Mgła opuściła lotnisko

- To największe tego typu zdarzenie w historii lotniska – mówi Dariusz Kuś, prezes Wrocławskiego Portu Lotniczego

Już wcześniej zdarzały się mgły paraliżujące lotnisko na 2 – 3 dni, ale wtedy z Wrocławia latało mniej samolotów. Tym razem mgła trafiła na dzień, w którym było bardzo duże natężenie lotów.

- Z naszego lotniska lata w tej chwili o połowę więcej samolotów niż jeszcze dwa lata temu, więc każda godzina przestoju uderza w większą liczbę pasażerów – dodaje Kuś.

Część rejsów została odwołana. Pasażerowie szukali więc możliwości przebookowania lotów na późniejsze godziny. Wiele osób stało więc w kolejkach do kasjerów lotniczych, którzy robili zmiany. W sumie niedogodności związane z mgłą odczuło około 1500 – 2000 pasażerów.

Lotnisko starało się namówić przewoźników, aby samoloty startujące z innych portów zaczekały na pasażerów z Wrocławia ok. 2 – 3 godzin. W sumie spod wrocławskiego portu wyjechało kilkanaście autobusów m.in. do Katowic, Poznania i Berlina.

Dziś sytuacja pogodowa nad lotniskiem jest już ustabilizowana, ale jeszcze rano dało się odczuć skutki wczorajszej mgły. M.in. LOT podstawił dwa razy większy samolot, aby przewieźć do Warszawy również tych pasażerów, którzy nie polecieli wcześniejszymi, odwołanymi rejsami.

- Chcemy podziękować pasażerom za wyrozumiałość – mówi Kuś – pomimo wielkich trudności, rozumieli sytuację i stali cierpliwie w kolejkach – dodaje.

Mgła wyjątkowo daje się we znaki tej zimy. W grudniu na dwa dni sparaliżowała lotnisko w Gdańsku. Problemy miały także porty w Poznaniu i Katowicach.