Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
Najchętniej nie pisałbym tego artykułu, bo naprawdę ciężko jest ubrać w słowa to, co usłyszałem w Sali Audytoryjnej w Regionalnym Centrum Turystyki Biznesowej. Lizz Wright i towarzyszący jej muzycy nie grali muzyki, oni byli jej ucieleśnieniem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jakbym się nie starał, to wiem, że ciężko będzie to udowodnić.
To druga wizyta w Polsce, urodzonej w stanie Georgia, amerykańskiej wokalistki. Jak dotąd nagrała trzy studyjne albumy, które cieszą się duża popularnością wśród zwolenników R&B i Soul. Debiutowała w chórze gospel prowadzonym przez jej ojca.
Nic więc dziwnego, że w powietrzu unosił się duch tej muzyki, który bez reszty zawładnął wrocławską publicznością. Dało się wyczuć, że zespół umiejętnie bawił się dźwiękiem, wprowadzając słuchacza w muzyczną głębię i tylko czasami ten rozegrany batyskaf wynurzał się na powierzchnię, żeby po chwili znowu zniknąć.
Głos Lizz Wright otulał jak ciepły szal i pozwalał całkowicie zapomnieć o panującej na dworze jesiennej szarudze. To osoba, która potrafi wyrazić muzykę nie tylko śpiewem, ale również tańcem czy pojedynczym gestem. Wspaniałe brzmienie gitary akustycznej, basu, perkusji i poczciwego Hammonda, idealnie współgrały z głosem wokalistki. Ja sam poczułem się jak "Marcin w krainie czarów'', który zwabiony przez białego królika odkrył wspaniały muzyczny świat, gdzie magia i czary były na porządku dziennym.
Wokalistka uraczyła nas lirycznymi balladami i dynamicznym bluesem. Nie zabrakło oczywiście muzyki gospel. Mimo stylowej różnorodności wszystko stanowiło spójną całość. Lizz Wright nie przepada za muzycznym show-biznesem, mam na myśli wywiady, rozgłos i całą tą mizerną otoczkę. Jak można było się przekonać wychodzi jej to tylko na dobre. Na scenie pozostaje skromna i bije od niej szczerością przekazu. Radość grania, jaką można było zobaczyć na twarzach artystów, udzieliła się publiczności, która wywalczyła gorącymi oklaskami dwie piosenki na bis.
Trzeba dodać, że Sala Audytoryjna w Regionalnym Centrum Turystyki Biznesowej to kolejne miejsce na mapie Wrocławia, gdzie muzyka grana na żywo brzmi rewelacyjnie. Oby więcej takich koncertów, które iskrzą jak rozpalony kominek i dają ciepło na nadchodzące chłodne dni.
Czytaj również:
- Chris Botti: Półwytrawny jazz we Wrocławiu [foto]
- Joe Cocker: Rockowa uczta w Hali Stulecia
- Muzyczny remis na Avant Art Festival
Zmień swoje drogowe miasto | American Film Festival [program] |
Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław | Twórz z nami MM Wrocław: akredytacje za relacje |
**
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?