Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedy Brochów był Prochowem

Maciej Skowron
Stacja Brochów. To tutaj wysiadali przyszli mieszkańcy Wrocławia
Stacja Brochów. To tutaj wysiadali przyszli mieszkańcy Wrocławia Tomasz Gola
Moja sąsiadka, pani Marianna Gruca, wspaniale pamięta, jak wyglądał Wrocław tuż po II wojnie światowej, a zwłaszcza Brochów. Pomyślałem, że muszę ją namówić, żeby podzieliła się swoją wiedzą z innymi ludźmi. Tekst: Maciej Skowron

Kiedy Pani przyjechała do Wrocławia?
Zaraz po wojnie. Mój ojciec - Szczepan Wlaziński został oddelegowany w sierpniu 1945 roku z Dyrekcji Kolei w Warszawie do Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych we Wrocławiu w celu podjęcia pracy. Zaczął pracować w Oddziale Handlowo-Taryfowym w ówczesnym Prochowie (od 1946 r. nazwa została zmieniona na Brochów). Na czas podróży mój ojciec otrzymał przepustkę, wystawioną w języku polskim i rosyjskim, oraz miał prawo do bezpłatnego przejazdu. Ja, z mamą Zuzanną, przyjechałam do Wrocławia w październiku 1945 r. Miałam wtedy 15 lat. Podróż z Warszawy odbywała się pociągami towarowymi i po dotarciu na miejsce pasażerowie wysiadali na tymczasowym przystanku towarowym przy wjeździe do Prochowa. Przystanku osobowego jeszcze nie było. Zamieszkaliśmy w Prochowie, przy placu Wolności 13 (obecnie plac Mongolski), w mieszkaniu dwupokojowym, na parterze. W mieszkaniu początkowo nie było prądu ani wody, mieszkańcy czerpali wodę z pompy, która znajdowała się na placu Wolności. W jednym z budynków kwaterowali radzieccy żołnierze, a obok stały czołgi, ich lufy widać było z okien naszego mieszkania. Widok ten nie był przyjemny, ponieważ przypominał wojnę.

**Więcej informacji z Brochowa i pozostałych wrocławskich osiedli w naszym serwisie specjalnym

WROCŁAWSKIE OSIEDLA

**

W pobliżu poczty (obecnie ul. Semaforowa) mieścił się PUR (Państwowy Urząd Repatriantów), w którym moi rodzice kupili pozostałe po Niemcach niezbędne meble i pościel. Były one w złym stanie, brudne i zapluskwione. Do Brochowa napływała ciągle nowa ludność ze wschodnich terenów dawnej Polski. Z miejscowości Nadwórna przyjechała cała tamtejsza społeczność, także ksiądz, który jako pierwszy zaczął odprawiać msze św. w kościele w Brochowie.

Jak wyglądały Pani pierwsze święta Bożego Narodzenia we Wrocławiu?
Były smutne, ponieważ rodzice nie mieli wiadomości o swoich synach. Starszy przebywał w niemieckim obozie jenieckim dla oficerów, a młodszy Czesław brał udział w Powstaniu Warszawskim i nie wiadomo było, czy żyje.

Gdzie chodziła Pani do szkoły i jak wyglądała nauka w tamtych czasach?
Pierwszą Publiczną Szkołę Powszechną w Brochowie zorganizował pan Włodzimierz Sajdak. Szkoła mieściła się w budynku obecnego szpitala im. Falkiewicza. Szkołę powszechną ukończyłam w 1946 roku. W roku szkolnym 1946/1947 rozpoczęłam naukę w Gimnazjum nr 1 przy ul. Poniatowskiego, w którym dyrektorem był pan Jankowski. W tamtych czasach otrzymywało się w roku szkolnym dwa świadectwa: półroczne i roczne.

Młodzież uczestniczyła także w obowiązkowych zajęciach przysposobienia wojskowego. Otrzymałam zaświadczenie o ukończeniu zajęć, które podpisał w dniu 20.06.1949 r. Komendant Miejski "Służba Polsce" we Wrocławiu, pan Czesław Jarosz.

Mile wspominam wycieczki szkolne organizowane dla młodzieży. Zachowało się nawet zdjęcie przedstawiające moją klasę w 1948 r. podczas wycieczki do Sobótki.
W 1949 r. ukończyłam drugą klasę gimnazjum. Wspominam o tym, ponieważ w tym roku nastąpiła reforma szkolnictwa, to znaczy wprowadzono tzw. 11-latkę. Była to szkoła ogólnokształcąca stopnia podstawowego i licealnego. Na pierwszej stronie mojego świadectwa widnieje zapis: "ukończyła drugą klasę gimnazjum", a na odwrotnej stronie: "otrzymała promocję do klasy dziewiątej".

Czytaj też: Psie Pole - dzielnica slumsów czy wizytówka Wrocławia?

W tym też roku wprowadzono rejonizację szkół. W poszczególnych dzielnicach Wrocławia powstawały nowe placówki oświatowe. W wyniku rejonizacji rozpoczęłam naukę na Krzykach, w Szkole Ogólnokształcącej stopnia Podstawowego i Licealnego nr IV, przy ul. Świstackiego, w klasie IX c. Szkoła ta rozpoczęła działalność w sierpniu 1948 r., a ja podjęłam w niej naukę rok później. Obecnie mieści się tam Liceum Ogólnokształcące nr IV. Chciałam przypomnieć, że w tamtych latach Wrocław był zniszczony wskutek działań wojennych, a ocalały budynek szkoły nie był wystarczający dla licznej młodzieży. Wyposażenie sal lekcyjnych stanowiły poniemieckie ławki i inne stare meble, nauczyciele z trudem organizowali pracownie przedmiotowe. Wielu uczniów było z roczników opóźnionych, wśród nich uczestnicy walk powstańczych oraz zdemobilizowani z wojska polskiego.

Jak wyglądało wtedy życie szkoły?
Pomimo trudności, w naszej szkole miały miejsce różne ciekawe imprezy, np. warsztaty umuzykalniające, spotkania z wybitnymi pisarzami. Do szkoły byli zapraszani, m.in. Jerzy Andrzejewski, Julian Przyboś, Wojciech Żukrowski oraz wielu innych. Chodziliśmy także do teatru. W szkole redagowane było pismo uczniowskie "Kleks" oraz istniał teatrzyk. Wielką atrakcją były także wycieczki szkolne, wędrowaliśmy po górach i lasach. Młodzież nasza odnosiła także sukcesy w sporcie.

W którym roku zdawała Pani maturę?
Maturę zdawałam w czerwcu 1951 r. Muszę wspomnieć, że w tamtych czasach obowiązkowa była także nauka w ramach dwuletniej Wszechnicy Radiowej, wprowadzona Decyzją Ministra Oświaty z 17.10.1948 r. Uczęszczałam na zajęcia w latach 1949/1951, a po każdym roku nauki zdawałam egzaminy, m.in. z takich przedmiotów, jak: materializm dialektyczny i historyczny, historia ruchu robotniczego, historia literatury polskiej, nauka o świecie, nauka o Polsce i geografia Polski, podstawy ekonomii politycznej. Nauki było więc bardzo dużo.

W tamtych latach młodzież oczywiście także się bawiła. W Brochowie, gdzie mieszkałam, miejscem zabaw i spotkań był budynek dawnego kościoła ewangelickiego (obecnie obiekt wyburzony).

Czy po zdaniu matury podjęła Pani studia?
Tak, na Uniwersytecie Wrocławskim, na Wydziale Prawno-Administracyjnym. Moimi wykładowcami byli m.in.: prof. Iwo Jaworski - wykładał powszechną historię państwa i prawa, prof. Seweryn Wysłouch - wykładał historię państwa i prawa polskiego (przed wojną pracownicy naukowi Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie), prof. Stanisław Walczak - wykładał teorię państwa i prawa, prof. Leon Bojm - wykładał prawo państwowe, prof. Jerzy Słupecki - wykładowca logiki.

Czy na studiach również jeździła Pani na wycieczki?
Oczywiście, bardzo mile wspominam pobyt na obozie studenckim w Ustroniu Morskim, zorganizowanym dla studentów Uniwersytetu Wrocławskiego w 1952 r. Była tam również młodzież koreańska, wesoło spędzaliśmy wspólnie czas, nawiązywały się przyjaźnie, śpiewaliśmy. Pamiętam, że była tam także poetka Urszula Kozioł, która studiowała polonistykę, reżyser Stefan Zajączkowski, wówczas student polonistyki, oraz wiele ciekawych osób.

* * *

Rozmowę przeprowadził Maciej Skowron, uczeń Gimnazjum nr 18 we Wrocławiu.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto