Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kazik: Skatowali mnie w Stodole [video]

Lucyna Jadowska
Lucyna Jadowska
O dojrzewaniu, braniu używek i pobiciu w Stodole rozmawiamy z Kazikiem Staszewskim, liderem zespołu Kult.

Z Kazikiem spotkaliśmy się 9 listopada we wrocławskim Empiku w Renomie. Muzyk razem z z dziennikarzem muzycznym Wiesławem Weissem opowiadał o najnowszej książce na temat swojego zespołu pt. "Kult. Biała Księga. Czyli wszystko o wszystkich piosenkach".
Grupa Kult na scenie istnieje już ponad 25 lat, wydaliście 14 płyt. Jak pan sobie radzi z upływającym czasem?

No cóż, wielkimi krokami zbliżam się już do pięćdziesiątki. Nie jestem już tym samym Kazikiem, co kiedyś. Z wiekiem człowiek się zmienia, zaczyna rozumieć pewne rzeczy, nie boi się poruszać kwestii, których wcześniej się wstydził. Tak naprawdę w tej książce mówię o rzeczach, które wcześniej przemilczałem. Może to dlatego, że dobrze znam się z autorem i sam pomysł powstał w trakcie lekkiego upojenia alkoholowego, może trochę wydoroślałem, nie wiem. Ale na łamach "Białej Księgi" opowiadam pierwszy raz o braniu różnego typu używek przed koncertami. Nie ma się czym chwalić, ale tak było. Jeden z naszych kolegów źle przez to skończył, ze mną na szczęście nie było tak źle i wyszedłem z tego cało.


To znaczy, że żałuje pan tego okresu w swoim życiu?

Nie, niczego w swoim życiu nie żałuję i nie chciałbym niczego zmieniać. Denerwują mnie pytania z cyklu "Co by było, gdyby?". Takie problemy interesują mnie tylko w związku z jakimiś "gdybaniami" historycznymi. Na przykład, co by było gdyby Hitler zawarł rozejm z Anglią - to jest ciekawe. Ale zastanawianie się, co by było, gdybym wtedy postąpił inaczej, czy byłbym tu, gdzie jestem - nie, takie rzeczy są po prostu nudne.

To co pana interesuje?

To, co dzieje się teraz, tu, gdzie jestem. Pewnie, że czasem lubię sobie powspominać stare czasy i między innymi przez to powstała książka o Kulcie. Jest w niej dużo historii, o których dawno już zapomniałem.


Na przykład?

Chyba nie każdy wie, że Kazik został kiedyś pobity na koncercie. Byłem na występie Daabu w Stodole w Warszawie i zostałem tam porządnie sprany. Wskoczyłam na scenę, chciałem dołączyć się do zespołu i zaśpiewać z nimi. Nic z tego nie wyszło, bo ochroniarz kazał mi zejść. Ja się trochę wkurzyłem, powiedziałem parę niecenzuralnych słów, pokazałem jakiś brzydki gest. Skończyło się na tym, że facet wyprowadził mnie z koncertu i wrzucił do pokoju, gdzie dzisiaj jest sala baletowa. Wtedy zaczął mnie profesjonalnie katować, byłem cały posiniaczony i poobijany. To jedna z historii, które wyciągnął ze mnie Wiesław i zawarł w tej książce.

Praca nad książką to ponad 80 godzin rozmów, nie był już pan tym zmęczony?

Nie, w żadnym wypadku. Dzięki spotkaniom z Wiesławem przypominałem sobie zdarzenia, które dawno temu wyleciały mi z głowy. Zresztą sam autor chyba wie więcej o historii zespołu, niż ja. Przykładowo, on pyta się mnie o jakąś piosenkę, więc ja mu tłumaczę: "Zagraliśmy ją jeden raz na koncercie". A Wiesław na to: "Nie, zapomniałeś, że pierwszy raz wykonywaliście ją na koncercie w innymi miejscu, potem dopiero był koncert, o którym mówisz". Poza tym chcieliśmy z Wiesławem ostatecznie ukrócić wymyślanie niestworzonych historii na temat piosenek Kultu. Jak czasem czytam takie rzeczy, to sam się dziwię, że ktoś mógł coś takiego głupiego wymyślić. Może ta książka ukróci takie rozmyślania. Poza tym to dobry moment na takie podsumowania, gramy już prawie 30 lat.

W takim razie życzę kolejnych trzydziestu, dziękuję za rozmowę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto