Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak onegdaj we Wrocławiu karano

WroTA
WroTA
W czasach habsburskich wrocławski system bezpieczeństwa, ukształtowany jeszcze w średniowieczu, opierał się na prawodawstwie niemieckim zwanym Zwierciadłem Saskim i jego późniejszych rozwinięciach w kodeksie Carolina, a od XVIII na „Kodeksie Józefińskim”.

Sądowi miejskiemu podlegali mieszkańcy miasta, ale zdarzało się też tak, że przestępców, którzy czyny swe popełnili poza granicami miasta sądzono i karano we Wrocławiu. Jednocześnie pewne kategorie osób przebywających stale w mieście nie podlegały jurysdykcji miejskiej, między innymi duchowni katoliccy. Inaczej traktowano również szlachtę, będącą w służbie królewskiej bądź cesarskiej, oraz żołnierzy na żołdzie miejskim (zapewne z obawy buntów).

Podczas procesów, podobnie jak w innych sądach europejskich w tym czasie, stosowano niekiedy tortury. Zarzucane czyny musiały być jednak poważne, aby sięgano po ten rodzaj przymusu. Rozróżniano przy tym trzy rodzaje tortur. Najlżejsze - ściskanie więzami, powrozami i sznurami, cięższe - przywiązywanie do ławki tortur i zakładanie tzw. hiszpańskich trzewików lub ściskanie nóg śrubami oraz w zupełnej ostateczności; stosowane np. wobec osób podejrzanych o czary, przypiekanie.

Ciekawe było to, że jeśli delikwent wytrzymał tę formę zbierania dowodów i nie przyznał się do winy, puszczano go wolno. Często sąd stosował tylko perswazję psychiczną, strasząc podejrzanych torturami i prowadząc ich do izby tortur.

Prawodawstwo było wtedy dość surowe, a więzienia spełniały właściwie funkcję aresztów śledczych. Miasto nie chciało brać na siebie długoletniego utrzymania więźniów i personelu więziennego. Kary musiały być więc stanowcze, śmierć, chłosta, wygnanie, napiętnowanie. Tak było zdecydowanie oszczędniej.

W okresie nowożytnym były w mieście trzy miejsca, które służyły za więzienia. Przy ulicy Więziennej, w podziemiach ratuszowej wieży oraz w wieżach murów obronnych (bardzo popularna była Wieża Krupnicza). Więźniów trzymano o suchym chlebie i wodzie, chyba że lepiej karmili ich krewni bądź znajomi mogący dostarczać im pożywienie.

We wrocławiu więźniów trzymano o chlebie i wodzie


W latach 1609-1740 wykonano we Wrocławiu 304 wyroki śmierci, to daje około dwa wyroki rocznie. Zdecydowanie mniej niż w średniowieczu, gdzie bywało około sześciu wyroków rocznie. Spośród skazanych w XVII i w pierwszej połowie XVIII wieku było 268 mężczyzn i 68 kobiet.

Najwięcej osób ścięto, pozostałych powieszono, łamano kołem, 2 osoby poćwiartowano, wiele utopiono, a kilka osób spalono.

Za karę śmierci nie hańbiącą uważano ścięcie w szczególności mieczem lub toporem. Oczywiście zdarzały się wypadki, że po ścięciu głowę zabitego wystawiano, zatkniętą na pal na widok publiczny w celach profilaktyki. Osoby stanu wysokiego ścinano na Rynku, najczęściej jednak egzekucji dokonywano w pobliżu szubienicy na Wygonie Świdnickim (okolice DT Renoma), na specjalnym kamieniu. Tutaj również wykonywano wyroki śmierci przez powieszenie. Ten rodzaj kary uważany był za hańbiący, ponieważ ciało zabitego przez długi czas po egzekucji wystawione było na widok publiczny.

Kara śmierci przez łamanie kołem zarezerwowana była wyłącznie dla mężczyzn, natomiast kobiety zakopywano żywcem, a dzieciobójczynie topiono. Ten rodzaj kary wymierzano przy moście na Kępę Mieszczańską (okolice Mostu Pomorskiego). Zdarzyło się, że w 1656 roku z powodu zbyt niskiego stanu Odry, zamiast przestępczynię utopić ścięto ją.

Najbardziej dotkliwą formą uśmiercania było spalenie. Kara taka groziła za podpalenie, czary i okrutne morderstwa. Bywało, że podkupywano katów, aby wieszali skazanym na szyjach woreczki z prochem w celu skrócenia ich cierpień.

Najczęściej jednak sąd wymierzał znacznie łagodniejsze wyroki, kary chłosty, które wykonywano pod pręgierzem, piętnowanie złodziei oraz wygnanie z miasta, na zawsze lub na czas określony. Dotyczyło to zazwyczaj tak zwanych burzycieli porządku publicznego, a także nierządnic. Stosowane były także kary grzywny oraz kary honorowe (przywiązanie do pręgierza, umieszczenie w specjalnej klatce w Rynku).

We Wrocławiu odbywały się również tzw. procesy czarownic. Między innymi w latach 1565, 1601, 1605 i 1678, ale o tym i o wielu innych bulwersujących wydarzeniach możecie dowiedzieć się od licencjonowanych przewodników miejskich z Wrocławskiej Turystyki Aktywnej.

Izabela Ganske, przewodnik miejski


Czytaj też:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak onegdaj we Wrocławiu karano - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto