Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Kindla: Nie mam parcia na szkło

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
marcin kindla
marcin kindla DoroteK
Razem z bratem chciał stworzyć polskie Modern Talking. Teraz rozpoczyna karierę solową.

Mowa o Marcinie Kindli, byłym wokaliście zespołu Kindla. To nie tylko wokalista, ale i kompozytor oraz autor tekstów przebojów takich artystów, jak Piotr Kupicha czy Ewa Farna.

Zdecydowałeś się na karierę solową, m.in. za namową przyjaciół. A co ostatecznie zadecydowało?

Przemówił chyba jakiś wewnętrzny głos. Chciałem spróbować swoich sił solo.

Nie obawiałeś się, że ci, dla których pisałeś teksty, staną się teraz Twoją konkurencją?

Nie, absolutnie nie. Rynek muzyczny w Polsce jest bardzo szeroki, chociaż przez niektórych sztucznie zawężany. Moim zdaniem znajdzie się w nim miejsce dla każdego. Zresztą, nawet ci artyści, dla których pisałem teksty, często namawiali mnie, żebym spróbował sam. Nie wiem, na ile było to szczere. Wydaje mi się, że takie było, więc spróbowałem.

Dlaczego kariera solowa, a nie dalej gra w zespole Kindla?

W zespole Kindla grałem z bratem już piętnaście lat i nasze "ognisko" wygasło, oczywiście tylko to muzyczne. Każdy z nas poszedł w innym kierunku. Ja zdecydowałem się robić dalej to, czym zajmowałem się wcześniej. Brat teraz odpoczywa od muzyki. Zespół Kindla miał swoje pięć minut, ale trzeba przyznać, że spektakularnego sukcesu nie odniósł. Postanowiliśmy zawiesić działalność.

Zawiesić czy raczej zakończyć?

W tej chwili wydaje mi się, że raczej to był koniec zespołu Kindla, ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze z bratem zagram.

Po debiutanckiej płycie kolejny projekt to „Odnalezione piosenki”, poświęcony Bogdanowi Łyszkiewiczowi z Chłopców z Placu Broni. Łyszkiewicz był dla Ciebie wzorem?

To jest w ogóle bardzo ciekawa historia. Bogdana spotkałem tylko raz w życiu i to w zupełnie kosmicznych okolicznościach. W 1997 roku graliśmy koncert z okazji Wielkiej Orkiestry pod Ostrołęką, w miejscowości Młynarze. To było w dyskotece o nazwie Disco Polo Kokta. Spotkaliśmy tam Bogdana, siedział sam z gitarą i zapytał nas, czy z nim zagramy. Zgodziliśmy się, jego piosenki nie były trudne, mogliśmy bez oporów wejść na scenę. Wiadomość o jego śmierci dotarła do nas w Opolu, kiedy graliśmy koncert z Jackiem Stachurskym.

Organizator projektu „Odnalezione piosenki”, znając tę historię, zapytał mnie, czy zgodzę się pracować przy tym albumie. Był to dla mnie zaszczyt, bo przecież wykonawcami są również m.in. Muniek Staszczyk czy Maciej Balcar.

Muzyka, jak przyznałeś w jednym z wywiadów, tkwiła w Tobie od zawsze. Powiedziałeś nawet, że razem z bratem udawaliście na koloniach Modern Talking.

Muzycy, którzy nie są muzykami z zawodu, rodzą się z tym. Nie przypominam sobie chwili, w której miałbym inny pomysł na życie. Zawsze to we mnie tkwiło, chyba się z tym urodziłem.

Stwierdziłeś kiedyś, że Feel, Kombii to dla Ciebie pierwsza liga. Liczysz na taki sukces?

Biorąc pod uwagę liczbę zagranych koncertów, sprzedaż płyt, to niewątpliwie te grupy mieszczą się w pierwszej lidze. Cieszę się, że mogę z nimi w pewnym stopniu współpracować. Czy liczę na taki sukces? Pewnie po cichu tak. Gdybym nie liczył, nie próbowałbym zaistnieć na scenie. Ale nie mam parcia na szkło, nie nastawiam się na konkretny wynik. Mam, co robić muzycznie w swoim życiu i będę się realizował bez względu na to, czy uda mi się jako wykonawcy, czy nie.


od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto