Wojskowi dopiero w drugiej połowie zdołali strzelić bramkę. Na dogodną pozycję wyszedł Vuk Sotirovic, świetnie obsłużony przez Sebastiana Milę. W 60. minucie spotkania zdobył pierwszego gola dla Wojskowych. Siedemnaście minut później ten wyczyn powtórzył Janusz Gancarczyk i WKS prowadził już dwiema bramkami. Śląsk dowiózł zwycięstwo do końcowego gwizdka.
Bez kibiców byłoby trudniej
Czytaj również:
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?