Jazztopad trwał przez 11 dni, od 13 listopada. Zakończył się naprawdę mocnym akcentem. – To spełnienie marzeń – podkreślił na początku Piotr Turkiewicz, dyrektor artystyczny Jazztopadu. Ma z czego być dumny.
Usłyszeliśmy utwory z koncertu Live at Jazz Cafe London 2011, ale grane w nieco innym składzie. Grali wspaniale: Pharoah Sanders – saksofon, Oli Hayhurst – kontrabas i Gene Calderazzo – perkusja, a zamiast zapowiadanego Williama Hendersona na fortepianie, wystąpił gitarzysta Kurt Rosenwinkel.
Pharoah Sanders grał w najczystszym stylu, nie darmo przecież Ornette Coleman określił Sandersa mianem najlepszego saksofonisty tenorowego na świecie. Zaskoczył publiczność nie tylko perfekcyjną techniką połączoną z duchowym pięknem, wyrażanym muzyką. Zaskoczył wokalizami, zaproszeniem do wspólnego śpiewu. Nawet zatańczył. Zebrał owacje na stojąco, oklaski nie milkły długo. Wszyscy muzycy tego wieczoru (dużo młodsi od Sandersa) byli nadzwyczajni, każdy mistrzowsko zagrał solówki. Na szczególną uwagę zasłużył perkusista Gene Calderazzo, wykorzystujący chyba wszystkie możliwości instrumentów, grający z rockową werwą i dyktujący ten styl, by powstała fantastyczna całość.
Po koncercie Pharoah Sanders był zbyt zmęczony, by rozmawiać z publicznością, ale podpisał płyty – niektórzy fani przynieśli nawet stare winyle, by mistrz saksofonu podpisał ich okładki. Jazztopad – wielkie brawa.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?