Zobacz: Studenci Politechniki Wrocławskiej nawarzyli sobie piwa z Ojca Chrzestnego
Fundacja Absolvent po raz trzeci organizuje plebiscyt Stypendium z Wyboru. Studenci zgłaszają cele, na które chcieliby dostać dofinansowanie. O przyznaniu pieniędzy zdecyduje głosowanie internautów i jury. Większość osób potrzebuje dodatkowych środków na rozwój osobisty bądź możliwość realizowania swojego hobby.
Jacek Janicki to 21-latek z Borowa pod Wrocławiem. Stara się o dofinansowanie, żeby kuć do woli. I nie chodzi tu o zakuwanie słówek z języka rosyjskiego, ale o wytwarzanie noży, siekier i innych narzędzi. Jacek bowiem interesuje się kowalstwem użytkowym. Potrzebuje 3,5 tysiąca złotych na "kowadło z prawdziwego zdarzenia" - jak napisał w swoim zgłoszeniu.
Młot na urodziny
Pasja do wyrabiania przedmiotów z metalu wzięła się u Jacka z zainteresowania sztukami walki. Parę lat temu myślał, że uda mu się zrobić tradycyjny mecz japoński - katanę. Kiedy zgłębił temat, okazało się, że trudno sobie z tym poradzić domowymi środkami. Wówczas bliżej zainteresował się kowalstwem. Stare kowadło znalazł u dziadka. Zrobił palenisko i zaczął próbować wyrabiać pierwsze elementy. Instrukcje, jak zabrać się do pracy, czerpał z forów internetowych. Uczył się na zasadzie prób i błędów. Na swoje 21. urodziny dostał od znajomych 5-kilogramowy młot.
- Bardzo lubię patrzeć na efekty mojej pracy - mówi Jacek Janicki. - Satysfakcja, że udało mi się coś zrobić od początku do końca w pełni rekompensuje włożony wysiłek. Od razu myślę, co mógłbym nowego zrobić. Lubię przedmioty, które wymagają dużej precyzji - wyjaśnia.
Poszedł na studia, żeby kuć
Od czterech lat poświęca swojej pasji blisko osiem godzin dziennie w dni wolne od nauki. Udało mu się zrobić nóż i sporo narzędzi. Marzy mu się wykucie noża ze stali damasceńskiej, czyli bardzo wytrzymałego materiału, z którego w średniowieczu produkowano broń białą. Pośrednio przez zainteresowanie tym metalem zaczął studiować filologię rosyjską. To w Rosji po raz pierwszy spróbowano odtworzyć proces wytwarzania stali damasceńskiej, znanej tam jako bułat.
Spokój kowala
Chociaż wydawałoby się, że trzeba mieć dużo siły do tego fachu, Jacek uważa, że liczy się przede wszystkim spokój.
- Kiedy zabieram się do pracy zdenerwowany, to nic mi nie wychodzi. Dlatego kuję tylko wtedy, kiedy jestem wyciszony i rozluźniony, żeby w pełni skoncentrować się na pracy. Czasami jest tak, że każde uderzenie młota daje mi radość - wyjaśnia.
W przyszłości planuje zająć się na stałe kowalstwem. Zarzeka się, że założy kiedyś firmę, która będzie produkowała noże, siekiery i narzędzia. Twierdzi, że ten zawód powoli się odradza. Dowodem na to są wojskowe grupy rekonstrukcyjne, które wykorzystują broń stworzoną przez kowali.
Zobacz: Zgłoszenie Jacka Janickiego w plebiscycie Stypendium z Wyboru
Czytaj też:
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?