Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Oczy pułkownika strzegą ruin kościoła

Danuta Bartkowiak
Każdy, kto przejeżdża nocą przez Głogów, musi dostrzec światło z ruin kościoła św. Mikołaja
Każdy, kto przejeżdża nocą przez Głogów, musi dostrzec światło z ruin kościoła św. Mikołaja Dariusz Mikołajewicz
Panny na wydaniu modlą się do św. Mikołaja, patrona świątyni, i szybko wychodzą za mąż za bogatych kawalerów

Głogowska starówka, niemal całkowicie zniszczona podczas drugiej wojny światowej, wciąż kryje wiele tajemnic. Jedną z nich są ruiny kościoła pw. św. Mikołaja. Kiedy w październiku 2008 roku w podziemiach świątyni odkryto grób obrońcy Twierdzy Głogów, Georga von Rostocka, głogowianie osłupieli ze zdziwienia. A wszystko przez plotkę, że oprócz sarkofagu z XVII wieku znaleziono także liczne skarby.

Na potwierdzenie tezy, że podziemia zabytku skrywają cenne pamiątki sprzed wieków, przywoływano fakt, że rok wcześniej władze miasta zdecydowały się na iluminację świetlną bryły zrujnowanego kościoła. Po zapadnięciu zmroku z zawalonej częściowo wieży w stronę nieba skierowany jest intensywny snop reflektora.

- To oczy pułkownika strzegące tych skarbów - mówią mieszkańcy okolicznych kamieniczek. Uprzedzają, by nie kpić z opowiadanych historii, bo, jak twierdzą, każdego, kto wątpi w ich prawdziwość, może spotkać kara ducha ruin.

Na potwierdzenie przypominają m.in. zdarzenia sprzed dwóch lat, kiedy to policja złapała trzech nastolatków rozkopujących warstwy ziemi. Po tym zdarzeniu przez jakiś czas kościoła pilnowała firma ochroniarska. Jednak to nic w porównaniu z historią, którą zna głogowianka, emerytowana pielęgniarka.

- Mieszkam kilkadziesiąt metrów od ruin i niejedno już widziałam i słyszałam - mówi Małgorzata Majerska.

Z wypiekami na twarzy snuje opowieść o dziewczynie, która zakochała się w bogatym chłopaku, synu jednego z dyrektorów zakładów KGHM. Rodzice narzeczonego długo nie pozwalali na ślub z córką ekspedientki i hutnika. Zagrozili nawet, że jeśli zwiąże się z piękną, ale biedną studentką psychologii, wydziedziczą syna i zerwą z nim wszelkie kontakty.

- Jak wiadomo, święty Mikołaj jest nie tylko patronem naszego miasta, ale i panien na wydaniu - wyjaśnia pani Małgorzata.

Przekonuje, że zdesperowana głogowianka postanowiła błagać świętego o pomoc. Przez kilka tygodni, dzień w dzień, przychodziła w okolice świątyni, siadała na ławce przed wejściem i prosiła świętego, aby rozświetlił zatwardziałe serca rodziców chłopaka. I stał się cud!

Dziś bogaci rodzice chłopaka cieszą się z dorodnego wnuka i nie wyobrażają sobie życia bez niego. W pełni zaakceptowali także synową, którą traktują jak córkę. Każdego szóstego dnia miesiąca przynoszą pod ruiny bukiet kwiatów, by podziękować świętemu za spełnienie prośby synowej.

Wracając do skarbów i pułkownika Georga von Rostocka... Warto przypomnieć, że szkielet dowódcy znajdował się w drewnianej trumnie, umieszczonej w drugiej, wykonanej z miedzi z domieszką innych metali. Podczas prac prowadzonych w bocznych kaplicach ruiny, poza dużą liczbą ludzkich kości, znaleziono także medaliki i różańce. W dobrym stanie zachowały się też krzyże i okucia trumien. Być może właśnie dlatego do Głogowa zaczęli przyjeżdżać poszukiwacze skarbów, bo jak świat światem, tak człowiek zawsze dążył do łatwego zarobku.

Jednak śmiałkowie szybko rezygnują z pokonywania wysokich płotów, by dostać się do podziemi ruin. Dlaczego? Bo bijące w niebo światło jest tak porażające, że nawet najbardziej śmiali mężczyźni tracą odwagę.

- To miejsce jest przez nas szczególnie pilnowane - przyznaje Bogdan Kaleta z głogowskiej policji. Potwierdza jednocześnie, że zdarzają się przypadki forsowania ogrodzenia. Nie zawsze robią to poszukiwacze skarbów, ale nie brakuje, młodych najczęściej, ludzi żądnych przygód.

Niestety, eskapady mogą się skończyć tragicznie. Tak jak przed kilku laty, kiedy na wieżę kościoła wszedł dwudziestoparoletni mężczyzna. Zginął po upadku z wysokości kilkudziesięciu metrów.

Nie pomógł mu św. Mikołaj. Oczy pułkownika go dostrzegły?

Na pamiątkę działań wojennych

Wojna trzydziestoletnia trwała od 1618 do 1648 roku. Pułkownik Georg von Rostock w 1636 roku był komendantem załogi głogowskiej twierdzy. Historycy zakładają, że do pochówku dowódcy doszło między 1636 a 1642 rokiem. W tym czasie miasto nawiedzały różne choroby. Dlatego nie wiadomo, czy pułkownik zmarł w wyniku doznanych ran, czy też może z powodu epidemii. Decyzją władz miasta i hierarchów Kościoła katolickiego ruiny kościoła pozostaną symbolem działań wojennych.

Dla ciekawych

Jeszcze w tym roku będą zakończone prace budowlane zabezpieczające ruiny. Wtedy też będzie można z przewodnikiem zwiedzać nawy kościoła oraz podziemia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto