Kolejny już raz pod wodzą Leszka Cichońskiego Wrocław przystąpił do bicia rekordu Guinnessa. Rekord nie został pobity, w 2009 roku występowało 6346 gitarzystów, w tym roku mimo rozszerzenia formuły gitary na wszystkie instrumenty strunowe udało się zebrać "jedynie" 5601 wykonawców. Wstęp i rozgrzewkę do próby bicia rekordu stanowił dwuczęściowy koncert w Hali Orbity. Poprowadził go Jan Chojnacki.
Zobacz: Gitarowy Rekord Guinnessa 2011: Hendrix we Wrocławiu [wideo, foto]
Zaczęło się jak na Hendrixa nietypowo, bo koncertem symfonicznym. Projekt przygotowany został przez Leszka Cichońskiego wraz z Guitar Workshop oraz muzykami z Orkiestry Filharmonii Dolnośląskiej z Jeleniej Góry. Wokalnie muzyków wspierali Jorgos Skolias i Łukasz Łyczkowski. Wrocławianie mieli okazję słuchać już efektów tego projektu we wrześniu 2010 w sali koncertowej Polskiego Radia Wrocław.
Rock i orkiestra symfoniczna
Do tej pory wiele razy prowadzono próby łączenia muzyki rockowej z orkiestrami symfonicznymi. Dotyczyło to również takich grup jak: The Beatles, Pink Floyd, Metalica, Sting. W kilku przypadkach, ze względu na zadęcie nie tylko instrumentów dętych orkiesty symfonicznej, próby takiego mariażu wypadały kiepsko. Dodatkowo, Hendrix traktowany jest jak swego rodzaju ikona gitary, i stanowi spore wyzwanie dla muzyków.
Podczas koncertu duch Hendrixa sprzyjał muzykom. Zarówno Leszek Cichoński, jak i orkiestra podeszli do muzyki w sposób bardzo lekki. Muzycy wypracowali ciekawą interpretację i orkiestrację poszczególnych utworów. W linię melodyczną wplatane były partie skrzypiec, wiolonczeli, werbla. Muzyka Hendrixa stanowiła jedność z muzyką symfoniczną m.in. najbardziej Hendrixowski utwór "Hey Joe" przechodził w "Bolero" Ravela.
Wielkim atutem koncertu byli różniący się znacznie wokaliści. Jorgos Skolias to muzyk poszukujący, były członek takich formacji, jak Krzak, Osjan. W wariacjach Jorgosa słychać było fascynację muzyką grecką, indyjską, pobrzmiewał śpiew harmoniczny. Po utworze śpiewanym przez Jorgosa na scenie pojawiał się młody Łukasz Łyczkowski. W jego interpretacji Hendrix nabierał drapieżnego, typowo rockandrollowego brzmienia. Po mocnych fragmentach na scenę wkraczał Skolias i znowu zmieniał się nastrój.
Hackett nie dla wszystkich
Na koniec koncertu, godząc "ogień i wodę" obydwaj zaśpiewali "Thanks Jimi".
Druga część koncertu należała do Steve Hackett Acoustic Trio. Klimat i muzyka prezentowana przez Hacketta jest bardzo odległa od Hendrixa. Wspólne pozostają jedynie instrument, pasja i doskonałość.
Hackett prezentował podczas koncertu utwory wymagające od słuchaczy znacznie większego obycia muzycznego. Jazzujący, prezentujący wirtuozerię, przechodzący płynnie pomiędzy brzmieniami wywoływał wiele braw i zachwytów, część publiczności jednak wychodziła w czasie koncertu, zmęczona popisem. Niezwykła wirtuozeria Hacketta na gitarze połączona z brzmieniami klawiszy Rogera Kinga i fletów Roba Townsenda powalała na kolana.
Co ciekawe, Hackett jest samoukiem, który jak opisywał w wywiadach, uczył się gry na gitarze, obserwując innych. Początkowo zaczynał od muzyki The Shadows, Johna Barry’ego, potem był Keith Richards i Brian Jones. Potem nastąpiła fascynacja Bachem i Segovią, których muzyka wywarła na muzyka wielki wpływ (polecam płytę Tribute z arcytrudnym utworem Chaconne Bacha).
Czytaj również:
- Morze gitar zalało wrocławski Rynek w trakcje Thanks Jimi Festival 2011 [foto]
- Wrocław: długi weekend majowy z Hendrixem i nie tylko [koncerty, festiwale, imprezy]
Matura 2011 - serwis specjalny | 3-majówka Wrocław 2011 | Wrocław: Koncerty i festiwale 2011 |
Rekrutacja do przedszkoli we Wrocławiu 2011 | Rozkład jazdy MPK Wrocław | Dzieje się we Wrocławiu |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?