(WROCŁAW) - Spłonęły łóżka, pościel, szafy, ubrania, nasze książki i zeszyty. Pożar wybuchł w domu w drugi dzień świąt. Wierzę, że możecie pomóc mojej mamie, bratu i siostrze - taki list przyszedł do redakcji tydzień temu.
- Wyszłam z domu tylko na chwilę do koleżanki - opowiada 15-letnia Kasia, autorka listu. - Nagle ktoś z sąsiadów zadzwonił, że moje mieszkanie się pali. Teraz od świąt mieszkamy kątem u babci. Ja dostałam trochę ubrań od koleżanek. Chcę pomóc mamie. Po pożarze była w szpitalu. Teraz jest załamana. Nie wie o liście.
Z mamą Kasi spotkaliśmy się w mieszkaniu, a raczej w tym, co kiedyś było mieszkaniem. Jeden pokój doszczętnie spalony. Ściany czarne, framugi zniszczone, okna powybijane. Pozostałe pomieszczenia okopcone. Po dwóch miesiącach od pożaru nadal czuć swąd.
- Powiedzieli, że to od piecyka. Czy to możliwe? Wszystko w pokoju zniszczone, a tylko piecyk nawet nie był nadpalony! Ale skoro to nasza wina, remontować musimy sami - tłumaczy Grażyna Pietrona.
Utrzymuje siebie i trójkę dzieci z alimentów. Przez miesiąc na 4 osoby musi im wystarczyć 500 zł. Kasia i jej brat jeszcze się uczą.
- Chyba połowa firm i zakładów we Wrocławiu ma moje namiary i podania o pracę. Ale kobiet po 35 roku życia, w dodatku z dziećmi, teraz się nie zatrudnia - tłumaczy pani Grażyna.
W tej sytuacji rodzina Kasi nie może nawet marzyć o remoncie i powrocie do normalnego życia. Pomoc udzielana przez różne instytucje jest raczej symboliczna - można za to kupić żywność, ewentualnie jakieś ubranie. Dlatego Kasia Pietrona poprosiła o ratunek Czytelników Gazety Wrocławskiej.
Trzeba napisać podanie
*Danuta Zawilla
* z-ca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu
Pożar jest zdarzeniem losowym. W takich przypadkach opieka społeczna oczywiście pomaga. Udzielamy zasiłku celowego. Oczywiście nie pokryje to wszystkich strat. Raczej zaspokajamy podstawowe potrzeby. Ułatwiamy też kontakt z Polskim Komitetem Opieki Społecznej i PCK. Podstawą uzyskania jakiegokolwiek wsparcia z naszej strony jest napisanie podania i wizyta w terenowym oddziale opieki społecznej.
Pomożemy, ale.
* Marian Skutnik
* przewodniczący rady osiedla Gajowice
Wiemy o nieszczęściu, jakie spotkało rodzinę z ul. Garabiszyńskiej. Ale jako rada osiedla nie mamy możliwości udzielenia znaczącej pomocy. Na razie zarząd rady osiedla podjął uchwałę o przekazaniu pani Grażynie Pietronie 800 zł. Niestety, tylko tyle możemy zaoferować. Interweniowaliśmy też w spółce, która zarządza mieszkaniami w tej części miasta. Obiecano nam, że postarają się w jakiś sposób uczestniczyć w remoncie.
Winny płaci
* Joanna Remdejko
* Biuro Polityki Mieszkaniowej we Wrocławiu
Przepisy określają sprawę jasno: koszty remontu pokrywa osoba, która spowodowała pożar. Przyczynę pożaru ustala straż pożarna. Jeśli sprawa dotyczy mieszkania komunalnego, spalone mieszkanie remontuje gmina, ale płaci lokator - oczywiście, jeśli to on zaprószył ogień. Gmina może rozłożyć spłatę remontu na raty. Jeśli przyczyną pożaru było, na przykład zwarcie instalacji elektrycznej, a budynek jest wspólnotą mieszkaniową, koszty pokrywa wspólnota. Jeśli żadne mieszkanie w kamienicy nie jest własnościowe, płaci tylko gmina.
Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?