Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkają na placu budowy w Zielonym Zakątku

Arek Gołka
Arek Gołka
Nie mają adresu, bo mieszkają na placu budowy. Deweloper tłumaczy, że to wina przepisów we Wrocławiu.
Zapoznaj się z podsumowaniem inwestycji we Wrocławiu w 2010

Jakub Szpiegowski, mieszkaniec budynku przy ulicy Olbrachtowskiej 30 na osiedlu "Zielony Zakątek" na Stabłowicach, przysłał do redakcji e-mail zatytułował "Alternatywy 4 we Wrocławiu!".

Pan Jakub od trzech miesięcy mieszka w bloku, który formalnie nie istnieje, ponieważ w oficjalnej dokumentacji figuruje jeszcze jako plac budowy. Za jego postawienie odpowiada firma Murapol. Przez opóźnienia w terminach ukończenia inwestycji lokatorzy muszą borykać się z licznym niedogodnościami i nadal nie wiedzą, kiedy ich mieszkania zostaną oddane do użytku.

Michał Sapota, wiceprezes Murapola, twierdzi, że spółka wybudowała mieszkania w terminach zgodnych z zawartymi umowami i wtedy też zostały one odebrane przez klientów.

Powołuje się także na obowiązujące przepisy, zgodnie z którymi "... w celu dokonania sprzedaży lokalu konieczne jest wydanie przez Urząd Miasta zaświadczenia o samodzielności lokali, które jest podstawą do spisania umowy notarialnej. We Wrocławiu w ubiegłym roku zaczęła być honorowana linia orzecznicza, która uzależnia wykup mieszkań od oddania budynku do użytkowania. (...)". 

Jest to według niego jedynym powodem ponad dwumiesięcznych opóźnień w procesie formalnego przejęcie przez klientów swoich mieszkań. Zapewnia, że powinni oni otrzymać lokale na własność w ciągu trzech najbliższych tygodni.

Końcówka budowy, początek problemów

- Na placu budowy pojawiłem się w czerwcu 2010. Zapewniano nas, że to już końcówka prac nad budynkiem. Uwierzyłem i kupiłem na kredyt jedno z ostatnich wolnych mieszkań - opowiada Jakub Szpiegowski. - W umowie stało jak byk, że budynek zostanie oddany do użytku z końcem października 2010, ale termin nie został dotrzymany. W listopadzie sprowadziłem się tutaj, bo nie miałem wyjścia.

Dodaje, że w przyjazne traktowanie go jako klienta skończyło się z momentem zapłaty za lokum. Dalej była już tylko droga przez mękę.

Teren wokół budynku również nie został zagospodarowany - nie ma z obydwu stron dróg dojazdowych, które miały być gotowe z końcem października. Roboty przy nich ciągle trwają, a sforsowanie ich wymaga brodzenia w błocie oraz omijania instalacji i odkrytych studzienek kanalizacyjnych. W bloku dwukrotnie już zabrakło wody na kilka dni, bo kolektor ściekowy nie jest podłączony do miejskiej sieci wodociągowej. W dodatku nie działają lampy, więc po zapadnięciu zmroku mieszkańcy muszą błądzić w ciemnościach. Z kolei sufit garażu ciągle przecieka.


droga przy budynku

Po lewej Jakub Szpiegowski, po prawej - niekończąca się budowa drogi dojazdowej


Są i sukcesy - w ubiegłym tygodniu pojawiły się przepierzenia na balkonach i balustrady przy klatkach schodowych. W drzwiach wejściowych do bramy nie ma jednak klamek ani uchwytów.

Wielki plac budowy

- Obok trwa budowa kolejnego bloku i w przeciwieństwie do naszego praca przy nim wre - komentuje Szpiegowski. - Otoczenie jest niebezpieczne, bo budowa nie jest zabezpieczona. To cud, że póki co nikomu nie stała się krzywda. No i nie mamy adresu, korespondencja jest wykluczona. Nie dojeżdżają tu ani taksówki, ani kurierzy, zapomnieć też można o podłączeniu mediów - wylicza.

W budynku mieszka obecnie dwadzieścia kilka rodzin. Niektórzy lokatorzy męczą się w takich warunkach znacznie dłużej niż Szpiegowski.

- Kupiłem swoje mieszkanie w grudniu 2008. W umowie było napisane, że oddanie lokalu do użytku nastąpi w połowie lutego 2010, a zagospodarowanie terenu w marcu. Potem zaproponowano aneks do kontraktu z przesunięciem terminu na czerwiec, ale i tak nie udało się go dotrzymać - wyjaśnia Adam Malinowski. - W październiku musiałem się wprowadzić, nie stać mnie było na wynajmowanie innego mieszania. Strach wychowywać dzieci w takich warunkach. Na razie nie możemy dostać umowy notarialnej ani księgi wieczystej, przez co wiele razy miałem kłopoty z bankiem.

Według niego najgorsze jest to, że ze strony dewelopera nie padają żadne konkretne terminy, w których lokatorzy mogliby dostać mieszkania do użytku.

Wszystko przez zimę?

Mieszkańcy próbowali już wymusić na inwestorze konkretną deklarację co do terminów, a także poznać przyczyny opóźnień. Bezskutecznie.

- Deweloper tłumaczy się, że prace budowlane opóźnił atak zimy. Co z tego, skoro mrozy przyszły dopiero w grudniu, a blok miał być gotowy do końca października? - tłumaczy Szpiegowski. - Telefonicznie obiecywali nam, że droga będzie zrobiona w listopadzie, ale nie dotrzymali słowa. Przedstawiciele dewelopera ewidentnie unikają kontaktu albo rozmawiają obok tematu. W końcu jeden z pracowników inwestora zaczął nas straszyć nasłaniem kontroli i karami za przedwczesne zajęcie mieszkań.

śmieci przed budynkiemteren budowy sąsiedniego budynku

Po lewej śmieci przed blokiem, po prawej sąsiednia budowa


Pod koniec listopada Szpiegowski dostał niespodziewanie faktury do zapłaty za utrzymanie mieszkania, które formalnie nawet nim nie jest. Naliczono mu koszty za dostawę i zużycie gazu, prądu i wywóz śmieci na łączną sumę ponad 700 zł. Przy czym śmieci leżą stale naprzeciw budynku w kontenerach i wokół nich. Postanowił zapłacić dopiero, gdy dowie się, na jakiej zasadzie naliczono opłaty.

Reakcja dewelopera

Michał Sapota, wiceprezes Murapola, odniósł się do zarzutów mieszkańców.

- Do wszystkich umów były dołączane aneksy, które precyzowały, kiedy mieszkania miały być gotowe do odbioru, jeśli odbiegały od pierwotnych terminów. W umowach nigdy nie było dat uzyskania przez Murapol pozwolenia na użytkowanie budynku - tłumaczy. - Po odbiorze spółka pozostawała w gotowości do zawarcia umów notarialnych przenoszących własność lokali, co umożliwiłoby nabycie przez klientów statusu właścicieli lokali, a w efekcie również w większości przypadków zmniejszenie rat kredytów hipotecznych oraz dysponowanie lokalami w dowolny sposób. Wszystko rozbiło się o komplikacje prawnicze, z jakimi spotkaliśmy się po raz pierwszy właśnie we Wrocławiu - dodaje.

Deweloper dotychczas występował o nadanie mieszkaniom statusu samodzielności, czyli gotowości do użytkowania, przed uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie. Tak też zrobił we Wrocławiu, ale lokalne władze przyjęły przy tej procedurze odwrotną logikę. Okazało się, że Murapol musi najpierw uzyskać od Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego pozwolenie na użytkowanie i wtedy dopiero może starać się w Wydziale Architektury Urzędu Miasta o uzyskanie przez lokale statusu samodzielności.

- Musieliśmy sprawę odkręcać, stąd te opóźnienia. Obydwa wnioski zostały ponownie złożone i postępowania administracyjne trwają. Z kolei adres jest już nadany, a Urząd Miasta, kiedy orzeknie o gotowości lokali do użytkowania, nada im numery. Wtedy nasi klienci uzyskają błyskawicznie oczekiwane umowy notarialne i księgi wieczyste - mówi Sapota.

Wiceprezes przekonuje także, że Murapol podjął działania, zapewniające alternatywną drogę dojazdową do budynku, za korzystanie z której mieszkańcy nie będą musieli płacić. Według niego spółka nie ma wpływu na prace przy drodze obecnego wykonawcy, bo działa on z polecenia innego dewelopera przy realizacji innej inwestycji. Jeszcze w tym tygodniu zastąpi go własnym.

Co  z fakturami?

- Pomimo, że mieszkańcy budynku nie mają jeszcze pozwolenia na użytkowanie, to odebrali już klucze, więc podpięliśmy im prąd i inne media, by mogli normalnie z nich korzystać - mówi Sapota. - Jednak korzystają z nich już we własnym zakresie, nie w celach budowlanych. Nie możemy ponosić za to kosztów, stąd skierowaliśmy koszty na naszych klientów. Pomimo braku zarządcy zadbaliśmy też o postawienie kontenerów na śmieci - zaznacza.

Sapota przyznał też, że dyrektor oddziału wrocławskiego Murapola popełnił błąd, ponieważ konsultował z lokatorami kwestię podpięcia mediów i płacenia za nie, lecz nie zadbał o ich pisemną zgodę.

Mieszkańcy zastanawiają się nad oddaniem sprawy do sądu. Dziś, 25 stycznia, przedstawiciele Murapola mają się z nimi spotkać. Wiceprezes Sapota zapewnia, że zostaną wtedy rozwiane wszelkie wątpliwości, a ceny uzyskania aktów notarialnych będą atrakcyjne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto