Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po lasach wokół Koźlic, Juszowic oraz Mleczna wędrują nocą ogniste świetliki

Piotr Kanikowski
Zbiornik Żelazny Most koło Rudnej wygląda jak kawałek księżyca. Tu KGHM pompuje szlam oczyszczony z miedzi
Zbiornik Żelazny Most koło Rudnej wygląda jak kawałek księżyca. Tu KGHM pompuje szlam oczyszczony z miedzi Piotr Krzyżanowski
Uważajcie na krzywonosego stwora z rudniańskich mokradeł, który z chciwości zamęczył ubogą starowinkę

Bezgłowe upory w rycerskiej zbroi i białe damy lubią chłód zamkowych ruin. Jednak na ciut mniej spektakularne byty astralne można natknąć się wszędzie. Zapewne niejeden wędrowiec z przerażeniem czynił znak krzyża na widok świetlików, od których roją się lasy na południe od Rudnej - zwłaszcza jeśli słyszał wcześniej o Schnabllu i jego rycerzach rozbójnikach.

Według niemieckiej legendy, wśród lasów i moczarów w okolicach Rudnej stał dębowy dwór. Mieszkał w nim krzywonosy Schnabell - chciwy i okrutny rabuś. Z bandą podobnych sobie obwiesi napadał na okoliczne domostwa i kupieckie karawany, ciągnące traktem do Wrocławia.

- Niektórzy mówili, że swój szpetny nochal zakrywał metalową przyłbicą przypominającą ptasi dziób - przytacza opowieść Stanisław Tokarczuk z Lubina, historyk, autor niedawno wydanej monografii Rudnej.

Któregoś dnia ukryty w krzakach Schnabell wypatrzył na drodze starowinkę. Ściskając niewielkie zawiniątko, szła z Lubina przez Koźlice do Rudnej na jarmark.
Zbój pomyślał, że kobieta niesie nie wiadomo jaki skarb, skoro tak mocno tuli go do piersi. Wyskoczył z zasadzki i odebrał jej tobołek. W środku były jednak tylko drewniane ćwieki dla szewskiego warsztatu. Schnabell był rozczarowany.

Nieudany napad rozwścieczył rabusia. Pchnął staruszkę na ziemię, przycisnął mocno i zaczął wbijać ćwiek po ćwieku pod paznokcie u jej stóp. Kobiecina wyła z bólu, błagała o litość i wzywała Boga na pomoc. W końcu, w potwornych męczarniach, wyzionęła ducha.

Bóg - mówi legenda - pomścił jej śmierć. Ledwo Schnabell wrócił do domu, rozszalała się burza z piorunami, jakiej ziemia jeszcze nie widziała. Pioruny biły w bagno, gdzie stał dębowy dworek. Wybuchł pożar, który zamienił w popiół skarby zagrabione przez bandę krzywonosa. Schnablla i innych rozbójników pochłonęła błotnista kipiel, przez którą próbowali umknąć płomieniom.

- Od tego czasu w okolicznych lasach i wioskach: Koźlicach, Mlecznie, Juszowicach i na południowych przedmieściach Rudnej pojawiają się nocą ogniste świetliki - snuje swoją opowieść Stanisław Tokarczuk. - To pokutujące duchy rozbójnika i jego okrutnych giermków. Wśród nich są jasne światełka - migocące oczami duszy ofiar okrutników, które nadal chcą być wśród nas. Nie zapomnijmy o nich - historię trzeba pielęgnować.

Rudna - dzięki KGHM Polska Miedź jedna z najzamożniejszych gmin w Polsce - w przeszłości wiele wycierpiała. W czasie wojny trzydziestoletniej paliły ją i plądrowały wojska szwedzkie na równi z cesarskimi. W 1633 roku, za armią przywlekła się dżuma, która zdziesiątkowała mieszkańców. Zmarło na nią niemal tysiąc osób - połowa ówczesnej ludności Rudnej. Aby powstrzymać epidemię, wypędzano zarażonych na górę zarazy w pobliżu drogi do Bytkowa. Chorzy mieszkali w szałasach, dowożono im tylko jedzenie i wodę.

W 1641 roku żołnierze przegnali z miasta jeszcze kilkuset mieszkańców, nie wyłączając przedstawicieli władz. Dla 700 kobiet, dzieci i inwalidów - bezbronnych podczas wojennej pożogi - pastor Bleyel za pożyczone pieniądze wykupił eskortę oraz list żelazny. Kolumna skierowała się w stronę Wschowy, a potem Rawicza i Leszna.

Rok później wojska cesarskie spaliły miasto. Jeśli nie liczyć czterech domów na przedmieściach i jednego kościoła, Rudna przestała istnieć.
Trud odbudowy zapoczątkowało 700 wypędzonych, którzy w 1650 roku powrócili z Rawicza. Musieli się zmagać z kolejną zarazą (tym razem zmarło 160 osób) i kolejną wojną (siedmioletnią: 1756-1763).

Koźlice, w pobliżu których Schnabell miał swoją zbójecką kryjówkę, leżą 8 kilometrów na południe od Rudnej. Wieś - jak pisze Tokarczuk - ma średniowieczną metrykę, ale bliższe dane o Koźlicach pochodzą dopiero z połowy XVIII wieku, kiedy jej właścicielem był Grumbkow.

W centrum znajduje się czworoboczny folwark - jeden z dwóch w Koźlicach. Jest też ruina szesnastowiecznego dworu z dwubarwnymi, sgraffitowymi dekoracjami na resztkach murów. Na północ od niej znajdował się park.

W mrokach średniowiecza kryją się też początki Juszowic, nawiedzanych przez ogniste świetliki. Była tutaj osada rycerska, a później włości szlacheckiego rodu Sommersfeldów.

Mleczno po raz pierwszy pojawia się w dokumentach około 1520 roku. Wspomina się o proboszczu Petrusie z tutejszego kościoła pod wezwaniem świętego Wojciecha. Świątynię przejęli z czasem ewangelicy, a później funkcjonowała w niej szkoła. Do naszych czasów nie dotrwał pałac, który w końcu XVIII wieku nazywano siedzibą szlachecką. Także w pobliżu tej wsi pojawiają się podobno duchy leśnych zbójców i ich ofiar.

Jeżdżąc po gminie Rudna, warto zwrócić uwagę na kilka domów przysłupowych, tak charakterystycznych dla starej architektury Dolnego Śląska. To konstrukcje, w których stosowano drewniany szkielet z wolnymi przestrzeniami, wypełnionymi szachulcem, czyli gliną wymieszaną z sieczką i trocinami lub po prostu narzuconą na trzcinową plecionkę.
Piotr Kanikowski

Zalane skarby Barberiny

Barberina Campini - primabalerina operowych scen Rzymu, Paryża i Londynu w XVIII wieku - rozkochała w sobie króla pruskiego Fryderyka II. Potem zazdrosny monarcha odesłał ją z dworu do Głogowa, wraz z baronem von Cocceji, który ją potajemnie poślubił. Po śmierci barona Barberina kupiła majątek w Barszowie. Jak głosi legenda, w różnych miejscach wsi kazała ukryć drogocenne kamienie i inne precjoza. Dziś Barszów nie istnieje - na jego miejscu znajduje się potężny zbiornik osadowy Żelazny Most, a skarb Barberiny spoczywa pod szlamem.

Warto zobaczyć

Gmina Rudna to przede wszystkim zbiornik Żelazny Most - największe w Europie składowisko odpadów poflotacyjnych. W samej Rudnej warto zwrócić uwagę na kilka budowli:

Późnogotycki kościół św. Katarzyny wzniesiony w latach 1474-1500 (od 1953 mieści się w nim cerkiew Podwyższenia Krzyża Świętego).
Neogotycki kościół parafialny św. Trójcy z lat 1859-1862, z zabytkowym wyposażeniem z okresu budowy świątyni.
Ratusz z 1773 roku (zburzony w 1945, zrekonstruowany w latach dziewięćdziesiątych XX wieku).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto