Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kapuściński zrobił krzywdę cesarzowi Etiopii

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Z Ryszardem Czajkowskim rozmawiamy o stylu życia Czarnego Lądu.

Ryszard Czajkowski był gościem na Międzynarodowych Targach Turystycznych, które odbyło się w Hali Stulecia. O tajemnicach Trzeciego Świata opowiadał podczas konferencji organizowanej przez studentów Wyższej Szkoły Handlowej we Wrocławiu.

Antarktyda i Afryka to zupełnie odmienne miejsca. Które Pana bardziej fascynuje, jak Pan na nie patrzy z perspektywy podróżnika?

Afryka jest olbrzymia. W każdym z krajów tego kontynentu fascynuje mnie zupełnie coś innego. W Etiopii na przykład chrześcijaństwo przyjęto w V wieku. Tam obserwujemy odmienny stosunek ludzi do Biblii, najważniejszym skarbem jest Arka Przymierza, o której my nie pamiętamy. W ubiegłym roku byłem uczestnikiem obchodów święta Timkat, rocznicy chrztu Chrystusa w rzece Jordan. Tymczasem my takiego święta nie mamy. A najważniejszym przedmiotem niesionym w procesji jest przecież replika Arki Przymierza.

Na południu Etiopii są plemiona Omo, ludy na stosunkowo niskim szczeblu rozwoju cywilizacyjnego. Prawdopodobnie w niedługo wyginą. Plemiona te składają się z ludzi o niebywałej urodzie. Kobiety chodzą topless. Ja się śmieję, że mają tak piękne piersi, że można by z nich utworzyć reprezentację świata. Mają wspaniałą fakturę ciała, mimo że nie używają mydła, a we wsiach brakuje jedzenia.

Do Afryki przybywa coraz więcej misjonarzy. Wkraczają na ten kontynent z obyczajami do tej pory obcymi dla jego mieszkańców. To dobrze, że cywilizujemy ich na swój sposób?

To jest trudny problem. Najważniejsze jest im wpojenie zasad higieny i dostarczenie mleka w proszku. Ale nawet i to okazuje się nieraz błędne. Czasem w ten sposób ich krzywdzimy. Jeśli kobiety w Afryce zaczną zakładać bluzeczki, to ich piersi staną się seksualne. Teraz tak nie jest. Dla mężczyzny widok odsłoniętego biustu nie jest niczym fascynującym. Europejczycy mogą zabić sposób myślenia i filozofię Afryki.

Trudno więc powiedzieć, czy przekazywanie im pewnych standardów europejskich jest dobre, czy też złe. Dla mnie jako dla podróżnika wydaje się jednak złe, bo wolałbym oglądać świat takim, jakim był na początku.

Odbieramy im samodzielność...

Nawet gorzej. Później oni nie wiedzą, jak przejść od otrzymywania darów do produkcji. To jest rzeczywiście tragedia. Jeżeli nawet dostaną od nas to mleko w proszku i podstawowe środki higieny osobistej, to wtedy w jednej rodzinie przeżyje więcej dzieci. Do tej pory rodziło się siedmioro, ale w wiek dorosłości wkraczała może dwójka. Dzięki lepszym warunkom przeżywa czwórka albo piątka i mamy taką sytuację jak w Rwandzie, gdzie na kilometr kwadratowy przypada 160 osób - a wszystko nadal przy prymitywnych środkach produkcji.

A ponieważ istnieją pewne granice, to mamy do czynienia z przeludnieniem, Mówi się, że teoria Malthusa jest nieprawdziwa. Tylko wtedy, jeżeli nie ma granic. Jeśli są granice, sytuacja się zmienia i dochodzi do konfliktu. Dlatego bardzo trudno jest to wszystko wyważyć tak, by nie skrzywdzić tych ludzi, a jednak im pomóc. Bo nie zawsze dobre chęci wystarczą.



Na początku opowiadał Pan o Etiopii. Tam mamy do czynienia z kulturą rastamanów. Ryszard Kapuściński pisze o cesarzu Haile Selassie jak o tyranie. Etiopczycy zupełnie inaczej go postrzegają.

Cesarz jest wielką postacią i to dla wszystkich ludów Etiopii, nie tylko dla pojedynczych jednostek.

Skąd to się bierze?

Myślę, że w "Cesarzu" Kapuścińskiego są pewne przekłamania. To była jedna z jego pierwszych podróży . Nie zdążył wejść w to środowisko i wystarczająco zrozumieć otaczających go ludzi. Mimo, że Kapuściński to świetny pisarz, to zrobił wielką krzywdę cesarzowi. Lubimy czytać jego książki, a to jeszcze podkreśla wizerunek cesarza - moim zdaniem niewłaściwie przez niego przedstawiony.

Haile Selassie walczył z włoskim faszyzmem. Jak byłem małym chłopcem, to mnie to fascynowało. Wszyscy przegrywali, a on wciąż walczył. Posłał młodych ludzi do Europy w celu zdobywania wiedzy. Wprowadził konstytucję, stworzył ruch panafrykański istniejący zresztą do dziś. Każdy, z kim rozmawiałem, mówił: "Ja kocham cesarza". Nieliczni wytykali mu błędy.

Można zupełnie inną książkę napisać o cesarzu. Mało tego, takie powstają i mówi się w nich: "Jego Wielkość Cesarz Etiopii Haile Selassie..."

Gdzie Pan nigdy nie zdecydowałby się pojechać?

To nie jest kwestia decyzji. Pojechałbym wszędzie i to w jednej chwili. Ale do zorganizowania większej wyprawy trzeba mieć pieniądze. Trzeba też wiedzieć, po co jechać. To bardzo ważne. Należy założyć sobie jakiś cel. Podobnie wykonując zdjęcie musimy wiedzieć, co chcemy przekazać.

Gdzie planuje Pan w najbliższym czasie wyjechać?
W tej chwili ze względów finansowych ograniczę się do podróży w lepszych warunkach. Nie wyobrażam sobie teraz siebie w namiocie ani na Spitzbergenie, może wybiorę się w jakieś niższe góry.

Dziękuję za rozmowę!

Dziękuję.


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto