Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Olga Kicińska - kopciuszek na motorze

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
motor
motor archiwum prywatne Olga Kicińska
Studentka z Wrocławia samotnie przemierza bezdroża Europy. Niestraszne jej samotne noce w namiocie czy namolni podrywacze.

Olga Kicińska jest studentką filologii germańskiej z Wrocławia. W lipcu będzie broniła pracę magisterską. Pasjonuje się podróżami na motocyklu. Prowadzi bloga o swoich wyprawach (Blog Olgi Kicińskiej: Kopciuszek Motocyklowy). Prywatnie tłumaczy scenariusze do programu "Dlaczego ja".

Jakie miejsca zwiedziłaś?

W zasadzie jeżdżę trzeci sezon. W pierwszym wyjechałam do południowej Francji. To nie była najlepsza podróż, ponieważ zgubiłam dokumenty, karty. Po omacku dotarłam do oceanu. Na dodatek zepsuł mi się motor. Do Polski wróciłam tirem z motocyklem na pace. W trakcie drugiego sezonu odwiedziłam północną Hiszpanię. Tym razem bez nieprzyjemnych przygód. W tym roku planuję wyjazd do Skandynawii.

Podróżujesz sama?

Tak, to wyróżnia mnie od innych osób podróżujących motocyklem. Zazwyczaj jeżdżą w większych grupach.

Nie doskwiera Ci samotność w trakcie takich wypraw?

Kiedy jadę, staram się nie myśleć o tym, że jadę sama. Nie skupiam się na grożącym mi niebezpieczeństwie. Po prostu przemieszczam się. Poza tym w trasie staram się odwiedzać znajomych. Zaglądam do ośrodków turystycznych, smakuję miejsca, kultury, poznaję ludzi. Osoby, które dowiadują się o mojej pasji, dziwią się. Pytają: czy się nie boję? A ja, szczerze powiedziawszy, od zawsze jeżdżę sama. Przyzwyczaiłam się.

Niebezpieczne sytuację się jednak zdarzają...

W trakcie podróży we Francji okazało się, że zgubiłam dokumenty, karty, pieniądze. Przejechałam 15 km po autostradzie i nie miałam czym zapłacić za przejazd. Na migi wytłumaczyłam moją sytuację. Otrzymałam papier i miałam uiścić należność w ciągu 72 godzin. Później zepsuł się motor. Byłam zmuszona wracać autostopem. Jechałam z tirowcem, który robił do mnie maślane oczka. Byłam jednak skazana na podróż z nim. Ostatecznie udało mi się wybrnąć z sytuacji. Okazało się, że kierowca miał córkę w moim wieku.

W trakcie podróży kompanem jest tylko motor



Podejmujesz jakieś środki ostrożności przed wyprawą?

Kiedy śpię gdzieś na trasie, nocuję w namiocie, staram się mieć jakiś "pseudoobronny" sprzęt przy sobie. Na przykład śrubokręt. Teraz, w trakcie podróży do Skandynawii, będę głównie nocować "na dziko", ponieważ nie mam tam zbyt wielu przyjaciół. Zatem zaopatrzę się w jakiś gaz łzawiący.

Jakieś przyjemne sytuacje się zdarzają?

Oczywiście, kiedy na autostradzie we Francji zostałam sama, bez dokumentów i pieniędzy. Jeden pan pożyczył mi 30 euro na benzynę. Na trasie grupa Niemców, kiedy się dowiedziała, co mi się przytrafiło, również wspomogła mnie 10 euro. Pomijam całe mnóstwo sympatycznych sytuacji, kiedy gdzieś się zatrzymuję i dostaję jedzenie i lody. Ufam ludziom, podchodzę do nich życzliwie i z uśmiechem. Odwzajemniają się tym samym.

Jakie są koszty takiej wyprawy?

Ciężko jednoznacznie określić. Jestem studentką, staram się, żeby koszty były minimalne. Śpię gdzie popadnie, jem po studencku. Najważniejsza jest podróż, nie wygody. Mam ekonomiczny motocykl, bo pali tylko 3 litry na 100 kilometrów. Dwutygodniowa podróż do Hiszpanii w tamtym roku wyniosła mnie ok. 2,5 tysięcy złotych.

Jak złapałaś bakcyla podróżowania na motorze?

Zaczęło się spontanicznie i prozaicznie. Przejechałam się ze znajomym na motorze, jako pasażerka. Po chwili już wiedziałam, że to jest ten feeling. Potem zrobiłam prawo jazdy. Kupiłam sobie motocykl. Samego zakupu też dokonałam trochę po omacku, bo nie miałam kogo się poradzić. Motor kupiłam jesienią w 2008 roku. Natomiast już wiosną 2009 roku postanowiłam wrócić na motorze z Erasmusa ze Słowenii do Bolesławca.

Dla Olgi liczą się przede wszystkim podróże


Jak reaguje środowisko motocyklistów na Twoją pasję? To przede wszystkim mężczyźni.
Jeżdżę na motorze, który przez środowisko uważany jest za kosiarkę. Wiele osób mówiło: "Co to za pomysł? Samotnie podróżująca kobieta...". Przekonywali, że nie dam rady. Poza tym dla wielu z nich podróżowanie to wyprawa na wypasionym motocyklu, w luksusie, za co najmniej 10 tys. złotych.

Nie integrujesz się z motocyklistami?

Nie trzymam się jakoś bardzo blisko ze środowiskiem motocyklowym. Nie chcę stawiać złotego cielca kulturze motocyklowej. Nie jestem też fanką zlotów. Moją pasją jest podróżowanie. Motocykl to narzędzie. Gdybym nie jeździła na motorze, to może autostopem, albo kupiłabym sobie jakiś samochód.

Dlaczego zdecydowałaś się prowadzić bloga o podróżach na motocyklu?

Głównie ze względów promocyjnych. Po publikacji mojej relacji w National Geographic Traveler w sierpniu ubiegłego roku zauważyłam, że wciąż istnieje niewypełniona nisza kobiecych podróży motocyklowych. Można postarać się o sponsorów, ale trzeba mieć się czym pochwalić. A to zapewnia blog i fanpage na Facebooku (Zobacz: Kopciuszek motocyklowy, czyli kobiece podróże małe i duże). Ponadto lubię pisać i dzielić się swoją pasją z innymi. Nie ukrywam, że mam nadzieję w przyszłości połączyć pasję do motocykli i zapędy filologiczne.

Po Wrocławiu jeździsz na motorze?

Motocykl trzymam w swojej rodzinnej miejscowości pod Bolesławcem. Taka maszyna nie jest przeznaczona do jazdy po mieście, ale do podróżowania na dłuższych dystansach. Na drogach we Wrocławiu jest niebezpiecznie, nie chcę kusić losu. Podróżuję komunikacją miejską.

Dziękuję za rozmowę.


Czytaj też:

Matura 2011 - serwis specjalny3-majówka Wrocław 2011Wrocław: Koncerty i festiwale 2011
Rekrutacja do przedszkoli 2011Rozkład jazdy MPK WrocławDzieje się we Wrocławiu
od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto