Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Małaszyński: Wrocław - najpiękniejsze lata

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O wrocławskich pubach, najszczęśliwszym okresie życia i "starszej pani moherówie" rozmawiamy z Pawłem Małaszyńskim, który wystąpił w Operze Wrocławskiej w spektaklu "Perfect Day".

Paweł Małaszyński (rocznik 76') to jeden z najpopularniejszych obecnie aktorów w kraju. Na swoim koncie ma role w "Oficerze" i "Twarzą w twarz", ale z powodzeniem grywa również w teatrze. Z aktorem rozmawialiśmy o jego studenckim życiu we Wrocławiu, balangach na Jatkach i o tym, że nigdy nie chciał być Hamletem.

Partnerujesz Ewie Kasprzyk w sztuce "Perfect Day". Jak się z nią gra?

W Teatrze Kwadrat jestem już siedem czy osiem lat, ale nigdy nie mieliśmy jakoś sposobności, żeby spotkać się razem na scenie. Pierwszym spektaklem, w którym poznaliśmy się scenicznie, był właśnie "Perfect Day". Bardzo dobrze się nam współpracowało.

Potem Ewa zaproponowała mi udział w sztuce "Berek". Mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Rozumiemy się na scenie. Dopuszczamy na przykład możliwość improwizacji. Jesteśmy nastawieni na słuchanie samych siebie. Jeżeli mówimy o "Berku", bo to jest dwuosobowy spektakl, to mogę przyznać, że potrafimy siebie zaskakiwać, ale z drugiej strony też odbijać piłeczkę.

A który z tych spektakli dał Ci więcej satysfakcji?

Tak naprawdę niemal każdy spektakl przynosi satysfakcję. "Berek" i "Perfect Day" są zupełnie czymś innym. Ten pierwszy był dla mnie ogromnym wyzwaniem, bo gram tam homoseksualistę. Ewa Kasprzyk wcieliła się w rolę "starszej pani moherówy". Każde wyzwanie, jakiego się podejmuję, czy to w teatrze, czy w filmie, jest czymś fajnym.

Cieszę się, że w Teatrze Kwadrat, nastawionym głównie na komedie, znalazł się spektakl taki jak "Berek", który należałoby uznać za tragikomedię. Tutaj należą się słowa uznania dla dyrektora, który nie poprzestaje na farsach i potrafi ryzykować.

"Berek" był ryzykowny.
Tak, bo w Kwadracie mamy publiczność przyzwyczajoną raczej do komedii. Jesteśmy jedynym teatrem w Polsce, który gra sztuki ciepłe, fajne i przyjemne. "Berek" okazał się więc ryzykownym posunięciem, ale mam wrażenie, że wszystkim nam to wyszło na dobre. Spektakl jest chwalony, sporo ludzi na niego przychodzi. Trudno dostać bilety. To chyba świadczy o tym, że było warto.

"Perfect Day" to komedia. Preferujesz właśnie taki repertuar?

Nie mam możliwości grania w dramatach w tym teatrze. Zresztą, nigdy nie marzyłem, żeby wcielić się w rolę Hamleta. Nigdy nie marzyłem o jakiejkolwiek roli.

Gra w filmie i w teatrze to dwie różne rzeczy. Czy zdecydowałbyś się zrezygnować z teatru, gdybyś dostał propozycję zagrania roli, która w jakiś sposób by Cię zaintrygowała?

Tutaj przede wszystkim musi się dogadać producent z teatrem. Gramy głównie wieczorami i każda produkcja musi się dostosować do tego, że aktor ma spektakle. Moi koledzy, z którymi grałem w serialach, o godzinie 18 zjeżdżają z planu i idą do teatru.

Nigdy nie zrezygnuję z teatru. Chyba, że teatr zrezygnuje ze mnie. Nigdy nie uczyliśmy się w szkole grania przed kamerą. To przyszło z czasem, po wielu doświadczeniach na planie filmowym. W teatrze jest prawdziwe życie, to zupełnie inna bajka. W teatrze można poszukiwać. Premiera nie jest zakończonym spektaklem. Możemy eksperymentować, sprawdzać, czy publiczność to kupuje, czy nie. W filmie tego nie ma. Są trzy czy cztery duble i koniec. Ja zawsze mówię, że pół roku później się wstydzisz, bo nie możesz już niczego poprawić. A spektakle dają tę możliwość.

Studiowałeś w PWST we Wrocławiu...

Przejeżdżałem dzisiaj koło budynku mojej szkoły. Na przestrzeni tych kilku lat Wrocław się bardzo rozbudował. Szklane wieżowce, drapacze chmur... Te studia to były najpiękniejsze cztery lata w moim życiu.

Czy to prawda, że twoim ulubionym miejscem są Jatki?

To było takie miejsce, które wtedy najczęściej odwiedzałem. Był tam klub Szalony Koń, o którym mało kto dzisiaj pamięta. Puszczali rocka, więc bardzo szybko się tam odnalazłem. Oprócz tego chodziłem do K2 i Gumowej Róży. Ale na Jatkach zawsze można było kogoś ciekawego spotkać.

Dlaczego nie chciałeś zostać we Wrocławiu?

Nie to, że nie chciałem. Po prostu nie miałem tutaj aktorskich propozycji. Każdy kończy szkołę i szuka swojego miejsca. Jedni dostają propozycję z Wrocławia czy Zabrza, ja otrzymałem oferty z Krakowa, Gdyni i Warszawy. Wybrałem stolicę. Zdawałem sobie sprawę, że będę bliżej castingów. A to już zawsze łatwiej, kiedy zaczyna się pracę w teatrze. Teraz, patrząc z perspektywy czasu, kompletnie nie żałuję swojej decyzji o wyborze Warszawy.

We Wrocławiu studiowałeś jeszcze prawo.

Czy studiowałem? Raczej bywałem na wykładach.

Ale je rzuciłeś. Dlaczego?

Zdawałem sobie sprawę, że to kompletnie nie to, co chciałbym robić w życiu. Wiedziałem to już po dwóch pierwszych tygodniach. Znalazłem się tam kompletnie przez przypadek. To było duże ryzyko. Cały czas próbowałem się dostać do szkoły teatralnej. Byłem bez studiów i musiałem myśleć: "Kurde, nie jest dobrze". Lata biegną, a u rodziców przechlapane.

To skąd w ogóle pomysł, żeby studiować prawo?

Wiesz co, zawsze lubiłem historię. Może dlatego. Jestem humanistą. Ale nie spodziewałem się, że prawo będzie wyglądało tak, jak wyglądało. Czarna magia.

A jak wspominasz swoich wykładowców z PWST?

Pamiętam wspaniałe spotkania z panią Bożeną Baranowską czy Krzysztofem Kulińskim. To oni otworzyli mi oczy na scenę. Wiedziałem zawsze, że chciałbym pracować w teatrze. Nie wyobrażałem sobie innego życia. Cieszę się, że tak jest. Ale trzeba też pamiętać, że marzenia nie zawsze się spełniają. Wiem jednak, że warto nimi żyć.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Paweł Małaszyński: Wrocław - najpiękniejsze lata - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto